CAPITOLO 20 + DODATEK Z DZIECIŃSTWA DIAVOLA

4.9K 169 153
                                    

13 lat temu, Wenecja, Włochy, Diavolo

Całe życie stoi przede mną otworem, ale co z tego jak codziennie w nocy modlę się do Boga, aby ukrócił moje cierpienie. Nie chciałem żyć takim życiem, które miałem do tej pory. Nie byłem w stanie dłużej znosić tego bólu, który zadawano mi codziennie. A to wszystko za sprawką tego potwora, który powinien być moim bohaterem. Mowa tutaj o moim ojcu, który był koszmarem moim, ale również mammy.

- Mamma proszę nie zostawiaj mnie. - szlochałem wtulony w ciało kobiety, leżącej na szpitalnym łóżku. - Nie odchodź, ti amo.

- Nie płacz Matheo, mamusi nic nie jest. - powiedziała, ocierając łzy, które lały się strumieniami z moich oczu. - Byłam i zawsze będę z moim diabełkiem, którego kocham nad życie. - oznajmiła, próbując udawać, że wszystko było w porządku. Ja jednak wiedziałem, że tak nie jest. - Jeżeli nie dam rady być dłużej z tobą fizycznie kochanie, to zawsze będę jako twój anioł stróż. W twoim serduszku.

Pomimo iż rodzicielka, bardzo starała się mnie uspokoić, wiedziałem, że bez niej rozpęta się prawdziwe piekło. Bałem się pomyśleć, jak tata będzie przechodził stratę swojej ukochanej.

- Zabierz mnie ze sobą mamma. - wydusiłem, próbując zapanować nad swoim oddechem. - Papa mi tego nie daruje. Boje się tak bardzo, tak bardzo.

- Obiecuję synku, że nie pozwolę, aby zrobił ci krzywdę. - oznajmiła, przyciągając mnie do swojej piersi. - Tylko wyjdę ze szpitala Matheo. Nigdy więcej nie pozwolę, aby sprawił ci ból. Przysięgam na moją miłość do ciebie i moich kwiatów.

- Lilie. - odparłem, wiedząc jak mamma bardzo kochała te kwiaty. Cały nasz ogród był zasadzony w tymi roślinami.

Naszą rozmowę na temat owych kwiatów i którą odmianę lil kochała najbardziej, do sali szpitalnej wszedł on. Mój ojciec. Nastrój, który panował przed jego przyjściem, był wypełniony śmiechem i radością, pomimo sytuacji w której się znaleźliśmy. Ruszył w naszą stronę, po czym chwycił mój bark i zaczął ściągać mnie z łóżka mamy.

- Nie proszę. Chcę tu zostać, nie chcę jej zostawiać. - szlochałem, próbując wyrwać się ze szponów ojca. - Mamma!

- Nie pyskuj, już! - warknął ojciec, ciągnąc mnie w stronę drzwi prowadzących na korytarz. - Kochanie, zadzwonię jak tylko wrócimy do domu. Kocham cię. - powiedział łagodnie, zamykając drzwi.

Przez całą drogę do samochodu, z całych sił próbowałem wydostać się z jego ujęć i wrócić do mammy. Moje szanse były nikłe w porównaniu do siły jaką miał dorosły mężczyzna i ja: dziewięcio letni chłopiec, który był jeszcze dzieckiem. Nie miałem nawet szansy, gdy otworzył drzwi samochodu i wrzucił mnie na tylne siedzenie, zatrzaskując mi drzwi przed nosem.

- Zobaczymy w domu, czy będziesz dalej takim rozwydrzonym bachorem, bez jakiekolwiek przyszłości. - warknął Papa, blokując wszystkie zamki w aucie, na wypadek gdybym chciał mu uciec.

W przeciągu dwudziestu minut podczas których jechaliśmy do domu, ani razu nie powiedzieliśmy do siebie słowa. Cisza oznaczało tylko jedno: początek burzy, podczas której powstaną nowe ślady na mojej skórze.

- Siadaj!! - warknął ojciec, popychając mnie w stronę kanapy w salonie. - Ściągaj bluzkę. Już!!

- Przepraszam, błagam nie. - wydusiłem, próbując się schować z marnym skutkiem. - Nie!!!

DIAVOLO I +16Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora