rozdział 26 '

56 1 0
                                    


( rozdziały z  ' będą należeć do Gutka)

Byłem sam na sam z Angelą. Za 20 minut mieliśmy wyjść i skończyć pracę. Moja głowa była rozsadzona.  Nie mogłem już tego w sobie tłumić ,musiałem to jej kiedyś wyznać. Ona nie zasługuje na po prostu : " kocham cię". 

Siedziałem przed laptopem, szukając informacji o Dervelu. Było tak cicho jak prawie nigdy. To jest ten moment. Ta chwila. Gdy oderwałem wzrok od ekranu ujrzałem coś niesamowitego. Po raz pierwszy ktoś sprzątał na biurku. Przy mojej obecności w tej pracy. Wstałem jak gdyby nigdy nic i poszedłem w jej stronę. Nagle wpadłam na mnie. 

- boże, Bielski. Za 20 minut wychodzimy. - zdziwiło mnie to trochę, bo nigdy chyba nie słyszałem jak do mnie zwracała się po nazwisku. To było dziwne.

- nie chodzi o to. No bo... wiesz ...- Głos mi drżał jak opentany. " Gucio, skup się". To sobie mówiłem w głowie. - dużo ostatnio myślałem o tym co się stało... I sama świadomość tego, że mógłbym cię stracić i twoje słowa...-powoli i delikatnie złapałem ją za rękę, spuszczając wzrok w bok. Po chwili moje oczy wpatrywały się w jej szare, przepiękne niczym eden oczy. - uświadomiły mi... że ja też cię kocham...

Znieruchomiała na ostatnie słowa.  

- g- Gutek. Ja...- wymamrotała. Nagle wyślizgnęła rękę z mojej. Ledwo jej się udało.- Ja nie mogę. Nie zrozum mnie źle...

- okej ... Zrozumiem to.- spuściłem głowę, z lekką rezygnacją w podłogę. Bez wahania przytuliła się do mnie najmocniej jak się tylko dało. - An... już...

- ja ciebie też kocham...- wypowiedziała cicho z łezkami w oczach. Serce mi się trochę rwało na ten widok, mojej małej dziewczynki. Odwzajemniłem uścisk, na co ona otarła pospiesznie łzy z policzków. - pamiętasz, jak mówiłeś, że zawsze mnie ochronisz? - powiedziała z trudem

- tak pamiętam. I to dobrze. A co w związku z tym?

- Że ci wierzę... zawsze. - rzuciła mi się na szyję , wpijając się w moje usta. Nie chciała się od nic odrywać. Przyssała się jak mała pijawka. Z myślami gdzieś w chmurach, złapałem ją w talii. Aspirant co raz słodziej mnie całowała. Ta chwila była inna niż zawsze. Jedyna, niepowtarzalna. A to dlatego, że była ona. Moja mała Angela Kolska... 

Nagle zawibrował jej telefon. To na 100% musiała być wiadomość.  Spojrzała na wyświetlacz wściekła i zdezorientowana. Coś tu mi nie grało.

- chyba musimy już lecieć. Jest 18.00.- powiedziała z radością

- musisz. Ja muszę coś dokończyć.- odpowiedziałem niczym szeptem. Dała mi buziaczka w policzek na pożegnanie i odeszła.

    Od razu poszedłem do okna. Widziałem jak wchodziła do mojego auta. Żałowałem, że nie mogę z nią być tam , teraz. Gdy wyjechałam z parkingu,  od razu wróciłem do pracy.

Szperając coś w bazie, nie mogłem mieć stu procentowej pewności, że Angela jest w domu. W sumie dzisiaj albo kiedyś musiała się wyprowadzić. Szkoda mi było. Bardzo. Te wszystkie nasze poranki i wieczory chyba nigdy nie powrócą. żałuje teraz tego i to bardzo... Z transu wyrwał mnie telefon od "dziewczyny" można by rzec.  

- g- Gutek. Mają mnie.- wydyszała, wymiotując czymś. Miała wypadek?! Albo Adrien już ją dorwał. 

Wiedziałem, że jest z nią źle. Zjebałem to.

- An, co tam się dzieje?! kurwa , gdzie ty jesteś?! - wykrzyczałem spanikowany, a jednocześnie  zaniepokojony o jej stan zdrowia.

- nie wiem. - wyszeptała ledwo. - to koniec. Przepraszam...

- An nie!! -

- + i kreska. Jedziesz na pieska- odezwał się ktoś z tyłu. Nie wiem co tam się działo. Jak ona umrze to sobie nigdy tego nie wybacze... Krzyczałem jej imię, ale bez skutków. Nagle mnie ktoś rozłączył.

- kurde, tylko nie to...- warknąłem sam do siebie

- co jest- w progu ujrzałem Martę. Wziąłem laptopa i pilotkę, po czym ruszyłem w jej kierunku.- Gutek wszystko w porządku?

- nie. Angele porwali. Pojedźmy twoim autem, bo moje dalem jej. Jak jej coś się stało to ja tego sobie nie daruje...  

nigdy nie zapomnę / komisarz AlexOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz