19. Dom Livi

441 14 21
                                    

— O patrz, jakie słodkie!

Telefon przystawiłam niemal pod sam nos Gabriela, by miał jak najlepszy widok na filmik przedstawiający kapiące się kaczuszki. Były one tak malutkie i urocze, że musiałam mu to pokazać.

W sumie to cała nasza podróż do tajemniczego miejsca, w które zamierzał zabrać mnie Gabriel, składała się z tego, że oglądałam razem z nim tego typu rzeczy. Było to niesamowicie miła czynność, patrząc na to, co się działo w trakcie tych wszystkich dni.

Na rzecz spędzenia z nim tego czasu starałam się odsunąć od siebie myśli dotyczące mamy, Melody i samej siebie. Już i tak wystarczająco się upokorzyłam przed Mitchellem, by dodatkowo zwalać mu na głowę problemy, które go nie dotyczyły.

— Gabriel? — zapytałam w pewnym momencie, wyłączając telefon. — Czy ja mogę cię o coś zapytać?

Mężczyzna przytaknął, na co lekko się spięłam. Bardzo chciałam zadać mu pewne pytanie, ale jednocześnie bałam się, że uzna mnie za wścibską i skarci za wchodzenie z butami w jego życia. I nawet fakt, że nigdy nie dał po sobie poznać, że miał mnie dosyć, nie sprawił, abym przestała tak myśleć.

— Dlaczego mi nie powiedziałeś od razu o tym, czym zajmuje się twoja rodzina?

W porządku, to faktycznie nie była moja sprawa, jednak z drugiej strony gdybym wiedziała, jak dokładnie wygląda jego życie i jak może ono wpłynąć na moje, może podjęłabym inną decyzję. Zatem odpowiedź na to pytanie wydała mi się... zasłużona.

— Bo to nie jest łatwe życie, Coro. Nawet dla mnie i dla mojej rodziny — rzekł, patrząc mi w oczy. — Mój dziadek przez to, co miał, podupadł na zdrowiu psychicznym. Brał leki przepisane od psychiatry, jednakże i one nie dały oczekiwanych efektów.

— Dalej jest chory? — Moje pytanie wywołało lekki uśmiech na jego twarzy. Patrzył na mnie tak jak rozbawiony rodzic mógł patrzeć na swoje pełne naiwności i optymizmu dziecko.

— Nie, już nie — pokręcił głową. — Popełnił samobójstwo, gdy miałem szesnaście lat. Powiesił się na swoim pasku od spodni.

Westchnęłam zaskoczona, by za moment spojrzeć na Gabriela z smutkiem w oczach. Słowami nie byłabym w stanie wyrazić swojego żalu, który czułam, gdy myślałam o jego przeszłości. Już drugi członek z rodziny mężczyzny popełnił samobójstwo. To... to było przerażające.

— Tak bardzo mi przykro — powiedziałam szczerze. — Byliście ze sobą blisko?

— Jak byłem mały — odparł zdawkowo. — Później dorosłem i stałem się chyba zbyt podobny do niego, by mógł na mnie patrzeć.

— Jezu, zaraz znowu będę płakać — parsknęłam, wachlując się rękami. I nie, nie kłamałam. Ja naprawdę byłam bliska płaczu.

Tak to już bywa, gdy jest się emocjonalną kluską.

— Coś, co nie ma już znaczenia, nie jest warte twoich łez — odparł pogodnie, na co się delikatnie uśmiechnęłam. Jakoś tak patrzenie na niego tej nocy napełniało mnie czymś, co mogłabym określić mianem wewnętrznej harmonii.

Jakbym przez wiele lat błądzenia wśród ciemności odnalazła swoją przystań, która zawsze była, jest i będzie taka sama. Nieważne, ile sztormów, susz i wiosen ją spotka.

Ona wciąż miała być piękna.

Po jakichś piętnastu minutach dotarliśmy do celu. Początkowo nie miałam bladego pojęcia, co tak dokładnie Gabriel chciał mi pokazać. Bowiem wszędzie, gdzie się nie spojrzało, dało się zauważyć wysokie wieżowce, kolorowe szyldy i masę ludzi, którzy nie raczyli nas nawet sekundowym spojrzeniem.

LaleczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz