35. Nie smutać, tylko działać.

1 0 0
                                    

9 października (poniedziałek)

Weszliśmy do domu zmęczeni i zażenowani z tej całej sytuacji. Nikt nic nie mógł zrobić, jeśli chodzi o mój dom. O moje szczęście. Mojego samopoczucia też nikt nie odbuduje. Ja działam tak, że albo można mnie zniszczyć, albo ja mogę siebie sama odbudować. Działam na swoją korzyść albo niekorzyść.

Poczułam uścisk na ramieniu przez co musiałam się zatrzymać. Postanowiłam nie odwracać głowy w stronę innych tęczówek. Stałam i patrzyłam przed siebie, a dokładniej, patrzyłam na łóżka. Właściwie, to tylko na nich mogę się wyluzować, odpocząć i zapomnieć o tych wszystkich przykrościach w moim życiu.

– Flora...tak bardzo przepraszamy. Nie byliśmy w stanie nic zrobić. Ona tak po prostu zniszczyła ten dom, a my nie ważne co byśmy zrobili, i tak ten dom by się stopił. Nikt nie miał pojęcia że się tam pojawi i tak skopie nam tyłek – usłyszałam rozżalony głos Jacka.

– Nie ważne, co byśmy jej zrobiły czy kopneły, spoliczkowały, to i tak wróci z podwójną siłą – tym razem do był głos Mayi.

Moje oczy zaszły łzami. Myślałam, że chociaż mi dom zostawi. Odebrała mi co kochałam, co chciałam, by się mną opiekowała i dawało szansę na lepszą przyszłość. Liczyłam, że będę zwykłą nastolatką, że będę normalnie żyć, jednak ja zabijam demony i tylko unikam śmierci. Każdy demon mógłby postanowić włożyć mi ręke w serce i je pożreć, jednak oni mi tylko mówią że mają do mnie jakąś głupią słabość. To wszystko jest jakimś głupim złudzeniem. W ciągu tak krótkiego czadu, muszę uporać się z takim ciężarem, żeby już dalej iść prosto. Każdy dzień z demonami, dokłada mi kolejnych kilogramów przez co znowu zaczynam iść krzywo. Wtedy się potykam i znowu muszę się podnosić żeby nie zawieść innych. Teraz właśnie się potknęłam, przez co muszę spróbować się podnieść, by dać Królowej Demonów to, na czym mi zależy. Mogę zginąć, ale razem z nią, jeśli już.

– Muszę się tylko pozbierać, lub przemyśleć. Dajcie mi trochę czasu, pozbieram się, obiecuję – mruknęłam cicho czując jak moje policzki robią się mokre po każdym mrugnięciu.

Skierowałem się w stronę łazienki, w której się zamknę łamie. Zsunełam się po drzwiach i zaczełam łkać w dłonie. Tak dużo już przeszłam, nie mogę się załamać na starcie domu. Muszę iść dalej. Dla nich. Kiedyś mówiłam, że nie ważne są konsekwencje a skutek, więc w sumie dzięki stracie domu, buduję siebie, a jednocześnie niszczę. To wszystko jest tak trudno pojąć. Nie mogę iść dalej, bo coś mnie musi zatrzymać. To jest takie denerwujące jak deszcz moczący ci włosy. Ale po czymś takim, zawachać się przy u robieniu chociaż jednej łzy, to jest niemożliwe jak słońce z ciemnymi chmurami.
Popłakałam, pomyślałam, więc pora się pozbierać i podnieść.

Wstałam i zdjeła m z siebie luźne, białe ubrania, które były do prania. Miały albo dziury albo ubrudzenie ziemią miejsca. Spojrzałam na swoje ciało i zastygłam w miejscu. Na brzuchu, miałam wielkie, fioletowe siniaki które bardzo bolały po dotknięciu. Pod lewym żebrem miałam około 5 centymetrowe rozcięcie z którego sączy ła się mała stróżka krwi. Na łokciach miałam obtarcia, które bolały po zgięciu. Na prawym ramieniu miałam też małe obtarcie które było już bardziej nasioknięte krwią. Kolana, tak samo. Wzdłuż Lewego uda było około 7 centymetrowe rozcięcie, które już niestety wyschło. Natomiast...najbradziej zmartwiły mnie swoje plecy. Na ich widok moje oczy ponownie zaszły łzami. Moje plecy, były strasznie zaczerwienione a w niektórych miejscach, powstały obrzydliwe bąble. Po każdym dotknięciu, czułam, jakby coś ponownie parzyło moją skórę. Miałam przywitać się z rodzicami a zarazem pożegnać, jednak ona musiała się zjawić, pobić mnie, poparzyć i to wszystko zrobić z zimną krwią.

Mój Tajemniczy Żywioł / Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz