4. Żółta Lilia

57 8 10
                                    

Symbolizuję przyjaźń, jedność i wspólnotę. Kwiat ten idealnie służy do tego, by wyrazić wdzięczność drugiej osobie. Ogólnie rzecz biorąc są obdarowywane między przyjaciółmi, aby pokazać sobie w ten sposób miłość i uznanie.

Był już wieczór, gdy wraz z dziadkiem skończyli swój mały maraton filmów. Czuła delikatne znużenie, jednak ciekawość i zaintrygowanie chłopakiem wygrało. Nie wiedziała czy Vance znajduję się w domu, ale musiała spróbować.

Po względnym odświeżeniu i przebraniu, stanęła przed lustrem i poprawiła blond kosmyki, które falami spadały na jej ramiona i piersi. Stała tak przez dobrych kilka minut, bo włosy postanowiły przestać współpracować. Ale nie to irytowało ją najbardziej. Denerwowała się przez fakt, że chciała wyglądać dobrze dla niego.

– Daj spokój, Azalia – mruknęła pod nosem. – Zawsze dobrze wyglądasz. To tylko chłopak, który trochę cię zaciekawił. Równie dobrze może okazać się kompletnym gburem nie wartym czasu.

Powtarzała to przez cały czas, gdy zakładała buty i również wtedy, gdy chwyciła za klamkę gotowa na powitanie nowego sąsiada. Jęknęła bezradnie i szybkim krokiem wróciła przed lustro, by poprawić włosy. A później, gdy znów stanęła przed drzwiami, sytuacja się powtórzyła i tym razem zgarnęła przedmie pasma włosów za ucho. Tylko by po wyjściu wysunąć je z powrotem na twarz.

Wygładziła sukienkę i zerknęła w stronę domu naprzeciwko. Uśmiechnęła się szeroko, bo tym razem szczęście jej dopisało. Vance siedział na ławce, a im bliżej była tym zauważała więcej szczegółów. Jedna słuchawka luźno leżała na jego ramieniu, noga podrygiwała, a palce wściekle wystukiwały coś na telefonie. Ewidentnie był rozwścieczony i każda normalna osoba odeszłaby w swoją stronę.

Azalia jednak nigdy nie uważała się za normalną.

– Cześć, sąsiedzie!

Złapała dłońmi za ogrodzenie i stanęła na palcach, by mógł ją lepiej zobaczyć. Wzdrygnął się na nagły krzyk, a następnie rozejrzał dookoła. Spojrzał na nią z rozgniewaniem, w którym po chwili znalazło się zrozumienie. Wciąż jednak pozostał w tej samej pozycji.

– Co ty tutaj robisz? – zapytał i wrócił wzrokiem na ekran telefonu.

– Aktualnie czekam aż mnie wpuścisz – odparła bez ogródek. – Chyba, że drugi dzień z tą samą dziewczyną to już dla ciebie zbyt wiele.

Westchnął cierpiętniczo. Z ociąganiem zdjął drugą słuchawkę i wstał z ławki. Im bliżej się znajdował, tym uśmiech dziewczyny stawał się szerszy. Była już gotowa na to, że ją wpuści, gdy on jedynie oparł przedramiona o płot i uniósł brew.

– Nie wpuścisz mnie? – Chociaż stał tak blisko niej, nie odsunęła się. Wręcz przeciwnie, przybliżyła swoją twarz do jego, na co przełknął ślinę.

– Mama zbyt długo suszyła mi głowę, bym nie otwierał nieznajomym.

– Spędziłam w tym domu więcej czasu niż ty, Vance.

– W dodatku skądś znasz moje imię. – Widać było, że świetnie się bawił, gdy widział rozdrażnienie w jej oczach. – To niepokojące, nie sądzisz?

– W tym miasteczku? Nie bardzo. – Parsknęła. Rozejrzała się po bokach, by szepnąć mu wprost w usta: – Nie zdziwiłabym się, gdyby wiedzieli, jak wyglądasz jeszcze przed twoim przyjazdem.

– Brzmi, jak jakaś chora sekta.

– Poczekaj, aż poznasz panią Walters. Zna tyle plotek, że ta sekta nie brzmi tak niewiarygodnie.

Spoglądali na siebie, oboje odczuwając sprzeczne ze sobą emocje. Ona była zaintrygowana faktem, że ich rozmowa szła tak naturalnie, on natomiast był tym przerażony. Skrzywił się i odszedł parę kroków do tyłu, tworząc pomiędzy nimi większy dystans. Włożył dłonie do kieszeni bluzy i spojrzał na nią sceptycznie.

Flowers of Loveحيث تعيش القصص. اكتشف الآن