Rozdział 21.

912 78 12
                                    

Dwadzieścia cztery godziny minęły szybciej niż się spodziewałam. Może nie był to ambitnie spędzony czas, ale wykorzystaliśmy każdą jego minutę. Po tym jak przytuleni, przetańczyliśmy trzy kolejne utwory, zamówiliśmy pizzę i przeszliśmy na sofę z myślą o obejrzeniu jakiegoś filmu. Okazało się, że Victor nigdy nie korzystał z żadnej platformy streamingowej, choć miał wykupiony dostęp do sześciu. Zaczęliśmy od czegoś, co nazywało się „Bielmo", lecz już po kilku minutach zostałam pozbawiona bluzki, a następnie pozostałych części garderoby. Pieprzyliśmy się, aż straciliśmy siły i poczucie czasu. Byliśmy tylko my i nic więcej.

Kolejne godziny upłynęły nam na przemiennie na jedzeniu, piciu i seksie. Zaspakajaliśmy podstawowe potrzeby rodzaju ludzkiego.

Z rana, ktoś próbował dostać się do mieszkania. Rozpaczliwie pukano do drzwi. Rozważaliśmy ich otworzenie na wypadek, gdyby wydarzyło się coś złego. Jednak głos Carli, sprawił, że wróciliśmy do sypialni.

Włączyliśmy telefony dopiero kolejnego wieczoru. Mój iPhone w przeciwieństwie do Victora, nie pękał od niezliczonych połączeń. W zasadzie miałam wyłącznie jedną wiadomość od zastrzeżonego numeru: On kłamie.

Wciągnęłam głośno powietrze i długo go nie wypuszczałam. Zrobiłam to dopiero, gdy zakręciło mi się w głowie.

Nie miałam pojęcia, co o tym myśleć. Byłam przekonana, że ta wiadomość została wysłana przez tę samą osobę, co koperta. Ktoś bawił się ze mną w chowanego.

Nie musiałam długo myśleć, aby zorientować się, że treść nawiązywała do Victora. Tyle że nie widziałam, ile prawdy w tym tkwiło. Nie brakowało ludzi, którzy chcieli odsunąć mnie od mężczyzny. Próbowano pieniędzmi, szantażem, może nawet napadnięto na mnie w hotelu z tego powodu, więc dlaczego ten ktoś miał się teraz nie posłużyć manipulacją?

Wzdrygnęłam się, gdy trzymany w rękach telefon, rozdzwonił się. Na wyświetlaczu pojawił się nieznajomy numer. Biłam się z myślami, czy powinnam odebrać. Chyba po prostu nie byłam gotowa na kolejne złe wiadomości. Jednak zdecydowałam się przyjąć połączenie. Przykładając telefon do ucha, moje serce drgnęło mocniej i weszło na zwiększone obroty.

- Halo?

- Dzień dobry, Saro. Z tej strony Hector Derbez.

Ciężar spadł mi z serca, choć nie spodziewałam się usłyszeć mężczyzny.

- Chciałbym zaprosić cię na moje przyjęcie urodzinowe, które odbędzie się jutro w naszym domu – Hector, mówiąc nawet o tak przyziemnym temacie, wypowiadał każde słowo bardzo wyraźnie, intonując w podniosły sposób. – Przepraszam, że dzwonię w ostatniej chwili, ale spodziewałem się, że mój syn cię zaprosił. Spojrzałem na listę gości i nie zobaczyłem cię na niej.

Nie miałam pojęcia, jak wybrnąć. Wolałam milczeć, niż zacząć się jąkać, próbując wyrzucić z siebie coś sensownego.

- Czy mogę liczyć na twoją obecność, Saro?

Nie powinnam przyjmować zaproszenia. Victor najwyraźniej mnie tam nie chciał, lecz nadal w mojej głowie panowała pustka. Nie potrafiłam wymyślić wiarygodnej wymówki, a czas leciał.

- Tak – wyrzuciłam z siebie razem z oddechem.

- Bardzo się cieszę. Jeszcze raz przepraszam, że dzwonię w ostatniej chwili. Zapraszam na dziewiętnastą. Życzę miłego wieczoru.

- Dziękuję.

Zakończyliśmy rozmowę w momencie, gdy Victor wrócił do salonu. Moja twarz musiała obrazować skonfundowanie, ponieważ szare oczy skupiły się na mnie wysyłając znaki zapytania.

IzabelaTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon