29. Obiecaj mi

285 13 5
                                    

- Dowiedziałam się o chorobie mojej mamy i wyszłam z domu myśląc, że może Ethan pomoże mi się jakoś pozbierać. Kiedy do niego przyszłam nie wyglądał na zadowolonego, pewnie dlatego, że go wcześniej nie uprzedziłam. Ale pozwolił mi wejść i poszliśmy do jego pokoju. Powiedziałam mu o tym co się wydarzyło i zamiast, sama nie wiem, przytulić mnie czy po prostu jakoś pocieszyć, zaczął mnie całować. Nie odwzajemniłam pocałunku, bo nie chciałam. Nie w tamtym momencie. Zresztą, zazwyczaj tego nie chciałam, ale nie mogłam nic zrobić. Tym razem powiedziałam mu, żeby nie robił tego teraz. W momencie, w którym rozsypywałam się na kawałki. - przerwałam czując, że mój wzrok staję się zamglony. I tak, długo wytrzymałam. 

- Chcesz dalej opowiadać? - spytał troskliwie na mnie patrząc i gładząc moją rękę kciukiem.

- Tak mi się wydaję, że jak nie skończę tego teraz, to już więcej nie wrócę do tego tematu. - spojrzałam na niego i kontynuowałam. - Nie słuchał mnie tylko cały czas powtarzał, że jestem jego i może ze mną robić co chce. A skoro on mnie całuje, żeby mnie pocieszyć, to ja powinnam mu dziękować, że jest taki dobry. Gdy zaczął mnie całować po szyi i próbować czegoś więcej, jedynie błagałam żałośnie, żeby przestał. Usłyszałam tą samą odpowiedź. Chociaż w dodatku jeszcze to, że jeśli mu nie pozwolę na to co on chce, mogę już pogodzić się z jego stratą. Czułam się potwornie, bo nie chciałam tego. Mogłam czuć cokolwiek, a ja jedynie czułam obrzydzenie do samej siebie, że się na to zgodziłam.

- Ale ty chyba nawet nie mogłaś zaprotestować! Postawił cię przed faktem dokonanym. Powinnaś winić o to wszystko tylko jego! 

- Nie rozumiesz. Nie umiałam go winić. Jak, skoro to zawsze ja byłam winna. Wierzyłam w to. Nadal przepraszam za rzeczy, za które nie powinnam! Nadal nienawidzę siebie przez wszystko do czego dopuściłam. Nadal winię się za to jak potoczył się nasz los! Jak mogłabym tego nie robić? - łzy zaczęły spływać po moich policzkach, a ja zakryłam twarz dłońmi. Chwilę po tym poczułam, że Nathaniel zdejmuje je z mojej twarzy. Podniosłam na niego wzrok, a w jego oczach dostrzegłam znów te same emocje, które dostrzegałam za każdym razem w takich sytuacjach. Od smutku do troski. - Dlatego jestem okropna. - powiedziałam drżącym głosem.

- Nie jesteś. Nigdy bym nawet tak nie pomyślał. Wszystko co wam się przytrafiło, to nie była twoja wina. Tylko jego. To on cię manipulował i nie traktował tak jak powinien. Przykro mi, naprawdę mi przykro, że musisz się przez niego tak czuć. Śnieżynko nie wiem co powiedzieć. Mam ochotę zrobić wszystko co tylko się da, żebyś znów się szczerze uśmiechnęła. - Nachylił nade mną i smutnym wzrokiem wpatrywał się w moje oczy. - Jestem z ciebie dumny, że nadal się nie poddałaś i nadal żyjesz, pomimo wszystko. - pocałował mnie w czoło najczulej jak tylko mógł. Na jego słowa z moich ust wydostał się tylko pojedynczy szloch. Przytuliłam go najmocniej jak się da, a on bez słowa odwzajemnił mój uścisk i otulił mnie jeszcze mocniej. - Naprawdę chciałbym zabrać od ciebie cały ten ból. - wyszeptał w moje włosy. 

Nie wiem ile staliśmy przytuleni do siebie w mrozie, ale nie przejmowałam się tym, bo miałam o wiele za dużo myśli w głowie.

- W porządku? - zapytał po jakimś czasie. Pokręciłam głową i niechętnie się od niego odsunęłam. Ale nie za bardzo, bo chciałam, żeby nadal był blisko. - Chcesz mi opowiedzieć koniec tej historii? - głaskał mnie po włosach, ale nadal nie zwracałam na to większej uwagi tylko skupiłam się na opowieści.

- Odsunęłam się od niego i przepraszając wybiegłam z jego domu. Pobiegłam w kompletnie nieznaną mi stronę. Biegłam dopóki nie starczyło mi powietrza i zatrzymałam się na jakiejś łące. Nie przejmując się tym, usiadłam na wilgotnej trawie, na której pozostały jakieś resztki śniegu. Po prostu dusiłam się własnymi łzami i w sumie chciałam umrzeć. Zniknąć, żeby już nikogo nie stracić. Zniknąć, żeby każdy się pozbył problemu. Czyli mnie. Bo wtedy zdałam sobie sprawę, że coś musi być nie tak skoro każdy mnie opuszcza, albo chce to zrobić. 

- Powiedzieć ci coś? Nikt nie jest problemem. Szczególnie ty. Czasami lepiej kiedy jakieś osoby znikają z naszego życia. Jedyna osoba, która cię zostawiła i to nie z własnej woli, to twoja mama. Która kochała cię najmocniej na świecie i nie chciała znikać z twojego życia. Ale los jest czasami okrutny i zabiera nam to czego najbardziej potrzebujemy. Ale wiesz kto cię nie zostawił? Cornell i Valeria. Nadal są twoimi przyjaciółmi, bo chcą nimi być. Ethan zostawił cię, bo nie był dobrą osobą. Twoje dawne przyjaciółki, również nie były najlepsze. I według mnie, dobrze, że już nie masz tych ludzi w swoim życiu. Bo nie zasługują, żeby w nim być. - powiedział, a ja znów się rozpłakałam, ale tym razem nie przez wspomnienia. Tylko przez teraźniejszość, która starała się powoli leczyć moje rany. 

- Dziękuję, że jesteś. - powiedziałam patrząc mu głęboko w oczy, a po chwili znów się do niego przytuliłam. - Przepraszam, że przez taki długi czas nie chciałam ci zaufać. 

- Możesz mi coś obiecać? Już nigdy nie przepraszaj jeśli to nie będzie konieczne. 

- Postaram się.

- Jeszcze jedno. Nigdy się poddawaj, nie poddawaj dla mnie, Śnieżynko. Dla siebie i dla twoich bliskich. Proszę, obiecaj mi to. - oderwał się ode mnie, na tyle by spojrzeć mi w oczy.

- Dobrze.

***

- Będziesz dzwonić jakby co? - zapytał, gdy staliśmy już pod moim domem.

- Mhm, będę. 

 - Na pewno? - uniósł brwi.

- Tak, na pewno. - uśmiechnęłam się delikatnie i jeszcze raz tego wieczoru, przytuliłam go.  - Dziękuję. - w końcu podeszłam do drzwi i weszłam do środka.

Gdy szliśmy, powiedziałam Nathanielowi także to, że od tamtego czasu nie rozmawiałam z Ethanem. Nawet jak próbowałam do niego napisać, albo zagadać go w szkole nie odpisywał, albo mnie ignorował. Więc odpuściłam i pogodziłam się z tym, że kolejna osoba mnie zostawiła.

W mieszkaniu było pusto i cicho. Gdy wychodziłam tylko tata był. Nawet z nim nie rozmawiałam za dużo od naszej ostatniej rozmowy. Ciesząc się odpoczynkiem, rzuciłam się na łózko. Mój spokój przerwał powiadomienie z telefonu. Niechętnie go włączyłam i ponownie widząc to imię na wyświetlaczu, zamarłam. Ale raczej było lepiej niż za pierwszym razem, bo odblokowałam urządzenie i przeczytałam treść wiadomości. Bez żadnej histerii i wybiegania z domu.

Od: Ethan

Długo nie odpisujesz. A przecież wiem, że nadal masz mój numer. Chcę pogadać, Winter. Dawno tego nie robiliśmy. 

~~~

Krytyka, błędy, cokolwiek >>>

Never Give UpWhere stories live. Discover now