Rozdział 16: Czas na Zemstę

914 86 75
                                    

Syriusz wciągnął mnie do odnowionego pokoju. Mieliśmy znaleźć się w pociągu w ciągu półtorej godziny, jeśli zegary były ustawione prawidłowo.

- Chcę, żebyś to miał. - Syriusz sięgnął do kieszeni płaszcza i wyciągnął małe lusterko.

Spojrzałem na niewielkie lusterko o prostokątnym kształcie. Wyglądało prawie jak coś z zabytkowego zestawu.

- Um... dziękuję? - Czy naprawdę byłem aż tak próżny?

Chrzestny zaśmiał się i wyciągnął identyczne lusterko.

- To dwukierunkowe lusterka. Twój ojciec i ja używaliśmy ich do rozmawiania ze sobą, kiedy byliśmy na oddzielnych szlabanach... W pewnym momencie, po twoich narodzinach, wszedłem w posiadanie obu luster. Wystarczy, że wypowiesz moje imię, a pojawisz się w moim lustrze. Możemy rozmawiać używając ich.

Zamrugałem kilka razy, patrząc najpierw na lustro, a potem na niego. Potem kliknęło.

- To jak telefon... ale możemy się widzieć.

- Dokładnie, Bambi! Mugole nie wymyślili sposobu na pokazywanie sobie twarzy podczas komunikacji. - Syriusz wyjaśnił, a jego oczy rozjaśniły się na wieść, że znalazłem połączenie. - Nigdy nie chcę, żebyś się wahał, kontaktując się ze mną. Zawsze będę miał przy sobie lustro, bez względu na wszystko. - Wyciągnął rękę i objął mnie ramieniem. - Jeśli... chcesz opuścić Hogwart, pójdę po ciebie. Przysięgam.

Przytuliłem go, uspokajając jego impulsywną naturę.

- Pamiętaj o drugiej obietnicy, Syriuszu.

Westchnął i odwzajemnił uścisk.

- Wiem.

~

- Harry, musimy porozmawiać.

- Cześć tobie też, Draco? - Uniosłem brew, dając się złapać za ramię i wyciągnąć z przedziału. Nikt na nas nie spojrzał. Dlaczego mieliby? To nie tak, że cała cholerna szkoła - z wyjątkiem niektórych nauczycieli, najwyraźniej - wiedziała, że jesteśmy parą. Szedłem za nim od wagonu do wagonu, aż dotarliśmy do bagażowego. Patrzyłem, jak sprawdza cały obszar, szukając potencjalnych szpiegów lub niechcianych słuchaczy. - O co w tym wszystkim chodzi?

Moje palce napięły się nad różdżką, ale nigdy jej nie dotknęły.

Draco sięgnął do kieszeni płaszcza, wyciągając dwie koperty. Zawahał się, zanim wręczył mi pierwszą.

- Ojciec... kazał mi to dać.

Wziąłem kopertę i spojrzałem na nią. Powinna być płaska, ale było na niej małe zgrubienie.

- Czy ten łysy drań nie rozumie, czym są negocjacje? - Draco wyraźnie zbladł, a ja użyłem listu, by postukać go w nos. - Słyszałeś, jak wcześniej obrażałem go gorzej. - Zacząłem czytać list.

Harry Potterze,

Chyba przeceniasz swoje możliwości, choć muszę cię pochwalić za wysłanie tak dokładnej wiadomości. Byłbyś moim ulubionym Śmierciożercą, gdybyś nie urodził się szlamie i zdrajcy krwi. Nie wierzę...

- Przejdzie on kiedyś do rzeczy? - Warknąłem, przeglądając list, a następnie przewracając pergamin, by kontynuować czytanie. - Jestem głupim dzieckiem, bla bla bla, nie wiem, na jakie ryzyko narażam tych, których kocham, przeciwstawiając się mu, bla bla bla. Zobaczmy... Droga Persefono, do czego on zmierza? Zobaczmy... Co mam na myśli przez siedem, bla bla bla... Jak uzyskał swoje imię, to nie moja sprawa, bla bla... Dlaczego mam obsesję na punkcie jego tyłka, yada ya ya ya da. Zapewnia mnie, że będzie miłosiernym czarodziejem, jeśli po prostu się poddam i pozwolę mu się zabić? Łał, a myślałem, że to ja mam nadętą głowę.

(5) Harry Potter and How Not to be a Teacher || tłumaczenie Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz