Rozdział 2

458 8 0
                                    


-Mamo, co ty tutaj robisz? Nie rozumiem...

Starsza kobieta spojrzała pustym wzrokiem na twarz córki, jakby przeszywając ją na wskroś. Lodowaty wzrok utknął w ciemnobrązowych oczach Diany, sprawiając że dreszcze przeszły jej po plecach. Bała się. Cholernie się bała, czuła ucisk w gardle, nie mogła złapać oddechu. – Mamo, przestań. Przepraszam, przepraszam że się urodziłam i zniszczyłam ci życie. Proszę, odejdź i nie niszcz mnie więcej.

Dwudziestosiedmiolatka spojrzała w dół czując dziwne ciepło na dłoniach. Dostrzegła że po nadgarstkach spływały jej strużki czarnej jak smoła krwi. Była w szoku, ból mieszał się z przerażeniem ale i ciekawością co jeszcze może się wydarzyć. Przeniosła ponownie wzrok na swoją matkę, która leżała teraz na swoim szpitalnym łóżku podłączona do kilkunastu kabelków i stojaka z kroplówkami. Spoglądała prosto w ścianę, jej zamglone oczy mówiły że przeszła już zbyt dużo i potrzebuje odpocząć. Diana zlustrowała ciało kobiety, z przerażeniem zauważając ogromne wychudzenie, mnóstwo siniaków i ran które nie chciały się goić. Pod pieluchą odznaczały się wystające kości miednicy, lekarze poinformowali ją kilka tygodni wcześniej że matka przez chorobę schudła około dwudziestu kilogramów.

-Mamo, proszę, ocknij się. Potrzebuję cię w swoim życiu. Nie było między nami super ale możemy to naprawić. – łzy płynęły po zaróżowionych policzkach, dziewczyna nigdy nie wstydziła się płakać. Łzy były dla niej czymś w rodzaju rozładowania napięcia, oczyszczały duszę i mózg, sprawiały że potrafiła się zmęczyć i uspokoić.

-Zabiorę cię ze sobą. Nigdy nie zaznasz spokoju, Diano.

Obudziła się zlana potem. Przetarła wierzchem dłoni oczy aby pozbyć się resztek łez i trzeźwo rozejrzeć po otoczeniu. Jej łóżko, jej mieszkanie. Nic jej nie groziło, musiała się po prostu uspokoić. Robiąc trzy głębokie wdechy podniosła się gwałtownie. Zegarek wskazywał godzinę czwartą czterdzieści trzy, za oknem było jeszcze ciemno a pora roku wcale nie zachęcała do wczesnego wstawania. Do pracy szła dopiero za trzy dni, więc czekało ją nudzenie się w czterech kątach i oglądanie seriali. Odpaliła stronę z ogłoszeniami o pracę i przewijając w dół szukała czegoś co mogłoby ją zainteresować, dając przy tym nadzieję na lepsze jutro w innym miejscu niż to zapyziałe miasto.

Opiekunka do dziecka, praca na magazynie, kierowca ciężarówki... Czy nie mogłam się urodzić w bogatej królewskiej rodzinie żebym nie musiała martwić się o takie kwestie?

Skrzywiła usta, przełączając następną stronę.

Poszukujemy kobiety do pracy przy sprzątaniu klubów, różne lokalizacje, dobre zarobki. Prosimy w odpowiedzi przesłać cv wraz ze zdjęciem oraz podać numer kontaktowy. Skontaktujemy się z wybranymi kandydatami. – brzmi całkiem fajnie, co może być takiego trudnego w sprzątaniu klubu? Czasami przemyć orzyganą podłogę lub wyrzucić z kibla zużyte prezerwatywy. Zaraz.. cv ze zdjęciem. Oczywiście! Bo przecież jak ktoś nie jest super piękny to nie nadaje się do sprzątania. Dam sobie rękę uciąć że właścicielem jest jakiś stary, obleśny chuj, któremu żona nie daje, więc musi czochrać freda patrząc na pracownice. Obrzydliwe. Jaka to w ogóle lokalizacja? Dwieście kilometrów dalej... jak się uda to najwyżej na razie będę dojeżdżać albo w tygodniu spać w motelach.

Przejrzała pliki, aby móc dołączyć cv w odpowiedzi. Numer kontaktowy miała już wpisany, wysłała wiadomość i zamykając stronę odpaliła American Horror Story. Nie myślała o śniadaniu. W domu rodzinnym zdarzały się sytuacje że nawet kilka dni nie było jedzenia. Matka nie pracowała a ojciec jako jedyny utrzymywał rodzinę, spłacając przy tym długi zaciągnięte przez żonę. Diana przez całą tą sytuację walczyła z zaburzeniami odżywiania nawet teraz, w dorosłym życiu. Mogła nie jeść cały dzień, a kolejnego opychać się wszystkim co wpadło jej w ręce. W głowie bardzo często pojawiała się myśl – jedz na zapas, zaraz znowu nie będzie nic w lodówce. Nie była szczupłą, długonogą blondynką. Mierzyła tylko sto sześćdziesiąt pięć centymetrów, miała wałeczki na plecach, szerokie biodra i lekko wystający brzuch. Długie, ciemnobrązowe włosy, sięgały jej nad pupę. Zawsze marzyła o pełnym objętości afro ale niestety matka natura i geny nie chciały współpracować. Nie była brzydka, nigdy nie narzekała na brak powodzenia u mężczyzn. W całym swoim życiu miała tylko jeden związek trwający trzy lata. Toksyczny, pełen brutalności, łez i strachu. Na samą myśl lodowaty dreszcz wzdrygnął jej ciałem.

Evanie Petersie, musisz być taki seksowny?

Dwa tygodnie później

Diana spojrzała na zegarek.

-Kurwa, spóźnię się na tą rozmowę o pracę! – powiedziała pod nosem, złapała w biegu torebkę i wyszła z domu prawie zapominając o tym aby przekręcić zamek w drzwiach. Czekały ją około dwie i pół godziny drogi. Lubiła jeździć samochodem, najprzyjemniej było wsiąść późnym wieczorem i po prostu gnać przed siebie. Relaksowało ją to, dawało poczucie wolności i wewnętrznego spokoju. Do pracy zaniosła zwolnienie lekarskie aby mieć kilka dni wolnego. Nie zamierzała pracować tam długo, tylko do momentu znalezienia nowego zatrudnienia w innym mieście.

Oby dzisiaj się udało

Była zaskoczona gdy dostała telefon z ogłoszenia na które odpowiedziała ponad tydzień temu. Miła kobieta po drugiej stronie zaprosiła ją na rozmowę o pracę, pozwoliła jej także wybrać dogodny termin dzięki czemu Diana mogła załatwić chorobowe i nastawić się psychicznie. Stresowała się. Zawsze było w niej pełno strachu i nerwów, zawsze przejmowała się tym co inni o niej pomyślą, miała też bardzo niskie poczucie własnej wartości. Bardzo często płakała, zazdrościła ludziom którzy potrafili rozmawiać o swoich uczuciach, o tym co ich gryzie lub co nie podoba im się w zachowaniu drugiej osoby. Ona w takich sytuacjach zamykała się w sobie, spuszczała wzrok i błagała w głowie aby być w innym miejscu.

I te wiecznie trzęsące się dłonie. Kurwa.

Dzięki intensywnemu rozmyślaniu, nie zauważyła tego jak szybko minęła jej droga. Jedyne wolne miejsce parkingowe obok klubu czekało chyba właśnie na nią. Nie zastanawiając się długo wyłączyła silnik, wzięła do ręki torebkę i wyszła z samochodu. Jak na listopad, pogoda była całkiem w porządku ; słońce przebijało się przez chmury, a wiatr był przyjemniejszy niż przez ostatnie kilka dni. Zaciągając się powietrzem, weszła do środka. Do jej nozdrzy od razu doleciał smród alkoholu pomieszanego z dymem papierosowym. Diana ani nie paliła ani nie piła. Obrzydzało ją to.

Rozejrzała się po głównej sali ; stoliki ustawione były dookoła głównej sceny na której środku przymocowano rurę do pole dance. Ściany w ciemnozielonym kolorze, meble i dodatki w odcieniach czerni i złota. Wszystko do siebie pasowało.

Już widzę jak stare dziady w garniakach siedzą tu i ślinią się do tancerek. Chleją te swoje whisky spoceni jak prosiaki marząc żeby chociaż jedna z dziewczyn na nich usiadła. 

Ta Jedna Łza | ZAKOŃCZONEDonde viven las historias. Descúbrelo ahora