30. Miło cię widzieć.

4 0 0
                                    

5 września (wtorek)

Obudziłam się na zimnej podłodze i pomasowałam łeb. Od razu napotkałam zdziwione i jakby złe spojrzenia moich przyjaciół. I w czym ty się dziwisz? Emm...no nie wiem. Może dlatego, że zostawiłaś po sobie jakiś bardzo wnerwiający napis na podłodze i zaczęłaś walczyć z Królową Demonów? Już pomińmy fakt że ją wygrałaś. Zaczełam sobie powoli przypominać, że z własnej woli, z własnej, zrobiłam walkę z Królową Demonów, ale najważniejszą rzeczą było to, że ją wygrałam. Mimo iż w życiu realnym, ta walka nic nie dała, to chociaż wiem, że nie jestem aż tak bezużyteczna.

– Zwariowałaś?! – wykrzyczała Bi się do mnie przytulając.

– Tak – powiedziałam wprost, cicho się śmiejąc. Zwariowałam.

Wiem że to było nienormalne, ale chciałam spróbować. I jednak coś tam potrafię. Pokonałam ją. Teraz mogę się tylko cieszyć i mieć jakąś pewność, a nie tkwić pod znakiem zapytania, którego nienawidzę całym sercem. Lubię mieć po prostu pewność. Chciałabym wiedzieć ile będe w tej kupie jeszcze tkwiła i czy chociaż mam jakieś szanse. W tym drugim, mam przynajmiej jakąś 60% szansę.

Miałaś szczęście. Zwykłe szczęście.

Gadaj co chcesz ale mam to w czterech literach.

Wstałam odrywając się od dziewczyny i wyminełam przyjaciół kierując się do wyjścia domu.
Złapałam klamkę, tym razem mniej drżącą dłonią.

Mogę iść normalnie do lasu, czy znowu mi przeszkodzisz.

Idź, i nie gadaj do mnie więcej. Wnerwiasz mnie.

Uznam to za tak. Spojrzałam na zdezorientowanych żywiołaków z dziwnym wyrazem twarzy. Sama nie wiedziałam co ta mina oznacza. W tym momencie zamieniłam się w nieobliczalną dziewczynę, która teraz, właśnie teraz, wychodzi z drewnianego domu i kieruje się w głąb czarnego lasu by narazić się w skrajne niebezpieczne niebezpieczeństwo. Tutaj nie mam nawet świadomości co ja robię. Byłam taką dziewczyną która się zmienia jak skarpetki. Czy z humoru i chęci czy nawet z wyglądu. Pod każdym względem. Nikt nie wiedział jak do mnie dotrzeć żeby było mi dobrze. Przez 16 lat, byłam nieobliczalna a co do towarzystwa, głupia i naiwna. Każdy mi nawalał w szkole, bo zawsze byłam inna. Nie ważne, czy się inaczej ubiorę, pomaluję, przefarbuję, ja nie zmienię charakteru. Nie powiem, że zrobię to dla was, bo dla innych, była to moja wada, ale dla moich rodziców zaleta po nich. Dlatego nigdy nie chciałam się zmienić, bo jednak wiedziałam, że kiedyś nadejdzie czas, w którym każdy się nawróci.

Kiedy zeszłam ze schodów i moje stopy na kryte butami, dotkneły wręcz suchej trawy, zatrzymało mnie mocne uściśnięcię w nadgarstku. Odwróciłam się w stronę osoby z tyłu.

– Wszystko okej? – zapytał mnie męski głos. W jego oczach była wyraźna troska i zdezorientowanie przez co moje rysy twarzy, automatycznie złagodniały. Moja sama twarz złagodniała ale moje oczy, non stop wyrażały coś w stylu: Zostaw mnie w spokoju bo ci nogi z pupy powyrywam! Albo: Puść mnie bo zrobię Beatrix przysługę i zrobię zupe z ciebie na obiad.
Coś w tym stylu.

– Yhm, tak – zapewniłam szybko i z pokorom. Puść już mnieee!

Po prostu byłam zmotywowana do jak najszybciejszego zabicia Demonów.

To nic takiego, Jack. Ja zwariowałam po prostu i chce zginąć jak najszybciej.

Nienawidzę cię, podświadomościo.

– Napewno? Zachowujesz się strasznie dziwnie. Gdzie jest ta Flora którą nosiłem niecały miesiąc temu? – zapytał puszczając mój nadgarstek.
Dziękuje!
Kątem oka widziałam dwie kobiece sylwetki za chłopakiem. Też były zdezorientowane, a tym bardziej Maya która zna mnie z dwie doby a już przeżyła chyba z dwa zdenerwowania nerwowe przeze mnie. Podeszły trochę bliżej chłopaka, a ja zamknęłam oczy i westchnełam zrezygnowana okrutną a zarazem przyjemną ciszą.

Mój Tajemniczy Żywioł / Tom 1Where stories live. Discover now