°•Rozdział 2•°

16 1 27
                                    

Teraźniejszość

Szybkim krokiem pokonywałam długość ogromnego korytarza. Ściany ze złotymi zdobieniami krzyczały wręcz iż właściciel jest bogaty. Nie wierzyłam że w kolejnej akcji ci oszuści wydają pieniądze z tych dzieł sztuki na zdobienie ścian.

Być może nigdy tego nie zrozumiem.

Brałam udział w powalającej ilości akcji, a nigdy nie czułam braku satysfakcji z kradzieży. Wprawdzie jest to oszustwo, ale przecież wbijać nóż w plecy osobie, ktora zrobiła to wcześniej jest uzasadnione, prawda?

W końcu dotarłam do masywnych drzwi, a w słuchawce, którą polecił mi szef na misję rozbrzmiał bardzo dobrze znany mi głos.

- System antywłamaniowy wyłączony. - poinformował mnie. - Możesz przejść do działania.

Reagując od razu na słowa informatora otworzyłam drzwi. Większość, by się zastanawiała czemu tak ważne drzwi są otwarte, ale to oczywiste że dlatego iż ci bogacze sądzą że nikt nie przejdzie przez ich ochronę więc po co zamykać?

Narcyzm tych okrutnych ludzi powodował u mnie za każdym razem złość. Niszczyli innym życie, a potem uznawali się za bohaterów odnajdujących dzieła sztuki.

Nie będę ukrywać iż wielokrotnie mnie to również rozśmieszyło. Ta głupota ludzi zdawała się być mi bardzo dobrze znana.

Ignorując mój natłok myśli i nienawiści w głowie czym prędzej zamknęłam drzwi i ujrzałam cel mojej misji.

Wielki naszyjnik, który jest zapewne warty niż ja. Nie będę oszukiwać że był faktycznie piękny, ale tyle kasy za błyskotkę?

Uśmiechnęłam się pod nosem i wyciągnęłam z kieszenią specjalny woreczek. Niby taki mały a potrafi zabezpieczyć obiekt kradziony od wielu szkód jakbym na przykład przewróciła się.

Chwyciłam biżuterię i sprawnie schowałam do woreczka a później do kombinezonu.

- Załatwione. - zgłosiłam.

- Ok, musisz się zwijać bo dostałem powiadomienie o nagłym zwiększeniu aktywności wśród ochroniarzy więc miło, by było jakbyś się pospieszyła. - odpowiedział mi lekko zdenerwowany.

Nie odpowiedziałam tylko od razu opuściłam wielki pokój i zamknęłam drzwi bezgłośnie.

Milo zawsze panował nad sobą podczas akcji, ale jak zaczyna mu głos drżeć oznacza to zabawę. Tak, zabawę dla mnie, a dla Milo zawał.

Urocza była jego opiekuńczość, do której zapewne nigdy, by się nie przyznał. W końcu jak to tak powiedzieć typiarze, z którą traktujesz się jak rodzeństwo, że sie martwisz.

Chwyciłam ubrania, które dostałam, by imitować jednego z ochroniarzy, a rzuciłam je wcześniej do schowka dla rzeczy sprzątaczy, by mi nie przeszkadzały.

Żwawo przebrałam się i jak gdyby nigdy weszłam do windy. Nikogo nie było na szczęście w środku więc spokojnie kliknęłam guzik odpowiadający piętrze na którym znajduje się wyjście z budynku.

Jeśli chodzi o mnie to preferuję schody, ponieważ w małych pomieszczeniach czuję niepokój, ale ochroniarz biegający po schodach, gdy ma dostępną windę byłby podejrzany.

Gdy brakowało mi tylko trzech pięter cieszyłam się, że nie będę musiała sie konfrontować aż do czasu. Na drugim piętrze winda się zatrzymała i do windy wszedł pewien ochroniarz.

Był dość szczupły ale przy tym bardzo wysoki. Ubrany był tak samo jak ja, ale z jego wzroku widać było, że bije nieprzyjemny chłód.

Nie rozumiałam tego jak ta windą działa, ale zignorowałam ten fakt i skupiłam się na odgrywaniu swojej roli.

Muzealny skokWhere stories live. Discover now