CHAPTER XIV

3K 130 4
                                    

Nie mogłam spać całą noc. W głowie miałam jego słowa, dźwięk jego głosu, a przede wszystkim wszelakie wyobrażenia z nim związane. Nie potrafię otrząsnąć się z wczorajszych wieczornych wydarzeń. Muszę komuś to powiedzieć. Niall niestety wyjechał z rodzicami do dziadów i wróci dopiero w czwartek wieczorem. Czuję, że wybuchnę, jak nie wyrzucę tego z siebie. Louisowi nie mogę nic powiedzieć, więc muszę znaleźć Claudy. Czuję, że wspiera mnie i mam jej pełne poparcie.

Była siódma rano. Nie potrafiłam dłużej leżeć na łóżku, więc z uśmiechem na ustach wywołanym myślami o nim, zeszłam na dół do kuchni, aby zjeść śniadanie przed pójściem do szkoły.

Przy stole siedział mój brat. Jadł kanapki z szynką, a na kolanach miał Ruby, którą w tym samym czasie karmił. Wyglądało to nieco śmiesznie, te jego starania włożenia jej łyżeczki do ust, ale również przeuroczo i słodko. Na moich ustach pojawił się jeszcze większy promienny uśmiech. Louis dopiero po chwili spojrzał w kierunku drzwi i wtedy mnie ujrzał.

- O, hej siostrzyczko. – cicho chichotał patrząc na swoją poplamioną koszulkę od kaszki Ruby.

- O, hej braciszku. – zbliżyłam się do lodówki.

- A co ty dzisiaj masz, taki dobry humor Pearl, hm? – położył łyżkę blisko krawędzi stołu.

- Ja? Nie zauważyłam. – zaśmiałam się cicho pod nosem zaglądając do lodówki, szukając mojego ulubionego dżemu malinowego.

- Hahaha, ale ja zauważyłem i moja mała kruszynka też. – pochylił się w stronę Ruby siedzącą mu na kolanach i dotknął swoim nosem jej nosek. – Niall już nie podoba się tej dziewczynie? – uśmiechał się do małej, a ona odpłacała mu się tym samym.

- Dziewczynie? – czułam się zdezorientowana.

- No tej nowej w waszej szkole. – ciekawość przemawiała przez niego, a ja w tym czasie przypomniałam sobie o naszych ustaleniach z Claudy.

- A ty skąd o niej wiesz, hm? – położyłam ręce na biodrach w buzi trzymając kanapkę, którą zdążyłam zrobić sobie chwile wcześniej.

- Starszy brat ma swoje źródła. – zaśmiał się, a Ruby razem z nim.

- Mów kto ci powiedział. – udawałam focha.

- Milczę jak niemowa. – podszedł do mnie z małą na rękach i ucałował w policzek.

- Pff. – chciało mi się śmiać.

- Co „pff"? Co „pff"? Na ukochanego braciszka pyffasz? – w tym momencie nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem. – Śmiej się sama, ja idę przebrać naszego aniołka. – kierował się w kierunku wyjścia z pomieszczenia.

- A ty może byś zaprosił Claudy na kawę, za to, że jest twoim, tak doskonałym źródłem, hm? – mówiłam do niego, gdy znikał z zasięgu moich oczu, gdyż zdążył przekroczyć próg.

- Co?! – wychylił głowę zza futryny.

- No to. – zbliżyłam się do niego i wyszeptałam mu do ucha te słowa, po czym odwróciłam się i usiadłam przy stole.

Louis z lekko opadniętą szczęką spoglądał na mnie przez kilka sekund, a następnie poszedł tam, gdzie się zabrał. Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie, wskazywał godzinę za kwadrans ósmą. Wiedziałam, że za chwile Claudy przyjdzie. Chciałam z nią porozmawiać, lecz musiałam już wychodzić z domu do tego więzienia dla niewinnych, bezbronnych nieletnich, zwanego szkołą. Postanowiłam, że porozmawiam z nią, gdy będę z powrotem w domu.

*Claudy's POV*

Ruby śpi, a że niedługo pora obiadowa, to postanowiłam, że zabiorę się za przygotowanie obiadu. Kiedy kroiłam pomidory na sałatkę Louis zaczął krzątać się po kuchni milcząc. Nie miałam pojęcia, o co może mu chodzić. Drapał się co po chwila po karku, lecz z jego ust nie wypadło nawet słowo.

Nanny // L.T.Where stories live. Discover now