Rozdział 10

177 12 0
                                    

Hejka kochani. Wstawiam rozdział ze sporym opóźnieniem, bo dosłownie ostatnie tygodnie to były dla mnie killery. Ale staram się mimo to pisać w każdej wolnej chwili! Myślę, że od teraz rozdziały będzie tylko wtedy, gdy zdołam je napisać, bo nie chcę dawać wam czegoś słabego.
Do usłyszenia ☀️❤️
_________________

Pustka, która aktualnie zapełniała moje ciało z łatwością sprowadziła mnie do parteru. Ciśnienie w głowie sprawiało mi okropny dyskomfort, a myśli nie przestawały się ze sobą plątać. Nie potrafiłam skupić uwagi na niczym. Słowa krążące dookoła zamieniały się w szmery i były kompletnie niezrozumiałe. Zdołałam wyczuć, że mój wzrok był nieobecny. Wbijałam go w kostki równo ułożonego chodnika, albo parę centymetrów dalej, żeby iść w odpowiednim kierunku, jednocześnie unikając dodatkowo szkodliwego upadku.

Nie wiedziałam kiedy zatrzymaliśmy się między jakimiś dwoma zapuszczonymi budynkami. Valerio złapał moją twarz w swoje obie ręce, tak, abym na niego spojrzała. Przsuwałam powoli wzrok po jego twarz, jednak mimo to ani razu nie złapałam z nim konkretnego kontaktu wzrokowego.

- Czy ty mnie słuchasz?- powiedział to bardziej donośnym tonem głosu przez co znacznie oprzytomniałam. Dopiero teraz złączyłam nasze spojrzenia i lekko skinęłam głową.- Te sępy tylko czekają na twoje wyjście. Trzymaj głowę nisko, nie odpowiadaj na żadne pytania. Załuż je- złapał za moją dłoń, następnie układając na niej czarne okulary, które w zwyczaju nosił, aby kobiety uważały go za czarującego.

Chciałam coś odpowiedzieć, jednak kompletnie odebrało mi mowę. Przy drugim podejściu było dokładnie tak samo. Moje gardło samoistnie zaciskało się, gdy tylko miałam zamiar odreagować słowami.

Zacisnęłam mocniej usta, lekko przymykając oczy, z których ponownie wypłynęła para łez. Trzęsącymi się dłońmi wsunęłam na nos czarne okulary, szybko przybierając zupełnie inną postawę. Wyprostowałam plecy, a rękę ułożyłam pod pachę swojego przyjaciela, który miał służyć jako moje oparcie. Przed przekroczeniem żółtych taśm spojrzałam w jego oczy.

- Gotowa?- zapytał nieco ciszej, podtrzymując mocniej moją rękę. Jedyne na co było mnie stać to lekkie skinienie głową.

Pochyliłam się nieco do dołu, aby sprawnie przejść pod podtrzymywanym paskiem, który Valerio uniósł nad nas. Słysząc poruszenie dziennikarzy, zacisnęłam palce na materiale jego ubrań. To było jedyne oparcie jakie w obecnej chwili mogło mi pomóc. Gdy do moich uszu dotarło pierwsze pytanie, które udało mi się zrozumieć, znacznie spuściłam wzrok, zatrzymując go niżej. Było na tyle jasno, że nie musiałam dokładniej patrzeć pod nogi, bo nawet przez mocne przyciemnienie dostrzegałam większe detale łączącej się kostki.

Z czasem większość pytań zaczęła mieszać się w nieprzyjemną dla głowy ilość słów wypowiedzianych na raz. Każdy próbował przekrzyczeć następnego, aby jego pytanie było najbardziej słyszalne. Tak naprawdę nawet to nic nie dawało. Ludzi było więcej niż w momencie, gdy dopiero przyjechałam na miejsce, więc walka była zacięta.

Dzięki stanowczemu krokowi mojego partnera przeszliśmy przez tłum bez żadnych utrudnień. Podniesiony głos Valerio potrafił zniechęcić niektórych do ponownego zabrania głosu. Wypuściłam zalegającą część powietrza z płuc dopiero, gdy zauważyłam przód swojego samochodu. Sprawnie zdjęłam z nosa okulary, automatycznie opierając obie dłonie o maskę auta. Pierwsza warstwa łez zdążyła już zaschnąć, jednak po niespełna chwili zdążyła je pokryć druga i trzecia. Czułam jak niestabilna byłam w obecnej chwili.

- Zawiozę cię do domu- wzdrygnęłam się mimo, że dobrze znałam ten głos.

Szybko pokręciłam głową, nawet nie próbując wcielić w umysł takiego scenariusza.- Chce dostać wszystko co tu znaleziono i...- tak naprawdę nie wiedziałam co mogłabym obecnie zrobić. Dalej nic nie było wyjaśnione ani nie żadnych podstaw do dalszych postępowań.- Chce w końcu złapać tego sukinsyna- dokończyłam sama ledwo dowierzając, że przeszło to przez moje usta.

Hellish truthWhere stories live. Discover now