Rozdział 90

972 37 12
                                    

Całą noc myślałam nad tym wszystkim, napisałam nad ranem do Natalki że muszę wziąć dzisiaj wolne i pojechałam do Kielc. Chciałam załatwić sama kwestię gdzie odbędzie się nasz ślub. Jechałam w ciemno, nie miałam pewności czy ksiądz mnie przyjmie. Mimo wszystko nie zamierzałam zbaczać z drogi. Gdy podjechałam pod kościół troszeczkę złapał mnie stres, głównym wejściem wyszedł ksiądz. Rozpoznałam go miałam z nim religię, jest bardzo sympatyczny. Wiedziałam już teraz, że stanie po mojej stronie.

F: Szczęść Boże.

Ks: Szczęść Boże, Faustyna ?

F: Haha, tak to ja proszę księdza. Przyjechałam aby porozmawiać o ślubie.

Ks: To Twój ślub, no tak Fugińska. Nie miałaś być z narzeczonym w weekend ?

F: Miałam, ale wyszło inaczej. Możemy porozmawiać w bardziej ustronnym miejscu ?

Ks: Pewnie, zapraszam na plebanię.

Moim oczom ukazała się plebania z mojego dzieciństwa. Śpiewałam w dziecięcym chórze kościelnym a później moja droga z nim się rozjechała. Trochę tego żałuję, to był piękny czas.

Ks: Proszę, usiądź. Wyciągnę tylko kalendarz z notatkami.

F: Każdy z nas taki posiada.

Ks: Bez niego ani rusz. Uśmiechnął się.

F: Proszę księdza, mam nietypową sprawę ?

Ks: Chcecie wziąć ślub w powietrzu ? Mam lęk wysokości, ostrzegam.

F: Haha, ciekawie ale nie. Może to co powiem jest bardziej szalone. Razem z moim narzeczonym stworzyliśmy parę w Chałupach na początku to miejsce było ważne dla niego teraz również jest bardzo ważne dla mnie. Chciałabym go zaskoczyć i wziąć ślub na plaży, no i właśnie. Wiem, że ksiądz ma uprawnienia aby udzielać ślubu w plenerze czy jest szansa aby udzielił nam ksiądz ślubu właśnie tam ? Bardzo proszę, oczywiście pokryję koszty trasy i noclegu.

Ks: Dlatego jesteś sama ?

F: Tak, to ma być niespodzianka.

Ks: Bardziej szalone niż proponowany mi już kiedyś ślub w chmurach to nie jest, mogę Cię zapewnić. Widzę, że bardzo Ci zależy.

F: Bardzo...

Ks: No dobrze, przenocuję u proboszcza w Chałupach. Także jedynie koszty dojazdu no i ołtarz będziecie musieli się tym zająć.

F: Oczywiście, wszystkim się zajmiemy. Bardzo dziękuję!

Ks: Coś Cię jeszcze trapi, prawda ?

F: Pokłóciłam się z Bartkiem, może pokłóciłam to za dużo powiedziane. Poszło o naszą organizatorkę ślubu, okazała się jego byłą dziewczyną.

Ks: Ajajaj, niezręcznie.

F: Jeszcze jak, jakbym miała mało zmartwień na głowie.

Ks: Ufasz mu ? Zaufanie to bardzo ważna rzecz.

F: Ufam, jak nikomu ale niezręcznie mi się na nich patrzy.

Ks: Faustyna, weź to na chłodno. Ustal warunku, tylko praca i tyle.

F: Tak zrobię, tylko sprawy ślubne żadnej prywaty.

Ks: No i pięknie, przepraszam Cię ale za niedługo mam mszę. Jesteśmy w kontakcie, aaa i jeszcze jedno w ramach długiej znajomości odpuszczam Wam nauki przedmałżeńskie, nie ma na to czasu. Spowiedź ogarniemy w Chałupach, dzień przed ślubem.

F: Dobrze, dziękuję.

Nie wjechałam do rodziców, zadzwoniłam jeszcze do Igi że sprawa z księdzem załatwiona i udałam się w drogę do Krakowa, ale nie do domu. Musiałam z kimś porozmawiać a kto mnie wysłucha jak nikt inny ? Oczywiście, że Wika. Napisałam do Bartka aby nie siał paniki, że do niej jadę i wyłączyłam telefon.

Kochani dzisiaj wleciał przedostatni rozdział książki „Nieoczekiwane powroty", kto jeszcze nie czytał to zachęcam 💕
Widzimy się jutro 😘!

Dwoje ludzi, jedno miastoWhere stories live. Discover now