Rozdział 3

27 4 4
                                    

Od trzech dni nie zbliżam się do tej dziewczynki. Nie tyle że dala mi zawał z tą kartka, ale jeszcze nic nie wytłumaczyła. Czuje ze wariuje, mocniej niż już zdążyłam. W głowie mam tylko te pięć slow."Spalisz to miejsce na popiół". Nie wiem o co z tym chodzi, I chyba nie chce wiedzieć.   Rose dalej nie wróciła. Jack się do nikogo nie odzywa, A flame śpi większość czasu. Vincent wydaje się być załamany. Nie znałam tej dziewczynki tak dobrze jak oni, ale jeśli nie ma jej tak długo, to znaczy że coś złego się przydarzyło. Nie dawało mi to jakiś dobrych myśli. Jeszcze ten obraz dorosłej Rose w moim śnie... czy to może oznaczać że uda nam się wydostać ztąd? Pokręciłam do siebie głową. Takie myślenie tylko daje nam nadzieję, a ona już dawno umarła w tym miejscu. Chociaż marzyć nam niby nie zabronią. Ale też nie polecam. Po co marzyć, jeśli to się nigdy nie wydarzy? Po co marzyć, jeśli te marzenia się nigdy, przenigdy nie spełnia? Nie mam pojęcia. Ale czasem te marzenie, pomaga w przetrwaniu. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi. Wszedł przez nie Doktor Cornelius. Nigdy nie był dla nas jakoś specjalnie miły, ani przyjazny. Totalnym przeciwieństwem od niego była Doktor Emilie. Ona jest najlepsza. Zawsze miła, słuchająca. Czasem nawet przemyca nam jedzenie. Za Doktorem Corneliusem weszła dwójka uzbrojonych żołnierzy.  Doktor do mnie podszedł i chwycil mnie za ramię szarpiąc mocno w stronę wyjścia gdzie złapali mnie żołnierze, I trzymając pod ramiona wywlekli z sali. Słyszałam z tyłu krzyki mojego brata, ale po chwili wszytsko znowu ucichło, kiedy drzwi się zamknęły i odeszliśmy dostarczająco daleko. Szliśmy przez jakieś 10 minut, aż wkoncu doszliśmy do jakiej sali "badań". Bardziej tortur niż badań. Kiedy tam weszłam, zobaczyłam że sala wyglądała trochę jak sala operacyjna. Nie była zbyt duża, oświetlona była tylko przez dwie żarówki, które były blisko wypalenia się. Na środku pokoju stał fotel, taki rozkladany, chociaż ten nie był w najlepszym stanie. Była na nim stara, zaschnięta i lepiąca się krew, oraz trochę innych cieczy nieznanego mi pochodzenia. Zostałam siłą popchnięty na fotel, I przywiązana do niego za nadgarstki i kostki. Kiedy zobaczyłam innego doktora chwytającego za strzykawkę w której byl czarny płyn, przypomniały mi się zdarzenia sprzed 8 lat. Przypominając sobie co mi wtedy zrobili moje oczy się zwiększyły a ja zaczęłam się wić, kręcić i krzyczeć na fotelu. Kiedy to nie pomogło próbowałam ugryźć rękę doktora, żeby tylko nie włożył we mnie kolejnego świństwa. Nie pomogło, bo tylko żołnierze zostali wezwani żeby mnie przytrzymać. Z oczu popłynęły mi łzy, kiedy poczułam jak igła strzykawki wbija mi się w żyłę, I czarna mętny płyn wpływa do moich żył. Starałam się odrzucić ręką strzykawkę, ale z każdą kolejną kropla czułam, że coraz bardziej tracę kontrolę nad ciałem. Mój widok był mętny, I nieczysty. Mój słuch to był już tylko szum. Moje ciało bezwiednie opadło na fotel, a ja nie mogłam nawet się temu sprzeciwić w żaden sposób, bo moje ciało się mnie nie słuchało. Po tym jak opadłam całkiem bez sił, poczułam że pasy którymi byłam przypięta, zostają rozpięte, a ja zostałam znowu podniesiona i wleczona przez te białe, słabo oświetlone korytarze. Czułam się jak lalka. Lalka, która jedynie czemu służy to zabawie a później zapomnieniu. Lalka która przez miesiąc leży w szafie dopóki posiadacz sobie o niej nie przypomni. Kiedy byłam tak zamroczona, poczułam emocje których już tak dawno nie czułam. Gniew i nienawiść. Przypomniało mi się wszystko co przydarzyło mi się podczas ostatnich 8 lat. Oddanie przez rodziców. Odseparowanie z bratem. Zmiana w to... coś. Gwałt którego się na mnie dopuścili. Wszystkie ich nie ludzkie i nie etyczne eksperymenty. To że zabrali mnie od Evy... czułam, że ten Gniew i nienawiść do tych ludzi rośnie. Słyszałam jak coś, a może i ktoś mówi mi do ucha, podszeptuje, namawia do uwolnienia tego gniewu. Do pokazania Im go. Do pokazania Im co czuje, i co mi zrobili. Poczułam że odzyskuje widoczność w ciele, I moje ciało odzyskuje powoli czucie. Ale zanim doszliśmy do celi przechowawczej, żołnierze się zatrzymali. W pobliżu można byli usłyszeć, ciche pikanie. Po chwili usłyszałam wielki hałas, jakby coś wybuchło, w korytarzu zrobiło się ciepło, a przedemna zobaczyłam ogień i dym, oraz odłamki różnych rzeczy lecących w moja stronę. Siła uderzenia zwaliła mnie z nóg, a ja upadając na ziemię, I czując jak coś wbija mi się w klatkę piersiową. Miałam czarne plamy przed oczami a po chwili odpłynęłam całkowicie

---------------------------------------------------------
WKONCU SKONCZONE! Jak się czujecie z tym że postuje więcej niż w moim creepypasta shit post?(właśnie błagam dawajcie mi do tego pomysły słońca proszę was 😭😭)
Życzę wam ZAJEBISTEGO 2024, upitych starych, I dla mojej drużyny i reszty osób z zimowiska zero chorób, I świetnej zabawy sylwestrowej. Jeśli ktokolwiek z was to czyta, sorry ze wyjechałem, ale czuję się już lepiej ^^
Do zobaczenia, kiedyś!
-Toby

808 słów

Laboratorium Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz