1.13

88 3 0
                                    

Tydzień później

Gdy wydobrzałam Cullenowie zaprosili mnie na mecz. Podjechał po mnie samochód gdzie za kierownicą był Damon a z tyłu Edward, i Bella dosiadłam się do nich. Widząc z przodu Carlisle.

-I jak tam tatio? -Zaczął doktor

-Świetnie-Odpowiedziałam krótko patrząc przez okno na zamazany krajobraz

Ostatniej nocy nie spałam miałam koszmary. Szkołę i zaległe pracę wysłałam już dawno na maila nauczycieli.

-A Klausa dlaczego nie ma?-Spytał ciekawy Damon

Od czasu restauracji  nie kontaktowałam się z nim. Nie miałam takiej potrzeby.

Wczoraj stado namierzyło w nocy trop Victorii Klaus jeszcze nie wrócił.

-Sprawy stada -Wyjaśniłam

-A dlaczego ty możesz wchodzić do rezerwatu ?-Spytała zaciekawiona Bella

-Bo jestem wiedźmą -Wyjaśniłam-Nieśmiertelność zwiększyła moją moc i utrzymała młody wygląd ale jest niewyczuwalna dla wilków czy wampirów

-Pachniesz jak róża nie wampir -Odparł Edward marszcząc czoło

-No właśnie to ma mnie chronić przed obcymi -Dodałam

-A wilki lubią zapach kwiatów co?-Spytał sarkastycznie Damon

-Możliwe -Odparłam wzruszając ramionami i wracając do przyglądania się krajobrazowi

Gdy dojechaliśmy na miejsce podzieliliśmy się na drużyny. Jako, że było za dużo osób Bella została sędzią. Ja siedziałam na furgonetce obserwując mecz i pomagając Belli natomiast Damon oglądał mecz kibicując Emmetowi.

Zaczęła się burza a grzmoty zagłuszały uderzenia wampirów. Jednak piłka poleciała daleko. Alice nagle zatrzymała się na środku pola.

Wszyscy zebrali się razem a ja poczułam zapach James'a złapałam Edwarda ciągnąc go na bok.

-Oni tu idą stań przy Belli-Zaczęłam resztą wampirów spojrzała na mnie zaniepokojona a Bella zerknęła na mnie marszcząc czoło.

Z lasu zaczęła iść trójka wampirów zatrzymali się dwa metry od nas.

-To wasza piłka -Odparł Lorenzo rzucając piłkę głowie rodziny

-Dziękuję- Odparł Carlisle

-Jestem Lorenzo a to - Wskazał na rudowłosą -Victoria i James

-Carlisle, a to moja rodzina -Odparł Doktor a ja czułam jak Damon zakrywając mnie swoim ciałem

-Witam -Odparł czarnoskóry

-Wasze polowania komplikują nam życie -Odparł poważnie Carlisle 

-Przykro nam nie wiedzieliśmy, że to wasze terytorium -Odparł Lorenzo zerkając na James'a

-Mieszkamy tu na stałe -Odparł stanowczo Carlisle

-Naprawdę?-Dopytał Lorenzo zerkając na Jamesa

A ja zauważyłam jak James mierzy się wzrokiem z Edwardem.  Czułam między nimi napięcie i to bardzo negatywne.

-Nie będziemy już sprawiać kłopotów ,jesteśmy przejazdem-Odparł uprzejmie czarnoskóry

-Tropili nas ale skierowaliśmy ich na wschód -Odparła Victoria- Jesteście bezpieczni

Przyjaciele CullenówWhere stories live. Discover now