LXXIV - VOODOO CHILD

117 10 15
                                    

--

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

--

— TATUSIU!

Tego ranka, gdy Mira wbiegła do sypialni jego i Audrey, na twarzy Elijaha pojawił się szeroki uśmiech gdy rzuciła mu się w ramiona, a on pochylił się, by ją przytulić. Podniósł ją, mocno przytulił, trzymając ją na swoim biodrze i składając pocałunki na czubku jej głowy. Wtuliła głowę w zgłębienie jego szyi, co sprawiło, że uśmiechnął się jeszcze szerzej.

— Ja też za tobą tęskniłem, kochanie. — Mruknął, zamykając na chwilę oczy w czystej radości. — Więcej niż kiedykolwiek będziesz wiedziała.

— Czy pobawisz się ze mną dzisiaj? — Zapytała go z nadzieją.

— Oczywiście, że tak. — Skinął głową, pocałował ją raz jeszcze w czoło, i postawił na nogi. — Muszę iść z twoim wujkiem, żeby coś załatwić, ale kiedy wrócę, będziesz miała moją niepodzielną uwagę. Daję ci moje słowo. — Obiecał.

— Okej. — Uśmiechnęła się, całując go w policzek. — Pójdę się bawić z Hope, dopóki nie wrócisz.

Delikatnie pogłaskał ją po włosach za uchem i skinął głową. — Kiedy wrócę, twoja mama i ja również będziemy musieli z tobą o czymś porozmawiać.

— Czy mam kłopoty? — Zapytała ostrożnie.

— Nie, nie. — Pokręcił głową. — Nic takiego. To dobra rzecz.

— Okej. — Skinęła głową, dając mu ostatni uścisk, zanim poszła szukać kuzynki.

Przyglądał się jej z uśmiechem na twarzy, po czym zszedł do gabinetu, gdzie znalazł Audrey. Siedziała przy biurku z książką w rękach i podniosła wzrok, gdy usłyszała, jak wchodzi do środka. Tamtego ranka oboje nie chcieli się rozstać, nawet jeśli trwało to tylko na chwilę, ale w końcu tak się stało. Poranne mdłości wybudziły Audrey ze snu, w którym spała w ramionach Elijaha, i gdy poczuła się lepiej, wiedziała, że nie będzie w stanie ponownie zasnąć. Przygotowała się więc i poszła zająć się Mirą, podczas gdy Elijah wstał, udając się do gabinetu, aby nacieszyć się spokojem, który tamtego poranka wypełniał kompleks.

Elijah wziął ją za rękę, pomógł jej wstać i usiadł na krześle, po czym sam pociągnął ją z powrotem na swoje kolana. Uśmiechnęła się cicho, opierając się wygodnie o niego, a jej policzki pokryły się rumieńcem, gdy poczuła, jak jego usta muskają jej szyję, a ramiona oplatają jej talię.

— Och, cholera jasna. — Klaus przewrócił oczami, wchodząc do pokoju. — Wy dwoje zdajecie sobie sprawę, że macie sypialnię, w której moglibyście to robić?

— Tobie również dzień dobry, zrzędo. — Audrey zanuciła z niewinnym uśmiechem, a Elijah lekko się uśmiechnął, opierając brodę na czubku jej głowy.

— Wręcz przeciwnie, siostro, jestem w raczej przyjemnym nastroju. — Odparł, patrząc w stronę Elijaha. — Powinniśmy świętować twój powrót, bracie.

𝐀𝐛𝐬𝐨𝐥𝐮𝐭𝐢𝐨𝐧 [𝘦𝘭𝘪𝘫𝘢𝘩 𝘮𝘪𝘬𝘢𝘦𝘭𝘴𝘰𝘯] [𝟮] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz