Rozdział 21

171 5 0
                                    

Vanessa

Siedząc w pokoju przy toaletce prawie wyrywam sobie włosy ze złości. Wydaje z siebie krzyk niezadowolenia,

-Pierdole to nigdzie nie idę!,

Mówię oburzona, a Vicky siedząca na moim łóżku śmieje się,

-Przestań, nie ciągnij ich tak. Są bardzo ładne aż szkoda patrzeć jak je niszczysz,

Mówi i zabiera mi szczotkę z ręki po czym sama zaczyna czesać moje włosy,

-Jaką suknie w końcu o ubierasz?,

-Nie wiem,

Odpowiadam krótko i maluje rzęsy. Dziewczyna wzdycha i odchodzi zostawiając moje włosy w spokoju. Zaczynam je rozczesywać, a ona wychodzi z garderoby z sukienka w ręce. Doskonale wiem jaka to, dostałam ją od Nicholasa z okazji ślubu jego i Chloe. Jest długa do ziemi, ma kwadratowy dekolt i krótkie rękawy. Jest przyległa od pasa w górę, ma rozcięcie na jedną nogę. Ale najlepszy w niej jest jej materiał niby biały ale w innym świetle mieni się na srebrny przypominając odcień księżyca,

-Co ty na tą?,

-Jest wyjątkowa, myślę że będzie idealna,

-Załóż do niej koniecznie czarne szpilki będą pasować do twoich włosów,

Posyłam jej uśmiech i wracam do malowania się. Nagle telefon Victorii dzwoni, wiec ta odbiera go. Rozmawia z kimś przez chwile po czym mówi do mnie,

-Musze iść, Jeson powiedział, że zaraz po mnie będzie,

Podchodzi do mnie i całuje w polik,

-Do zobaczenia na balu,

-Jasne, pa,

Mówię gdy drzwi się zamykają. Wzdycham i spoglądam na siebie, powinnam się cieszyć bal oznacza koniec roku. Ale jakoś mnie to nie cieszy, w moim przypadku to więcej zajęć i obowiązków. Wstaje i idę do garderoby, spoglądam na szafkę z bielizną. Patrzę na moją ulubioną białą koronkową bieliznę. Co mi tam, i tak nie będę nikomu się tak pokazywać, a będę się czuła bardziej seksowanie. Biorę ją i ubieram. Patrzę w lustro, łapie swoje piersi dłońmi i ściskam w górę. Mógłby być o dwa rozmiary większe, wydaje z siebie jęk niezadowolenia,

-Nie podobają ci się?,

-Kurwa! Pojebało cię?!,

Wrzeszcze i zasłaniam się najbliższa koszulką jaką złapie. Czy on jest nienormalny? Conrad stoi w mojej garderobie ubrany w czarny komplet garniturowy,

-Jak tu wszedłeś?,

-Tym razem normalnie, drzwiami. Twój brat mnie wpuścił,

-Co? Nicholas pozwolił ci wejść?,

Pytam zdziwiona tym faktem, jak to możliwe,

-Tak, porozmawialiśmy chwile i mnie wpuścił. Mam dar przekonywania,

Mruga niewinnie oczami, a ja prycham,

-Wyjdź stad!,

-Nie dzięki, całkiem tu fajnie. Niezłe widoki, ale towarzystwo średnie,

Marszczę brwi i mrużę oczy,

-Co cię tu sprowadza?,

-Jak to co? Jesteś moja partnerką na balu,

Śmieje się i mówię,

-Nawet mnie nie zapytałeś czy się zgadzam,

-Nie pytałem bo znalem odpowiedzieć,

Póki mój brat nie widzi [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz