CAPITOLO 10

6.2K 230 159
                                    


Pogoda w Bari dzisiaj zdecydowanie oddawała. Pomimo jesieni, która trwała w najlepsze, jest przepięknie. Termometry wskazują temperaturę powyżej piętnastu stopni Celsjusza, a na niebie wysoko wisi słońce, które promiennie świeci. Niebo jest bezchmurne. Od kiedy pamiętam moją ulubioną porą roku była właśnie jesień. Vibe jaki oddaje jest najlepszy. Można chodzić w grubych swetrach, pić gorącą czekoladę pod kocem, czy przebierać się na Halloween. Moją sympatię do obecnej pory roku, nie odwzajemniał jednak brunet, który właśnie zapinał moje pasy bezpieczeństwa. Oddałabym wszystko, żeby znowu nie poczuć jego zapachu, który unosił się wokół niego. Już i tak wystarczyło, że spałam w jego koszuli, której tak bardzo nie chciałam mu oddawać. Nawet nie wiem dlaczego, czułam się w niej bezpiecznie. Przez całą drogę próbowałam z niego wydusić, gdzie jedziemy ale skurczybyk, cały czas mnie zbywał. Narzekając na pogodę. Uratował go dopiero telefon, który właśnie zaczął do niego dzwonić. Odebrał połączenie przez zestaw głośnomówiący, wbudowany w przednią deskę rozdzielczą Chevroleta.

- Wszystko załatwiłeś Michael? - zapytał Diavolo z diabelskim uśmiechem.

- Tak jest szefie. Wszystko poszło zgodnie z planem. - odpowiedział owy chłopak, który jak się składało był podwładnym bruneta. - Zatarliśmy wszystkie ślady jakie po sobie zostawiliśmy, tak jak zawsze.

Czy właśnie byłam świadkiem jak rozmawiają o dokonanym przestępstwie, jak o czymś zupełnie normalnym? Tak.

- Wspaniale. Muszę podjechać jeszcze w jedno miejsce i przyjadę na bazę. - oznajmił, po czym odwrócił się w moją stronę, puszczając mi oczko, dodał.- Musicie poznać bardzo ważną dla mnie osobę.

Nie mówiąc nic więcej rozłączył się, po czym zjechał na parking, należący pod sklep. Zgasił silnik po czym nachylił się w stronę pasażera, gdzie siedziałam aby wyciągnąć coś z schowka. Poczułam znajome déjà vi, kiedy wyciągnął czarny pistolet. Tak jak za pierwszym razem, tylko w troszkę innych okolicznościach rozpoznałam broń.  Właśnie sprawdzał czy magazynek w pistolecie Desert Eagle jest pełny i gotowy do użycia. W czasie gdy zbierałam w sobie odwagę, aby zadać pytanie, brunet uniósł kawałek koszuli odsłaniając fragment brzucha. Sprawnym ruchem schował broń do przyszytego fragmentu w spodniach, a następnie z powrotem narzucił koszulę. Muszę się przyznać, że nie pogardziłabym jakby zrobił to zdecydowanie wolniej.

- Diavolo mogę zadać ci pytanie? - powiedziałam cicho.

- Principesso ty zawsze możesz mnie pytać o co tylko zechcesz. -  zwrócił się, przybliżając się do mnie. - Co chcesz wiedzieć, Lili?

Skupienie, tak bardzo mi go teraz brakowało, kiedy brunet patrzył się  w moje oczy, to na usta. Jakby było mu tego mało, wyciągnął rękę aby założyć niesforny kosmyk moich włosów za ucho. Wystarczył ten gest aby w mgnieniu oka w całym moim podbrzuszu pojawiły się motylki.

- Po co ci teraz broń? Jesteśmy na parkingu przed sklepem. - zapytałam się mężczyzny, który właśnie przygryzł swoje usta.

Czy on może się w końcu opanować. Proszę.

- Nigdy nie wychodzę bez broni. Zawsze trzeba być przygotowanym na najgorsze, Lilianno. - odpowiedział. - Jeżeli nie będzie takiej konieczności, to jej nie użyję. Zaraz wracam. - dodał, po czym nachylił się aby pocałować mnie w czoło. 

Nim się ocknęłam z letargu, brunet już wchodził do sklepu. Nie wiedząc co mogłabym robić w aucie Diavola całkowicie sama, wyciągnęłam telefon, którego dzisiaj w ogóle nie używałam. W śród wiadomości było parę od taty, który mówił jak bardzo mnie kocha i jak dla niego jestem ważna. Znalazła się również notatka od Suzzy, ale moją uwagę skupiła wiadomość od niego. Willa Russo.

DIAVOLO I +16Donde viven las historias. Descúbrelo ahora