Prolog - Maj 1891

167 12 14
                                    




                                                                       prolog

maj 1891

    Vivienne czytała to samo zdanie po raz piąty. Otoczona sięgającymi do sufitu regałami pełnymi prastarych książek, siedziała nad podręcznikiem do astronomii, próbując przyswoić rozdział o Jupiterze. Po jej lewej, uczennica z Gryffindoru spała na biurku z rękami podłożonymi pod głowę. W bibliotece, jak zwykle, panowała cisza przerywana tylko dźwiękiem przewracanych stron.

    Minął tydzień odkąd całą szkołę poinformowano o śmierci profesora Figa. Od tamtej pory Vivienne nie mogła się na niczym skupić. Trudno było wytrzymać pełne litości spojrzenia innych uczniów, którzy łukiem omijali Vivienne na korytarzu, aby nie musieli wchodzić z nią w niezręczną interakcję. Sam ten fakt nie przeszkadzał dziewczynie - było to o wiele lepsze, niż gdyby miała stale znosić nieszczere „przykro mi" z ust osób, z którymi nigdy nie zamieniła słowa. Właściwie nikt nie wiedział, co dokładnie zdarzyło się pod murami Hogwartu, jednak wszyscy zdawali sobie sprawę, że Vivienne tam była i na własne oczy widziała śmierć profesora Figa. Sam obraz umierającego przyjaciela nieprzerwanie pojawiał się w jej głowie, przez co nie potrafiła myśleć o niczym innym.

    W ostatnim tygodniu czuła się całkowicie osamotniona. Choć mogła liczyć na wsparcie ze strony bliskich przyjaciół - Sebastiana i Ominisa ze Slytherinu, Garretha Weasleya z Gryffindoru oraz Poppy Sweeting z jej własnego domu, Hufflepuffu - Vivienne nie opuszczało wrażenie, że nikt nie jest w stanie jej w pełni zrozumieć. Tylko profesor Fig towarzyszył jej od początku. Przy nim odkrywała umiejętności Starożytnej Magii i przechodziła poszczególne Próby z nią związanymi. Oraz, co najważniejsze, to z profesorem Figiem pierwszy raz przekroczyła próg Szkoły Magii i Czarodziejstwa niemal rok temu. Była wdzięczna przyjaciołom za podnoszenie jej na duchu, jednak niektórych rzeczy po prostu nie potrafiła im wytłumaczyć.

    Dochodząc do wniosku, że niczego się już dziś nie nauczy, Vivienne zamknęła książkę i spakowała ją do torby razem z podręcznikiem do historii magii. Wstała i zasunęła za sobą krzesło, jak najciszej, aby nie obudzić śpiącej Gryfonki. Z biblioteki udała się prosto do Pokoju Życzeń.

    Odkąd profesor Weasley zapoznała Vivienne z Pokojem Życzeń, ta spędzała tam większość wolnych chwil. Nikt z jej znajomych nie miał pojęcia o tym miejscu; nie bardzo wiedziała, jak mogłaby im to wyjaśnić. Świat czarodziejów stale ją zaskakiwał, ale pokój, który sam zmienia się, rozrasta i dostosowuje do potrzeb jego lokatora - to wydawało się Vivienne totalną abstrakcją, nawet dla uczniów magicznej szkoły.

    Dziewczyna porzuciła na fotelu torbę z książkami i szatę Hufflepuffu, po czym udała się kolejno do wiwariów dla magicznych zwierząt. Nakarmiła wszystkie pupile, począwszy od pufków i lunaballi, kończąc na garborogu. Od chwili gdy zaczęła ratować stworzenia przed kłusownikami, stało się dla niej oczywiste, że kocha zwierzęta i zapewnianie im schronienia. Nie miała zatem wątpliwości, aby na nadchodzących sumach zaliczać egzamin z Opieki nad magicznymi stworzeniami. Oprócz tego, Vivienne wybrała historię magii - i tak wnikliwie studiowała podręczniki, aby dowiedzieć się jak najwięcej o swojej przypadłości. Równie dobrze mogła zaliczyć z tego egzamin.

    Puchonka wróciła do głównego pomieszczenia i przejrzała się w zawieszonym na ścianie lustrze. Blond włosy zebrane w warkocz, zaokrąglona buzia, jasnozielone oczy. Patrząc na siebie, odnosiła wrażenie, że wciąż wygląda jak na trzecim roku. Wydawało się, że ciągle miała twarz o dziecięcym wyglądzie, co jest lekko ironiczne, biorąc pod uwagę wszystko, przez co przeszła w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Dziecko na pewno nie dałoby sobie rady.

    Vivienne weszła do drugiego pomieszczenia w głębi, gdzie trzymała większość swoich książek. Szukała podręcznika do eliksirów, którego otrzymała kiedyś od Garretha. Przyjaciel zaoferował go dziewczynie, dodając, że jest tam sporo jego własnych notatek, a on sam już go nie potrzebuje. Był obecnie na o wiele wyższym poziomie, jeśli chodzi o eliksiry. Książkę znalazła na regale przy biurku, na samym końcu pokoju, przy wielkim oknie. Wzięła ją do ręki i mimowolnie spojrzała na biurko. Wciąż leżał na nim list od profesora Figa. Vivienne nie wchodziła tu odkąd...

Vivienne,

spotkajmy się w Komnacie Mapy jak najszybciej.

Obrońcy mają dla Ciebie ostatnią z Prób.

prof. Fig

Vivienne nie mogła powstrzymać łez. Zaczęła płakać, najpierw cicho, później coraz głośniej. W końcu przestała trzymać w sobie wszystkie emocje, które kumulowały się w niej od dawna. Siedziała na podłodze, płacząc, aż ujrzała niebieską iskrę tworzącą wokół niej krąg. Światło stawało się coraz jaśniejsze, a promienie coraz grubsze. Spanikowana zorientowała się, że tworzy niebieskie płomienie swoimi dłońmi. Momentalnie skupiła się na tym, aby się uspokoić, i udało jej się powstrzymać rosnącą w siłę iskrę Starożytnej Magii. Teraz już nie płakała. Ogarnęło ją przerażenie. Profesora Figa już nie ma, ale jej rzadka moc pozostała i stale rosła w siłę. Vivienne została więc sama. Nie mogła już liczyć na pomoc swojego mentora.

Ostatni Obrońca | Hogwarts LegacyDonde viven las historias. Descúbrelo ahora