LV - HEART SHAPED BOX

278 16 2
                                    

--

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

--

— Widzę, że czeka nas kolejne normalne śniadanie u Mikaelsonów. — Freya zadumała się, przewracając oczami na widok, który spotkała ona, Audrey i Elijah.

Klaus tylko się uśmiechnął, kiedy na nich spojrzał, ściskając mocno za gardło policyjnego szefa, który sapał desperacko, gdy Klaus przerzucił go przez balustradę balkonu. Zmusił policję miejską, aby pomogła im w próbach odnalezienia Aurory, która wciąż była zamaskowana przez wiedźmę Strixów, pomimo faktu, że wiedźma okazała się martwa. Powiedzieć, że jego pacjenci byli wyczerpani, byłoby niedomówieniem, a sytuacja pogarszała się, im dłużej Aurora pozostawała zagrożeniem.

— Niklaus, na litość boską. — Elijah przewrócił oczami, posyłając mu zirytowane spojrzenie. — Uwolnij biedne stworzenie.

Audrey skrzywiła się, widząc, jak
uśmieszek na twarzy Klausa wzrósł. — Nie powinieneś był tego mówić. — Wymamrotał z westchnieniem.

Wzruszając prostym wzruszeniem ramion, pomimo skomlenia i błagalnego potrząsania głową szefa policji, Klaus upuścił go i pozwolił mu upaść na podłogę dziedzińca. Freya i Elijah spojrzeli na swojego młodszego brata z niedowierzaniem, podczas gdy Audrey tylko przewróciła oczami,
posyłając mu spojrzenie, na które on się tylko uśmiechnął zadowolony.

— Nie o to mi chodziło. — Elijah
wypuścił zirytowanym głosem.

— On przeżyje. — Klaus pomachał i przeszedł obok nich do salonu. — I
będzie pamiętał, żeby działać lepiej.

— Może powinieneś spróbować zrobić to samo. — Zasugerowała Audrey, wywołując przewrócenie oczami w odpowiedzi.

Freya skinęła głową na znak zgody, gdy poszli za nim. — Czy te wszystkie tortury są konieczne?

Klaus zignorował jej pytanie, siadając. — Gdzie byłeś?! — Zawołał w stronę korytarza.

— Upewniałem się, że Strixi i ich czarownice próbują znaleźć twoją wariatkę – byłą dziewczynę. — Marcel odpowiedział, wyglądając na zirytowanego hybrydą. — Czy to w porządku?

— Panowie, proszę. — Elijah przerwał, zanim ich walka zaszłaby dalej.

Chociaż Marcel nie był w nastroju, żeby tego słuchać, rzucił Elijahowi spojrzenie. — Wszystkie nasze głowy są na deskach, ponieważ stracił jedyną rzecz, która może zabić pierwotnego.

— To nie jego wina, że ​​Cami
machała białym dębem jak latawcem, albo że Aurora zawarła pakt z jedną z twoich czarownic. — Freya broniła brata.

Marcel spojrzał na nią zirytowany. — Och tak, to jest...

— Umiem się obronić, dziękuję, Freya. — Klaus przerwał mu, wstając i ustawiając się pomiędzy tą parą. — To, czego nie mogę zrobić, to rzucić zaklęcie, aby znaleźć Aurorę. — Skomentował, posyłając mu zimny uśmiech. — Pod tym względem jesteśmy podobni.

𝐀𝐛𝐬𝐨𝐥𝐮𝐭𝐢𝐨𝐧 [𝘦𝘭𝘪𝘫𝘢𝘩 𝘮𝘪𝘬𝘢𝘦𝘭𝘴𝘰𝘯] [𝟮] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz