7. Cykliczne przestępstwa

1.1K 15 6
                                    

Z miną skazańca stanęłam przed lustrem wiszącym na ścianie tuż obok szafy. Zerknęłam na odbicie, oceniając swój aktualny stan. Nie wyglądałam dobrze, ale też nie jakoś tragicznie. Miałam nieco podkrążone i napuchnięte oczy, ale poza tym na swojej twarzy nie dostrzegłam żadnych innych mankamentów, które rzucałyby się w oczy. Na moich kościstych barkach spoczywał wełniany kardigan zapinany na guzik w kolorze kawy, a pod nim zwykły biały top z koronkowym dekoltem. Chciałam włożyć do tego zwykłe białe jeansy, jednakże zrezygnowałam z tego pomysłu tak szybko jak tylko weszłam do łazienki. Zauważywszy, że dostałam okres miałam ochotę strzelić sobie z otwartej dłoni prosto w czoło, ale jakimś cudem odetchnęłam głębiej i bez nerwów opuściłam pomieszczenie. A to nowość. Zamiast białych rurek ubrałam czarne trochę szersze jeansy z niskim stanem, co było dla mnie nie lada wyzwaniem, bo na co dzień gustowałam raczej w spodniach z tym wysokim. Nie miałam płaskiego brzucha i usilnie chciałam kryć go pod warstwą ubrań, ale z czasem zaczęło mnie to irytować. No bo dlaczego nie mogłam włożyć krótkiego topu? Blokowała mnie tylko i wyłącznie moja głowa.

Ubrania prezentowały się o niebo lepiej niż sądziłam. Spodnie świetnie dopasowały się do moich szerszych bioder oraz ud, a niżej się rozszerzały. Stanowiły bardzo dobre połączenie z przylegającą do mojej talii koszulką oraz cienkim swetrem, który zapewne i tak zdejmę przez wysoką temperaturę na dworze. Nie chcąc szukać jakichś nieważnych drobnostek, które mogłyby zepsuć mój humor, odeszłam od lustra.

Pośpiesznie wrzuciłam do torby strunowy woreczek foliowy, a następnie rozejrzałam się dookoła, by upewnić się, że zabrałam wszystko co było mi potrzebne. Wyszłam z pokoju, trzaskając za sobą drzwiami. Kiedy usłyszałam z jaką mocą popchnęłam drewnianą płytę, zmrużyłam oczy, ponieważ nawet dla mnie było to dosyć nieprzyjemne. Westchnęłam ociężale, kierując się do pokoju mojego najstarszego brata. Kopnęłam białe drzwi, łapiąc dwoma palcami płatki nosa. Zaraz potem przymknęłam jedno oko, a to sprawiło, że poczułam jak moje rzęsy się ze sobą sklejają. Matko, jak ja tego nienawidziłam. Malowanie rzęs było według mnie najgorszym elementem wykonywania makijażu i nic nie było w stanie przekonać mnie do zmiany decyzji, nawet rysowanie kresek. Niech pierwsza rzuci kamieniem osoba, która maluje rzęsy i nie traci przy tym połowy nerwów.

Mój wzrok padł na niepościelone łóżko postawione pod oknem po lewej stronie przy wyjściu na balkon. Można było znaleźć na nim wszystko. Dosłownie i w przenośni. Czarna kołdra została brutalnie zwinięta w kłębek, a poduszki prawie dotykały drewnianych paneli. Gdzieś między nogami leżał na wpół otwarty laptop, paczka chipsów cebulowych i kartonik po soczku truskawkowym. Natomiast tuż przy równie uświnionej szafce nocnej stała butelka wody, a obok niej papier toaletowy. Nie chciałam nawet wiedzieć dlaczego znajdował się właśnie w tym miejscu. Żaluzje były jeszcze zasłonięte, więc w pomieszczeniu panował półmrok, a ciemnogranatowe ściany tylko go podsycały. 

Od razu na lewo pod ścianą, w której zostało umieszczone wejście znalazło się czarne biurko, do którego zostało dosunięte czarnoczerwone krzesło gamingowe. Na drewnianym meblu spoczywał czarny monitor, podświetlana klawiatura, myszka pasująca do klawiatury i wszystkie śmieci, których nie pomieściło łóżko. Z niesmakiem wreszcie spojrzałam na wysokiego blondyna stojącego przy sięgającej sufitu białej szafie. Ubierał właśnie czarną koszulkę opinającą jego wyrzeźbione ciało. Zerknął na mnie przelotnie, ale nie przejął się tym, że byłam już gotowa i to on się ociągał.

Dziwna niepewność zjadała mnie od środka, ponieważ o czwartej nad ranem Camila wysłała mi wiadomość, że nie da rady przyjechać dzisiaj do szkoły i od tamtej pory ma wyłączoną komórkę. Martwiłam się. Cholernie się martwiłam, bo nie miałam bladego pojęcia co się stało. Miałam do zaliczenia ostatni test z biologii, dlatego zdecydowałam się pójść do niej od razu po zajęciach. No tak prawie od razu, bo miałam jeszcze jedną misję do spełnienia. Czułam, że nie wytrzymam dzisiejszego dnia w szkole nawet z Williamsem u boku. 

Cast a SpellOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz