Rozdział 2

290 6 0
                                    

Vanessa

Wychodzę z domu trzaskając drzwiami. Nie wiem dokąd pójść wiec idę w moje ulubione miejsce nad rzekę. Po kilkunastu minutach drogi znajduje się nad rzeka. Siadam nie zważając na lekki chłód pomimo letniego dnia. Siadam i cicho daje upust moim emocja. Po chwili słyszę,

-Vanessa,

-Zostaw mnie,

Mówię plącząc, brat siada obok mnie, a ja odsuwam się lekko od niego,

-Chcesz poznać prawdę?,

Nie odpowiadam mu b doskonale wie, ze chce. Bierze wdech i mówi,

-Nasi rodzice byli okropni. Ojciec całymi dniami pił, w pracy po pracy w weekendy prawie cały czas, za to nasza matka nie była gorsza. Piła, równie dużo co on a w dodatku ćpała, puszczała się i pracowała w klubie nocnym. Gdy byłem mały nie zajmowali się mną, często chodziłem głodny i brudny. Do szkoły chodziłem rzadko najczęściej uciekałem, ponieważ nic mi to nie dawało. Uciekałem z domu do pewnego miejsca opuszczonego budynku stał w miejscu gdzie teraz jest nasz dom,

Wskazuje na wielki dom, patrzę na niego z zdziwieniem,

-Gdy skończyłem 21 lat dowiedziałem się, że matka jest w ciąży. Pilnowałem jej jak tylko mogłem aby nie piła i nie ćpała. Później urodziłaś się ty, mieli wyjebane co się z tobą dzieje. Wiec zabrałem cię i uciekłem z domu. Porzuciłem marzenia o studiowaniu, tamtejszych znajomych poświęcając się abyś miała lepsze dzieciństwo niż moje pełne patologicznych rodziców,

Kończy, a ja patrzę na niego. Zaczynam jeszcze bardziej płakać. Rzucam mu się w ramiona i szlochając mówię,

-Nie miałam pojęcia Nicholas. Myślałam, że rodzice są dobrzy ale ty za nimi nie przepadasz przez co zabraniałeś mi się z nimi kontaktować. Nie wiedziałem, że musiałeś przechodzić przez takie piekło. Przepraszam, nie wiedziałam,

Czuje jego rękę na plecach która lekko mnie głaszczę,

-W porządku, jakoś się pozbierałem. Chloe dała mi siłę i przez nią czuje się lepiej niż kiedykolwiek. Dała mi miłość i za niedługo rodzinne,

Milczymy chwile, po czym zbieram się na odwagę i mówię,

-Czy... czy to dziecko. Ono będzie dla ciebie ważniejsze niż ja?,

Widzę dziwonie w jego oczach. Ale po chwili znika,

-Obie będziecie dla mnie równie, ważne. Tylko, że ty za niedługo już będziesz samodzielna i nie będziesz potrzebowała mojej pomocy i wsparcia. A ona tak, ale nigdy przenigdy nie odmówię ci pomocy Vanessa i zawsze będę cię wspierał. Ponieważ, jesteś moją rodzina,

Kończy przytulając mnie,

-Ostatnio gdy wracałam sama po szkole podeszła do mnie pewna kobieta. Olałabym ją ale do złudzenia przypominała mi siebie tylko w dużo starszej wersji. Mówiła, że nazywa się Octavia,

Jego szczeka zaciska się na imię naszej matki,

-Mówiła, że zabrałeś mnie od niej gdy się urodziłam. Prosiła mnie bym się z nią spotkała chciała mi wszystko wyjaśnić,

-Vanessa, nasza matka jest zła osoba. Nie jest warta twojej uwagi i lepiej jej unikaj,

Niezbyt przekonują mnie jego słowa, 

-Jako twój opiekun wolałbym abyś z nią nie rozmawiała a tym bardziej nie spotykała się z nią. W porządku?,

Pyta, a ja odpowiadam mu po chwili milczenia,

Póki mój brat nie widzi [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz