41. Mamy dla kogo żyć

240 10 1
                                    

Byłam już kilka razy w towarzystwie pijanego Cornella i Valerii, ale Nathaniela i Luke'a nie znałam od tej strony. Co prawda było zabawnie, pomimo że nic nie piłam, ale patrzenie na nich kiedy byli na jakiejś innej planecie było ciekawą rozrywką. Zawsze opanowany i spokojny Nathaniel, teraz był mieszanką wybuchową z jeszcze bardziej pobudzonym Cornellem.

Ja, Nathaniel i Cornell siedzieliśmy na kanapie, a Valeria i Luke'a woleli usiąść na poduszkach. Znajdowaliśmy się w moim nowym mieszkanku, który miał być mały, ale mojemu tacie chyba pomieszały się pojęcia, bo to mieszkanie było dosyć spore jak na jedną osobę. 

- Właśnie! Winter! - spojrzałam na Valerię, która niespodziewanie, trochę za głośno zaczęła mówić. - Ja w ogóle zapomniałam o tym twoim stroju! W sensie zapomniałam go obgadać, bo jedynie napisałam coś tam, jak mi wysłałaś to zdjęcie, że wyglądasz zajebiście. Ale zapomniałam jak wróciłaś o tym porozmawiać.

- A o czym ty niby chciałaś rozmawiać? - spojrzałam na nią z uśmiechem. - Coś jeszcze chciałaś dodać?

- No, słuchaj, ta sukienka jest też piękna. W sensie, no wiesz, super jest i mega w tym stroju wyglądasz. - plątała się. - Nathaniel! - powiedziała donośnym głosem, zwracając uwagę chłopaka, który zawzięcie rozmawiał o czymś z Cornellem. Chyba o tym czy wolą film Avengers: Wojna bez granic, czy Koniec Gry. Jak się okazało, Cornell również był fanem Marvela, o czym oczywiście wiedziałam, ale nic nie mówiłam Nathanielowi. A był chyba tym bardzo ucieszony, bo ze mną nie mógł prowadzić dyskusji na temat tych filmów, bo nie byłam tak bardzo zainteresowana tematem. 

- Co? - odwrócił głowę w stronę dziewczyny.

- Winter się chwaliła? - spytała unosząc brwi.

- Zależy czym. - mruknął. 

- Nie słuchałeś? No strojem jej, bo ma naprawdę odjazdowy ten strój, ci powiem. Właśnie, a ty, jaki masz strój, albo coś?

- A, no wysłała mi zdjęcie. - odparł z niezauważalnym uśmieszkiem

- Aha? - uniosłam jedną brew. Patrząc na moją reakcję, zaśmiał się delikatnie, po czym przybliżył się do mnie.

- Wiesz czemu nie odpisałem? Bo przez chyba dziesięć minut gapiłem się na to zdjęcie, że głupio by było odpisać po tym czasie. - zaśmiał się jeszcze raz. I znów, fenomenalnie, wprawił mnie w zakłopotanie. Chyba się zarumieniłam, więc spuściłam głowę w dół, a on cały czas wpatrywał się we mnie z uśmieszkiem.

- Chciałabym, żeby ktoś kiedyś patrzył na mnie tak, jak Nathaniel na Winter. - mruknęła rozmarzona Valeria.

- Ja też. Ja też. - dodał Cornell.

- Chyba ja też. - powiedział Luke, który chyba oprócz mnie, najmniej się udzielał w rozmowie.

- Co? - podniosłam głowę w zdziwieniu. Nathaniel wybuchnął śmiechem, po chwili reszta zrobiła to samo i tylko ja przewracałam oczami. Gdy wszyscy się śmiali, Nathaniel pochylił się nade mną, tak, że teraz był jeszcze bliżej.

- Mogę cię pocałować? - zapytał cicho, tak żeby reszta nie usłyszała, chociaż nie było to ważne. Lekko się zdziwiłam, że pyta mnie o zgodę, bo w końcu byliśmy parą, ale pokiwałam lekko głową, więc uniósł kącik ust i pocałował moje usta. 

Każdy pocałunek z nim, nieważne czy całował mnie w usta czy w czoło, był na swój sposób wyjątkowy. Inny niż każdy pocałunek z chłopakami, którzy mnie kiedykolwiek pocałowali. Niby zwykły, a jednak coś w nim było.

Po jakimś czasie, albo długim albo krótkim, oderwaliśmy się od siebie. Nadal patrzyliśmy sobie w oczy, ale zorientowałam się, że śmiechy ustały i każdy na nas patrzył. Odwróciłam wzrok i spojrzeniem napotkałam Valerię z uśmieszkiem na twarzy, Cornella, który wyglądał jakby był dumny z swojej pociechy i Luke'a, który patrzył na nas z lekkim uśmiechem na twarzy.

Never Give UpOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz