Rozdział 56: Zaczęło się

153 12 16
                                    

- Przecież już się dobrze czuję! - rzekł oburzony Czarny. Matt przetarł twarz dłonią, westchnąwszy głośno. Szefunio i bliźniacy, którzy jako jedyni dali radę pojawić się tego dnia w punkcie szpitalnym, patrzyli z rozbawieniem na ich kolejną kłótnie.

- To nic nie znaczy - odparł lekarz, siląc się na cierpliwość - Oczywiście, cieszę się z tego powodu, ale twoje ciało wciąż wymaga regeneracji, i musisz jezzce trochę poleżeć, żebym miał pewność, że nic ci się nie stanie podczas większego wysiłku.

- Człowieku, ja tu zdycham, ale z nudów - zaszlochał Czarny. Fortis i Sprite zachichotali, gdy Matt spojrzał wymownie w sufit

- Jak ci przypieprzę to nie będziesz się nudził.

Harry wzruszył ramionami.

- Fakt, jakaś bitka by się przydała - stwierdził. Ze śmiechem umknął przed ręką Szefunia. Nagle drzwi otworzyły się z rozmachem.

- Stęskniliście się? - spytał na wstępie wyszczerzony Żyleta. Junior jęknął rozpaczliwie.

- A była chwilą spokoju - jęknął, po czym złapał Matta za rękaw - Na pewno nic mi nie jest? - spytał, teatralnie przykładając rękę do czoła - Coś słabo się czuję. Powiedz im, że musisz mnie zbadać i muszą wyjść - poprosił, robiąc słodkie oczka. Lekarz zaśmiał się. Dylan bezceremonialnie walnął się na łóżko, przesuwając Harry'ego na bok.

- Ty mendo - warknął chłopak, spychając go na krawędź. Werta pociągnęła swojego chłopaka za kaptur, a ten z impetem walnął tyłkiem o podłogę. Spojrzał z oburzeniem na dziewczynę, która, nieprzejęta, usiadła na jego wcześniejszym miejscu.

- To było á propos bitki, stary - wyjaśnił Fortis, rechocząc pod nosem. Usiedli w kółku, rozmawiając luźno.

- Czarny, dyrektor chce z tobą gadać - poinformowała niespodziewanie Nela. Uśmiech zanik na jego twarzy, ustępując znużeniu.

- Czego chce, stary drops? - stęknął, zakrywając się mocniej kołdra, jakby miało go to uchronić przed Dumbledorem.

- Nie wiem, nie mówił.

- Ale i tak chcę z tąd wyjść - stwierdził chłopak, patrząc na Matta. Mężczyzna zawył rozpaczliwie, wśród śmiechu reszty.

***

Huncwoci jak burza wpadli do pomieszczenia, w którym leżał

- Pakuj manatki - rzekł na wstępie Syriusz, szczerząc zęby

- Ubłagaliśmy Matta - dodał, również uśmiechnięty Remus. Chłopak zerwał się z łóżka, na którym siedząc po turecku, przekładał coś w laptopie, po czym podszedł do szafki, wyjął z niej torbę i zaczął pakować najpotrzebniejsze rzeczy. Wrzucił na siebie luźne czarne dresy i o kilka rozmiarów za duża bluzę, tego samego koloru, po czym razem z Huncwotami, deportował się do Hogsmeade, skąd mieli dojść do Hogwartu.

***

Albus Dumbledore spokojnie siedział w swoim gabinecie, zajadając cytrynowe dropsy. Niespodziewanie usłyszał pukanie do drzwi.

- Proszę! - zawołał, podnosząc się w fotelu. Do pomieszczenia, szybkim krokiem wszedł Severus Snape.

- Nadchodzi - oznajmił krótko, a jego maska szpiega, opadła, ukazując lekki strach na jego twarzy

- Wydał rozkaz ataku? - upewnił się Dumbledore. Snape kiwnął głową, na znak potwierdzenia. Dyrektor zerwal się z miejsca z niespodziewaną jak na staruszka szybkością. Zaczął przechodząc się po gabinecie, wydając polecenia portretom, wiszącym na ścianie. Snape przysłuchiwał się im beż słowa. Dumbledore odwrócił się w jego stronę.

- Severusie, chodź ze mną - poprosił - Trzeba poinformować nauczycieli.

Wspólnie opuścili gabinet.

***

Weszli przez drzwi Wielkiej Sali, przerywając przmowienie Dumbledore'a w połowie. Nie dało się nie zauważyć przerażenia na każdej twarzy, oraz łez kilku młodszych uczniów.

- Ktoś umarł? - palnął Harry

- Nie, Potter, ale może tak być - odparła zdenerwowana McGonnagall. Była deczko bledsza niż zwykle - Sam - Wiesz - Kto nadchodzi.

Harry, czując napięta atmosferę, wisząca w powietrzu nawet na moment nie pomyślał, że żartuje.

- Zgodnie z ustaleniami nauczycieli - kontynuował Dumbledore - Uczniowie na pierwszym, drugim, trzecim, czwartym lub piątym, mają w trybie natychmiastowym opuścić szkołę. Roczniki szóste i siódme, jeśli chcą, mogą zostać i walczyć - dodał. Ci uczniowie, którzy mieli opuścić szkole, prędko zbili się w jedną kupkę. Tym razem nie było Ślizgonów, Puchonów, Gryfonów, czy Krukonów. Teraz wszyscy byli tylko przerażonymi dziećmi, bojącymi się śmierci. Harry podszedł do Ginny, która nie ruszyła się z miejsca. Złapał ją za nadgarstek, chcąc poprowadzić do grupy, w której McGonnagall zbierałam iciekajacych uczniów, jednak ta wyrwała się z jego uścisku, patrząc na niego z rozpaczą.

- Ginny, musisz uciekać - wtrącił się Ron

- Nie ma mowy! - odparła wściekle dziewczyna - Wiesz, że zaraz pewnie pojawi się tu cała nasza rodzina, ja nie mogę... Nie pozwolę, żebyście walczyli beze mnie....

- Ruda - warknął Czarny - To jest wojna. Zginą ludzie. Nie możesz być wśród nich, rozumiesz?

- Nie nie rozumiem! - krzyknęła - Dlaczego ja nie mogę umrzeć, a na przykład ty, albo Ron, albo Hermiona, albo ktokolwiek inny może?!

- Bo to nasz wybór! - krzyknął Junior - Znamy ryzyko.

- To też mój wybór!

- Tu nie masz wyboru, panno Weasley - wtrąciła, pojawiająca się z nikąd Minerva. Wzięła Ginny za przedramię, po czym skierowała się z nią do reszty uczniów. Dziewczyna, wolną ręką złapała Harry'ego za bluzę, po czym pocałowała krótko.

- Uważaj na siebie - szepnęła, zanim razem z nauczycielka zniknęła w tłumie.

Nadchodziła prawdziwa wojna.

Wszyscy to widzieli, po sposobie w jakim wszystko się działo. Co chwilę przez sekretne wejście przechodziły osoby i aurorzy, mający pomóc w bitwie. Uczniowie i nauczyciele zrobili wszystko by zabezpieczyć szkole, jednak wiedzieli, że Voldemorta nei da się powstrzymywać w nieskończoność. Stali wszyscy, równi sobie, bez względu na wiek, bądź siłę, w długim szeregu, przed wejściem do szkoły. Z naprzeciwka zaczęła schodzić się chmara śmierciożerców i innych stworzeń. Nie musieli czekać długo, by poleciało pierwsze zaklęcie.

Zaczęło się.

-------------

Ważne info.

Bardzo możliwe, że trochę zaniedbam swoje daily i rozdziały będą pojawiać się co kilka dni, ponieważ babcia miała wypadek, trochę się połamała i teraz muszę ją zająć się obiadem, sprzątaniem i takimi rzeczami. Nie wiem, czy na pewno, ale jest to możliwe, bo nawet jeśli pisze to rozdziały w nocy, to mogę po prostu być tak zmęczona, że zasnę, zanim zdążę cokolwiek napisać. Bitwa o Hogwart, czyli zbliżamy się do końca. Postaram się skończyć ta książkę przed wakacjami, ale możliwe, że pojawią się jeszce jakieś do tego miniaturki, albo nwm, prequel?





Oblubieniec Zła | Harry Potter Fanfiction Where stories live. Discover now