Rozdział 2

27 3 2
                                    

Vincent?-Mój głos rozbrzmial echem po dotychczas cichej sali. Chłopak podniósł się z ziemi, jego ciemne oczy były rozbiegane, kiedy się na mnie spojrzał, chociaż wydawało się ze był tak samo zaskoczony co ja.
-Terie?-spytał się patrząc się na mnie na co ja ledwo powstrzymałam szloch. Już tak dawno moje emocje przestały działać, że zapomniałam jaka to ulga czasem je wypuścić. Po chwili poczułam jak Vincent do mnie podbiega i łapie mnie w ramiona przytulając, na co ja odwzajemniłam.
-Siostrzyczko, myślałem że cię zabili-vincent powiedział na co ja pomimo tych wszystkich uczuc zachichotalam
-myślałam że to ciebie zabili braciszku!-powiedziałem przytulając się do niego mocniej. Staliśmy tak przez chwilę, dopóki nie usłyszeliśmy chrząknięcia za nami. Spojrzałam się za plecy Vincenta i zobaczyłam blond chlopaka, na którego rękach była ta mała z różami na oku, która Najwyraźniej się dopiero obudziła.
-Vincent, przedstawisz może ja?-spytal się podchodząc do nas, a za nim podeszła ta kolejna dziewczynka.
-Ah tak przepraszam-Vincent powiedział chichoczac lekko i przestając mnie przytulać
-Jack, to moja siostra Terie-Vincent powiedział na co blondyn uniósł brew i spojrzał się na mnie
-Serio? Vincent mówił że podobno nie żyjesz-jack powiedział stawiając na podłogę Rose co jej się nie zbyt podobało.
-No widzisz. Jednak nie jestem-powiedzialam, moja twarz wracając do mojej bez-emocjonalnej maski. Za mną zjawiła się Flame, naj spokojniej w świecie zakładając swoje ramię wogol moich ramion i opierając się o mnie na co Vincent rzucił jej spojrzenie.
-Miło widzieć że masz taką gorąca siostrę Vin-Flame powiedziała z usmieszkiem na co Vincent pokazał jej środkowy palec. Spojrzałam się na nią z zdziwieniem a później na mojego brata.
-Ciekawy sposób na przywitanie nowych osób- Jack powiedział a Rose zachichotała na co Flame wywróciła oczami. Rozejrzałam się po sali, próbując się przyzwyczaić do nowego miejsca. Wcześniejszy pokój w którym byłam bym napewno mniejszy, chociaż te pokoje nie różniły się aż tak bardzo. Te same białe ściany, zimna kafelkowa podłoga, i szary sufit z złażącą farbą, tak samo złażącą co farba z ścian. W powietrzu unosił się silny zapach krwii oraz potu i brudu. Każdy z nas był w podobnym stanie. Rany i blizny, stare czy też nowe poparzenia, ta sama pomarańczowa sukienka z wyszytymi numerami którymi zostaliśmy nazwani po przyjechaniu tutaj.Wiem dobrze że ci ludzie próbują nas okraść z własnego człowieczeństwa. Nie mieliśmy już imion, tylko numery, nie mieliśm wyglądu zwykłych ludzi, ponieważ takimi już nie byliśmy. Z mojego toku myśli wyrwał mnie odgłos otwieranych drzwi. Stanęła w nich 5 uzbrojonych w karabiny, a i pewnie więcej, oraz ubranych w mundury i zbroje przeciw wybuchowe(idk jak to się nazywa :3) mężczyzn. Weszli oni do pokoju chwytając Rose za ramię oraz flame. Rose probowala się wydostać z ich uścisku, czym oberwała w twarz od jednego z strażników. Na to Jack próbował się do niej przedostać ale zatrzymał się kiedy strażnik przyłożył karabin do czoła Rose, która próbowała się powstrzymać od szlochu. Jack bezsilnie stanął w miejscu zaciskając dłonie w pieści. Za to strażnicy wypchnęli flame i Rose za drzwi zamykając je za sobą na co Jack usiadł pod ścianą skulając się i płacząc. Wydawał się być bardzo przywiazany do Rose. Mój brat usiadł koło niego starając się go uspokoić. Ja też usiadłam z powrotem pod ścianą patrząc się na drzwi. Kiedy patrzyłam się na Rose przypominała mi ona tylko 365, 6 letnia dziewczynkę z którą byłam w starej celi. Oczekiwanie na powrót flame I Rose okazało się o wiele dłuższe niż myślałam. Po pewnym czasie mogliśmy usłyszeć głośne krzyki na korytarzu za drzwiami, które wydawały mi się być głosem Flame. Zastanawiałam się co im robią kiedy nagle drzwi się otworzyły a flame została wepchnięta do pokoju. Nie było z nią Rose, a flame miała nadpaloną sukienkę. Jack wstał z podłogi podchodząc do niej o klękając przy niej patrząc się na nią z przerażeniem w jego niebieskich oczach.
-Flame? Co się stało do cholery z Rose?- spytał się na co Flame podniosła się z podłogi spoglądając na niego.
-Jack, wzięli ją gdzieś indziej-Flame powiedziała jej głos trochę się załamując
-Co ty pieprzysz?-Jack spojrzał się na zdziwiony. Te słowa nie miały sensu. Jeśli zabierają już kogoś z kimś to ich nie rozdzielają.
-Flame! Gdzie ona kurwa jest?! Co z nią robią?!- Jack wykrzyknął chwytając Flame za kołnierz jej sukienki na co Flame podniosła na niego spojrzenie.
-Nie wiem... o-ona.. krzyczała, słyszałam jej.. krzyki-Flame wymruczała. Zdawała się być na ostatku sił, na co wstałam i podeszłam do nich czym sama się zdziwiłam
-Dobrze, dość tego przesłuchania, ona też jest przemęczona, dajmy jej odpocząć-powiedziałam odciągając Flame od Jacka który wyglądał jakby mial kogoś zaraz rozszarpać. Ten tylko pozostał na podłodze patrząc się w podłogę. Pomogłam Flame dojść do ściany, I ja posadziłam pod nią. Flame spojrzała się na mnie, a na jej twarz wrócił ten jej ironiczny uśmieszek, kiedy nachyliła się nade mną.
-Dzięki, Jack może czasem zachowywać się jak psychopata- Flame wyszeptała na co ja tylko się na nią spojrzałam i westchnęłam.
-Ty teraz powinnaś odpocząć. Wydajesz się strasznie zmęczona- powiedziałam na co Flame tylko się uśmiechnęła do mnie, I oparła się o ścianę przymykając oczy po chwili zapadając w sen. Westchnęłam odwracając się do Jacka. Vincent wyglądał jakby chciał mu pomóc, ale sam też bał się podejść, albo wiedział że w takim momencie jack woli prywatność. Sama też usiadłam koło Flame I spojrzałam się na podłogę. Zamrugałam kilka razy oczami a wkońcu sama stwierdziłam że też pójdę już spać, zamknęłam więc oczy, I oddałam się w kraine snów.
..
....
......
........
...........
.............
.................
....................
Obudziłam się w dziwnym miejscu. Była to... polana? Tak, słońce aż mnie prawie oślepiło. Tak dawno go nie widziałam. Przedemna stała jakaś dziewczyna. Wydawała się może na 16 lub 17 lat. Kiedy się odwróciła zauważyłam... Rose? Wyglądała jak ona, tylko starsza. Ten sam kolor skóry, włosów, oczu, róże zakrywające jej lewe oko. Miała na sobie czerwono-różową bluzę, I fioletowa spódnice. Spojrzała się na mnie uśmiechając się I przykładając palec do swoich ust.
..
Obudziłam się z głośnym złapaniem powietrza. Przedemna stała ta 6 dziewczynka, chyba nazywała się ... troxie? Nie, Trixie. Trzymała ona papierową kartkę z pięcioma słowami nabazgranymi dziecięcym pismem.
"Spalisz to miejsce na popiół"

---------------------------------------------------------
O to i on! Drugi rozdział! Zajął mi chyba miesiąc do napisania, ale za to macie ponad tysiąc słów. Wogole może się pochwalę? Miesiąc temu miałem próbne egzaminy 8-klasisty, I miałem najwyższy wynik z polskiego w mojej szkole! Kurwa, byłem z siebie taki dumny hshsh. A na górze macie coś o mnie, jakieś fandomy w których jestem, solangelo(🩷🩷🩷🩷).
Miłego wieczora/dnia/nocy życzę, I widzimy się w kolejnym rozdziale!
- Toby

1081 słów

Laboratorium Where stories live. Discover now