37. Wracajmy.

3 0 0
                                    

11 października (środa)

Obudziłam się przez ciepło na mojej twarzy spowodowany promieniami słonecznymi. Podparłam się na łokciach ale opadłam z jękiem, ponieważ okropnie mnie głowa bolała. Jak dwa miesiące temu. Pomasowałam ją, ale no cóż, chyba muszę poczekać na ukojenie. Wstałam i usadowaiłam się do pozycji siedzącej, próbując przypomnieć sobie co takiego wczoraj się wydarzyło.

Wspomnienia... Walka... Demony... Ugryzienie!

Złapałam się automatycznie szyi a później odkryłam swoją bluzę by zobaczyć ranę po ugryzienie ale zobaczyłam tam tylko mała bliznę. Odetchnełam z ulgą i przymknełam powieki, próbując trochę odetchnąć.

– Hm... Postarałam się – usłyszałam kobiecy głos na którego pod skoczyłam lekko. Dziewczyna się zaśmiała i odbiła od ściany tym samym się do mnie zbliżając. – Spokojnie, to tylko ja. Nie gryzę, jeszcze. Jak się czujesz? – zapytała siadając koło mnie.

– Mogło być lepiej bo mi bardzo głowa nawala, ale wiesz, to i tak lepsze niż ból w szyi czy w ramieniu. Nie skupiłam się na nim, ale jak straciłam tą adrenalinę, bolało tak bardzo... Ja przepraszam. Straciłam panowanie, nie wiedziałam co wyprawiam, mogłam się zabić – schowałam twarz w dłoniach. – Przepraszam, tak bardzo przepraszam. Nie musiałam działać solo, ale tam liczą się te durne zasady a ja bałam się ich nie przestrzegać. Musiałaś mnie leczyć, musieliście mnie zaprowadzić a właściwie zanieść do tego domu a ja sobie spałam jak królewna. Mieliśmy działać razem, a ja zachowałam się tak idiotycznie. Nie myślałam wtedy, a jedynym plusem jest to, że zabiliśmy sześć demonów - uśmiechnełam się słabo na co Beatrix odwzajemniła uśmiech.

– Zostały już tylko 652. Ciekawie – zaśmiała się ale właściwie to mi trochę nie było do śmiechu. Ich jest serio za dużo. Miną z dwa lata.

– Ktoś tu się wybudził – usłyszałam męski i ciepły głos. Uśmiechnełam się na niego a po chwili byłam już w jego objęciach. Kiedy przestaliśmy się przytulać do siebie, przeprosiłam ich na chwilę i weszłam do łazienki, by się ogarnąć, wiecie przebrać i takie. Kiedy zmieniłam ubrania, umyłam zęby, rozczesałam włosy i pomalowałam rzęsy swoją maskara, oparłam się o umywalkę i spojrzałam na siebie w lustrze przede mną. Patrzyłam sobie w oczy i widziałam kłamczuchę która boi się powiedzieć o swoich uczuciach i która boi się powiedzieć co ją tak zżera od środka. Tak mnie to boli, ta przeszłość, ten widok stopniałego domu, że nawet zapominam o nie pokazywaniu tego. Odbija się to na nich. Tylko, że jeżeli zacznę chodzić uśmiechnięta od ucha do ucha i założe tak zwaną maskę ,,Wesołej dziewczyny" to i tak prawda wyjdzie na jaw bo jak ja już udaje tą szczęśliwą to wtedy i tak to wychodzi, ponieważ nawet na codzień taka nie jestem. Neutralną nie mogę udawać, bo nie. Ja już nie wrócę do tej dawnej mnie, dopóki komuś nie powiem, tylko jeszcze nie teraz.

Wyszłam z łazienki, próbując być naturalna ale kiedy usiadłam na krześle i złapałam za widelec, to znowu coś we mnie pękło. Nie umiem.

– Em... Po śniadaniu idziemy w las? – zapytałam z nadzieją i niepewnie. Chciałam bardzo się wyrwać, ale jednocześnie się bałam, że znowu mnie złapie adrenalina.

– Jasne – potwierdzili na co z dziwnym uśmieszkiem skinełam głową. Czułam kilka spojrzeń, skierowany w moją stronę, ale próbowałam się tym nie przejmować i to zignorować.

Odłożyłam talerz po tostach i ubrałam czarne buty gotowa do wyjścia. Inni zrobili to samo i wyszliśmy z domu. Coraz bliżej lasu to były coraz większe motylki w brzuchu. W końcu poczułam ból w lewym uchu i usłyszałam kroki na co odwróciłam się i ujrzałam lecący kieł zrobiony z ognia prosto na mnie. Jak z odruchu machnełam ręką i zatrzymałam go, zszokowana.
Niedaleko nas był demon również zdumiony tym co się właśnie wydarzyło.

– Niezła próba, – uznałam i odstrzeliłam kieł demonowi który przebił jego serce. Zrobiłam pistolet z rąk i w nie dmuchnełam. – ale nie udana.

Kiedy mieliśmy iść dalej to ja już ujrzałam krwiste ślepia niedaleko. Wysłałam tam trzy kolce ktöre trafiły demona w brzuch. Ten zawył a ja to wykorzystałam. Tupnełam nogą a tam, gdzie był demon, powstał wielki kolec i nabił na niego potwora. Usłyszałam dźwięki walki, więc oni tak samo walczyli. Łącznie, pięć zostało już zabitych, bo teraz Maya zabiła dwa a Bi jednego.
Kątem oka zobaczyłam biegnągo w moją stronę demona z czerwoną i ostrą aurą. Przesuń włam się o krok a ten tak się rozpędził, że wbiegł w drzewo i nabił się na swoją aurę.

– Pudło – przewróciłam oczami.

Następnie na skoczyły na mnie dwa które kopnęłam z bardzo dużą siłą, więc poleciały gdzieś bardzo daleko i raczej nie przeżyły. Poczułam ból w lewym ramieniu na co zobaczyłam, że miałam tam w bitą aurę. Syknełam z bólu i wyciąg ne łamie ją, a później odrzuciłam do demona i wysłałam aurę żeby go ZWIĄZAŁA. Tak też zrobiła, a jego aura wbiła mu się również w lewe ramię. Pod biegłam do niego i kopne łamie kolanem w twarz a później skręciłam kark. Po bokach miałam jeszcze dwa demony więc strzeliłam w nich dwie potężne aury, które trafiły w ich głowy. Moje włosy znowu zaczynały robić się czerwone na co w duchu się przeraziłam. Złapałam za swoje włosy i zamknęłam oczy skupiając się, na budujące we mnie adrenalinę. Zaspokoiłam ją i wróciłam do normalności. Poczułam jak z mojego nosa coś cieknie, a jak to wytarłam, to zobaczyłam, że to była krew. Szybko ją wytarłam i pod biegłam do przyjaciół, którzy byli na szczęście zdrowi.

– Wracajmy już, proszę. Czternaście demonów zabitych i wystarczy, więc chodźmy już – poprosiłam trzymając się za obolałe ramię.

– Co ci się stało? – zapytała Maya podchodzęc do mnie.

– Demon we mnie trafił. Nic poważnego. Wracajmy.

Po kilku minutach, byliśmy już w domu. Bi uzdrawiała moją ranę, Maya rozmawiała xe mną, a Jack się kąpał.

– Gotowe.

– Dziękuje.

Poprawiłam rękaw i zmieniłam zakrwawioną bluzę, dopóki Jack był w łazience. Po kilku minutach wyszedł z niej i zwrócił się do mnie idąc.

– Flora...dlaczego ty się tak dziwnie zachowujesz? Chodzisz ze smętną miną, jesteś jakby nieobecna i nie uśmiechasz się, a na ostatniej walce zabijałaś bez przerwy jak w transie. Powiesz nam o co chodzi? – zapytał siadając obok Mayi a mnie zamurowało.

Powiedzieć im? A jeżeli nie zrozumią? Będe sama...
Poczułam napływające do moich oczu łzy. Spuściłam wzrok i wziełam drżący wdech.

– J-ja...Ja nie umiem zapomnieć.

Mój Tajemniczy Żywioł / Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz