Rozdział 13

46 5 0
                                    


Hejka hejka! W końcu miałam trochę wolnego czasu, aby dopracować co nieco, więc oto rezultaty. W końcu cis się dzieje 🫠

__________________

Zacisnełam dłonie lekko w pięści, zbierając w sobie odwagę. Posiadałam jej całkiem sporo, ponieważ mój zawód zdecydowanie tego wymagał, jednak teraz nie miałam nawet drogi odwrotu i wsparcia nikogo bliższego. Gdybym powiedziała o tym komukolwiek, najprawdopodobniej spotkałabym się z nieprzyjemnymi odpowiedziami. Nie zdziwiłoby mnie to. Pokazuje tym akt desperacji, którego nawet sama nie jestem pewna. Działanie pod wpływem impulsu zdecydowanie powinno być zabronione.

Zrobiłam parę kroków przed siebie, ponownie stając przed kolejnym, postawnym ochroniarzem. Nabrałam powoli wiekszej ilości powietrza do płuc, następnie je wypuszczając. Podniosłam swoją głowę, tym samym napotykając piorunujące spojrzenie faceta.

– Szef nie zamawiał nikogo nowego. Wracaj zabawiać gości– rzucił, zanim zdążyłam coś z siebie wydusić.

– Byłam umówiona– zaczęłam.–  Wyprzedzając twoje następne słowa, nie, nie jestem striptizerką ani kimś kto oferuje inne usługi.

Ten wykrzywił usta w grymasie, solidnie uderzając ręką w drzwi. Dźwięk, który obił się o moje uszy, zostawił znak rozchodząc się dodatkowo po wąskim korytarzu. Minęło niespełna parę sekund, a zza nich dostrzegłam innego faceta. Jeden szeptał coś do drugiego, ale tego nie byłam w stanie zrozumieć. Drugi sprawnie zagestykulował reką abym podeszła bliżej. Wykonałam polecenie chcąc uniknąć sprzeciwu i tym samym zachować jakąkolwiek pewność siebie, nie okazując zawahania. Obaj zmierzyli mnie wzrokiem od góry do dołu, po czym wskazali bym przeszła przez drzwi. Obawiałam się, że dostrzegą broń w pasku. Na szczęście nic takiego nie miało miejsca.
Może nie przypuszczali, że kobieta też może się nią posługiwać? A może  byłoby to za głupie.

Pomieszczenie przez które teraz przeszłam, ledwo dało się nim nazwać. Przypominało coś w rodzaju klatki schodowej, posiadającej tylko dziewięć schodów wykonanych z metalowych kratek. Ściany z betonu i rury przy suficie dodające temu niezwykle niepokojącego nastroju.

– Góra– wzdrygnęłam się słysząc surowy ton.

  Przeszłam na górę zgodnie z instrukcią, przystając przy drzwiach.

– Szefie– wyprzedził mnie, popychając drzwi, które były już wcześniej trochę uchylone.

Bez przemyślenia po prostu weszłam do pomieszczenia. Te znacznie różniło się wystrojem i zdecydowanie nie wyglądało na opuszczone. Ściany w kolorze butelkowej zieleni oraz grafitowe megle szczególnie komponowały spiętą całość. Jednak to nie wystrój zwrócił jako pierwszy moją uwage. Przy biurku, a bardziej za nim dostrzegłam zarys innej sylwetki. Nie potrafiłam nic więcej wywnioskować, pownieważ kolana osoby siędzącej zajmowała skąpo ubrana, długowłosa blondynka. Wiła się na nich podczas każdego wypowiadanego słowa.

– Szefie– powtórzył facet, który najprawdopodobniej sam nie wiedział co zrobić.

– Ile razy powtarzałem, że pukane jest niezwykle istotne? Gdzie twoja kultura Argo– ciarki przebiegły po moim ciele słysząc głos nieznajomego. Był zimny, ale jednocześnie pozostawiał po sobie melodyjną poświatę.

– Proszę mi wybaczyć– opuścił głowę.
Mężczyzna skłonił blondynke do wstania i dopiero teraz nasze spojrzenia się ze sobą skrzyżowały.  Kości policzkowe wraz z mocnym zarysem żuchwy oraz jasnymi oczami, które niesamowicie odbijały światło lampki na biurku, tworzyły  dopasowaną całość. Byłam dosyć zdezorientowana co do swoich odczuć, jednak wykonując jeden gest z łatwością to sobie uświadomiłam.
  Posłał w moją stronę niecodzienny uśmiech dodając do tego spojrzenie, wywołujące we mnie specyficzne nastawienie. Patrzył jak drapieżnik na swoją bezbronną ofiarę.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 28 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Hellish truthWhere stories live. Discover now