°•Rozdział 4•°

2 0 0
                                    

- Ten numer telefonu jest praktycznie nie do namierzenia. – sapnął Milo.

Siedziałam właśnie z chłopakami znowu w mieszkaniu Milo. Dzień wcześniej spanikowana poinformowałam go o tej wiadomości za pośrednictwem rozmowy telefonicznej a on od razu z rana kazał mi do siebie przyjechać.

W tym momencie byłam skulona na kanapie i słuchałam przekleństw Milo i Huntera. Pierwszy chłopak od godziny próbował się dowiedzieć tego, do kogo należał ten telefon. Jedyne, co obecnie wiemy to to, że telefon jest na terenie Australii, co było prawdopodobnie niemożliwe, bo mój prywatny telefon nie przyjmował połączeń międzynarodowych.

- Zapewne specjalnie zmienił adres IP by wydawało się, że to wiadomość wysłana z Australii, ale twój telefon nie przyjmuje takich wiadomości, więc autor smsa zapewne nie wie, że my wiemy, że jest na terenie Wielkiej Brytanii. – kontynuował Milo a Hunter tylko znowu przeklął.

- Trochę skomplikowane, ale zastanawia mnie skąd on ma numer telefonu mojej An. – wtrącił Cliff jedząc śniadanie.

Zaproponował mi wcześniej jedną z jego kanapek, ale ja nie byłam w stanie zjeść czegokolwiek. Moje myśli jak zawsze musiały mi przypominać o tym, że autor tej wiadomości wie więcej niż się spodziewam. Przez chwilę zastanawiałam się czy wziąć tabletki przypisane przez psychologa, ale moją wojnę myśli przerwał głos Huntera.

- Trzeba o tym poinformować szefa i odwołać akcję. – powiedział.

- Nie możemy tego zrobić, bo prawdopodobnie nie nadarzy się już taka okazja. – Odpowiedziałam mu jednocześnie zapominając o moich wątpliwościach - To, że ten typ zna mój numer telefonu nie oznacza, że nagle zna nasz cały plan. Może przecież też blefować.

- Trochę ma rację. – przyznał Milo odchodząc od komputera. – Może blefować.

Hunter dalej nie był przekonany, więc spojrzał na Cliftona szukając słów sprzeciwu, co do moich słów, ale on tylko wskazał ręką na mnie i kiwnął głową by nie mówić z pełną buzią.

Hunter tylko sapnął i usiadł z powrotem na kanapie obok mnie. W tym samym momencie mój telefon od organizacji zawibrował jak i również ten Huntera. Oby dwoje dostaliśmy przelew na zakup strojów wieczorowych.

Było to oczywiste, że organizacja prześle nam pieniądze, ale chłopak obok mnie wydawał się wyraźnie zdziwiony tym, że cokolwiek nam przesłali.

- Ołłłł jeaaaa! – wrzasnął Clif patrząc na naszą dwójkę. – Dwaj wrogowie na zakupach. Tego jeszcze nie grali!

Nie minęła chwila a Clif już dostał poduszką, ale tym razem nie od Huntera tylko ode mnie.

- Ale co tak agresywnie! – powiedział śmiejąc się Clif a ja ze zrezygnowaniem spojrzałam na Huntera.

- No niestety, ale ja nienawidzę zakupów, więc zróbmy to szybko i bezboleśnie. – powiedział do mnie Hunter jakby mówił o ściąganiu plastra.

*

Nie sądziłam, że jeszcze tego samego dnia jak dostaliśmy przelew będziemy już kupować stroje. Wydawało mi się, że poczekamy z tym jeszcze parę dni, ale Hunter stwierdził, że musimy to zrobić jeszcze dzisiaj. Tłumaczył to tym, że w czasie następnych dni będziemy obgadywać finalny plan i przy okazji ogarniać jego działanie, ale wiem, że Hunter nienawidzi zakupów, więc chce je mieć jak najszybciej z głowy, co jest w sumie zrozumiałe.

Właśnie wchodziliśmy do luksusowego sklepu ze strojami wieczorowymi i już, gdy przeszliśmy przez drzwi Hunter posłał mi spojrzenie, z którego wyczytałam oczywiste „zróbmy to szybko".

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 26 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Muzealny skokWhere stories live. Discover now