Rozdział 28.

766 76 3
                                    

Dziesięć dni później

Każdy hiszpański kanał informacyjny nadawał wiadomości o Derbezach. Ich życie, firmę, majątek czy powiązania prywatne rozłożono na czynniki pierwsze. Nawet jakaś specjalistka od mody komentowała wybrane przez nich stroje na pogrzeb Hectora. Nie wspominając o tym, że wyliczono dokładną liczbę żałobników, wymieniono przeważające w wieńcach kwiaty, a także zasugerowano, że Kenza powinna wybrać coś z tegorocznej kolekcji Alexandra McQueena, zamiast sukienki z tej zeszłorocznej.

Dla mnie ten tydzień również nie był łatwy. Przesłuchiwano mnie godzinami na komisariacie. Musiałam telefonicznie przekazać mamie wszystko, czego dowiedziałam się o Izie. Przez śledztwo dotyczące Carli nie mogłam wrócić do Polski. Na szczęście został mi już tylko proces, ale ten odbędzie się najwcześniej za kilka tygodni, więc pozwolono mi wyjechać z Hiszpani. Moja torba stała spakowana, ale został mi do załatwienia jeden temat, który odwlekałam. Media nazwały go „Nowym królem upadającego imperium", dla mnie był mężczyzną, który zapuścił korzenie w moim sercu. I właśnie dlatego, nie wiedziałam, co powinnam zrobić. Gdy dowiedziałam się, że wyszedł ze szpitala o własnych siłach, kamień spadł mi z serca. Wtedy przy basenie myślałam, że umrze na moich kolanach. Nie byłam gotowa stracić kolejną bliską mi osobę.

Rozległo się pukanie do drzwi. Nikt poza policją, nie wiedział, w którym hotelu mieszkałam. Carla przebywała w areszcie, jednak posiadała pieniądze i wpływy, więc postanowiono, że podczas pobytu w Sewilli pozostanę pod ochroną policji. Gdy otworzyłam drzwi, okazało się, że najwyraźniej miejsce mojego pobytu nie było aż tak dobrze strzeżone. Stanęłam twarzą w twarz z Victorem, którego jeszcze kilka minut wcześniej oglądałam na ekranie telewizora. Tydzień temu był o włos od śmierci, a dziś wyglądał, jakby tamte wydarzenia były jedynie snem. Jego twarz odzyskała kolor. Zmęczenie zniknęło ze spojrzenia. Czarny garnitur i biała koszula idealnie leżały na jego wysportowanej sylwetce.

- Cześć – zaczął.

- Cześć.

Przez kilka sekund zapomniałam o oddychaniu, więc dość głośno nabrałam powietrza.

Był cały i zdrowy.

Ostatni raz widziałam go na żywo, gdy nieprzytomny leżał na sali pooperacyjnej. Spędziłam przy jego łóżku ponad dobę aż lekarze podjęli decyzję o wybudzeniu. Gdy dowiedziałam się, że rokowania były dobre, a rana ładnie się goiła, uciekłam ze szpitala. Chyba obawiałam się naszej konfrontacji, którą jedynie odsunęłam w czasie.

- Mogę? – Wskazał głową na pokój.

- Tak. – Otworzyłam drzwi szerzej, wpuszczając go do środka.

Minął mnie, a ja poczułam zapach, który zawsze doprowadzał mnie do obłędu – bergamotka z dodatkiem ostrzejszych nut i orientu. Idealnie do niego pasował.

Zamknęłam drzwi i poszłam za nim.

Victor zatrzymał się przy telewizorze, a jego wzrok na chwilę skupił się na jakimś mężczyźnie, który opowiadał o spadku akcji Imperial. W tym czasie ja wpatrywałam się w jego klatkę piersiową, okrytą białą koszulą. Nie miałam skanu w oczach, więc nie mogłam dostrzec rany, ale sama świadomość tego, że tam była sprawiała, że bolesne wspomnienia wracały.

- Kenza powiedziała mi o wszystkim – odezwał się.

- Mi również.

- Jednak nie poinformowałaś policji o jej udziale w całej sprawie z twoją siostrą.

- Nie chciałam mieszać w to Kenzy. Miała na głowie zabójstwo Hectora, co nie jest dla niej łatwe. Poza tym twoja siostra obwinia się za śmierć Izabeli. Choć nie ponosi za to żadnej odpowiedzialności.

IzabelaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz