Epilog

188 15 1
                                    

Grudzień, 2023 rok

Grudniowy poranek w Paryżu miał swój specyficzny urok. W powietrzu unosił się chłód, przywodzący na myśl zbliżające się święta. Cienki szron pokrywał ulice i dachy budynków, nadając miastu nieco magicznej aury. Delikatne płatki śniegu opadały na brukowane uliczki miasta świateł, pokrywając je białym puchem. Latarnie uliczne zaczynały tracić blask na rzecz wschodzącego słońca, które malowało niebo na delikatne odcienie różu i pomarańczy.

Kawiarnie otwierały powoli swoje drzwi dla pierwszych gości, którzy chcieli napić się gorącej kawy czy czekolady, żeby rozgrzać się w ten chłodny poranek. Echa przyspieszonych kroków Paryżan można było usłyszeć na brukowanych uliczkach, gdy spieszyli się na poranny pociąg metro czy do pracy.

Rozmaite aromaty unosiły się w powietrzu – zapach świeżo wypiekanego chleba z pobliskiej piekarni mieszał się z delikatnym zapachem perfum przechodniów. Na Rynku Świętego Ludwika sprzedawcy rozstawiali swoje stoiska, oferując świeże owoce, warzywa oraz ręcznie robione prezenty, idealne na nadchodzące święta.

Sekwana błyszczała w promieniach wschodzącego słońca, a jej spokojne wody odzwierciedlały obrazy pobliskich mostów i budowli. Statek sunął powoli wzdłuż rzeki, zabierając turystów na poranny rejs.

Ale pomimo ruchu na ulicach i nadchodzącego zgiełku dnia, w Paryżu panowała pewna spokojna atmosfera. Moment dnia, gdy miasto wydawało się być jeszcze pogrążone w głębokim śnie, chociaż budziło się do życia z każdą kolejną minutą.

Jimin wychylił się przez okno swojego paryskiego mieszkania i wdychał zimne, świeże powietrze. Rozwlekło się spokojne pukanie do drzwi.

– Otworzę! – zawołał Jimin.

Przeszedł przez cały salon, niegdyś bogaty w serię książek i bibelotów, jakie zdążyły się w jego domu uzbierać i wszedł w długi, wąski korytarz. W progu stał Lucas, trzymając w dłoni torbę.

– Zdążyłem przed waszym wyjściem. – westchnął spokojnie i wszedł do mieszkania. Objął się z Jiminem i podał mu torbę. – Spakujcie to do rejestrowanego bagażu. Rita prosiła, żebym upewnił się, że nie zabraknie wam miodów, mydeł, przetworów i ciężko stwierdzić, co jeszcze spakowała.

Jimin uśmiechnął się łagodnie. Przeszli do sypialni, w której Yoongi dopakowywał walizki. Nie przerwał nawet, gdy Lucas dotknął dłonią jego pleców.

– Nie przywitasz się?

– Pracuję. – odparł Yoongi.

– Jak całe życie. – odpowiedział Lucas, przerzucając oczami. – Jak to się stało, że namówiłeś go na wspólne święta? On nawet urodzin nie obchodzi i chyba wyparł je z pamięci.

Yoongi wyprostował się i odebrał od Jimina torbę pełną podarunków od Rity.

– Było ciężko.

– Krótko i na temat. – zaśmiał się Lucas.

– Zależało mi na tym, aby spędził święta z moją rodziną.

– A on się tak po prostu zgodził?

Jimin zaprzeczył, opierając się o framugę.

– Ostatnie urodziny też minęły bez szampana i prezentów. – stwierdził Lucas, siadając na łóżku. Zrzucił z siebie kurtkę i położył na krześle.

– Ostatnie tak, ze względu na Yoongiego.

– Ale? – ciągnął Lucas.

– Świętowaliśmy jedne. – spojrzał na Yoongiego i uśmiechnął się zalotnie. – W teatrze, w Nowym Jorku.

– Szczegóły?

Yoongi rzucił w stronę Lucasa pustą torbą. Roześmiał się cicho.

– To przez ciebie Jimin nie świętuje urodzin, ani Bożego Narodzenia. – stwierdził Lucas.

– Wiem, dlatego chciałbym, żeby spędził te święta w gronie najbliższych. – powiedział Yoongi i zasunął walizkę. – Po Nowym Jorku polecimy prosto do Seulu na Nowy Rok.

– A co z resztą waszych rzeczy?

Jimin westchnął.

– Zajmę się nimi. Zamknę sprawy związane ze szkołą i wyślę kuriera z naszymi rzeczami. – odpowiedział Jimin.

– Jesteś tego pewien? – zapytał Lucas, a wtedy Yoongi spojrzał w stronę Jimina. – Możecie zostać w Paryżu. Będziecie daleko od waszych rodziców.

– Podejdź na chwilę. – burknął Jimin i wyszedł z sypialni.

Lucas spojrzał z przerażeniem na Yoongiego, ale ten uśmiechnął się łagodnie.

– Wiem, co miałeś na myśli. – odpowiedział Yoongi. – On musi to przetrawić.

Podniósł się i podążył za Jiminem, zostawiając Yoongiego samego w sypialni. Gdy stanął naprzeciwko przyjaciela, drzwi z pokoju zamknęły się. Jimin stał z założonymi ramionami, wbijając wzrok w podłogę.

– Nie będę udawał, że nie żałuję twojej decyzji. – zaczął Lucas, w głosie z wyczuwalnym żalem. – Ale szanuję to. W końcu Yoongi poczuje, że ktoś się stara o niego, a nie on o wszystkich.

– Nie w tym rzecz. – uniósł wzrok.

Lucas rozłożył ramiona.

– Chcę otworzyć szkołę baletową, ale Yoongi nie ma o tym pojęcia.

– Chodzi ci o ten projekt Alexandra? – zaplótł ramiona.

– Przylecę do Paryża w styczniu i wtedy chciałbym wszystko domknąć. Niezależnie od planów Alexandra, podejmę się założenia tej szkoły.

– Decyzja została podjęta?

Jimin pokiwał głową.

– Dobrze. – rozłożył ramiona, a za chwilę echo uderzających dłoni o uda rozeszło się po salonie. – Będziesz potrzebował asystenta. Mogę wysłać swoje CV?

– Chcę żebyś został wspólnikiem.

Feel me | yoonmin | +18  [cz.2] ✔️[POPRAWKI][DRUK]Where stories live. Discover now