30

690 31 0
                                    

Wstałam lekko zamroczona, kręciło mi się w głowie, a żołądek boleśnie się skurczył, domagając się jedzenia.
Był już wieczór, bo na zewnątrz panował mrok, który rozświetlał księżyc w pełni.
Zarzuciłam na siebie szlafrok, leżący na krześle obok łóżka i skierowałam się w stronę kuchni. Trochę liczyłam na to, że została ta pyszna zupa, ugotowana przez mojego męża.
Podążając pustymi korytarzami czułam się dziwnie nieswojo. Jakby coś złego wisiało w powietrzu. Sam fakt, że po drodze nie spotkałam nikogo z ochrony był niepokojący, ale postanowiłam to zignorować.
Weszłam do kuchni i rozpoczęłam buszowanie po garnkach. Znalazłam ten, który najbardziej mnie interesował. Przygrzałam jego zawartość, po czym nalałam sobie na talerz. Już po pierwszej łyżce moje kubki smakowe szalały z zachwytu. Wiem, że byłam głodna, ale dania wychodzące spod rąk Thomasa były przyrządzone po mistrzowsku. Chciałabym kiedyś móc zaskoczyć go czymś ugotowanym przeze mnie i żeby było zjadliwe.
Wzięłam sobie dokładkę, którą równie szybko pochłonęłam, co pierwszą. Schowałam talerz do zmywarki i postanowiłam wrócić do sypialni. Zatrzymały mnie jednak głosy dochodzące z korytarza obok. W gabinecie Toma trwała jakaś zacięta dyskusja, a mój mąż praktycznie krzyczał. Z tego wszystkiego zrozumiałam tylko, że ktoś znów zdradził, na czym ucierpiały interesy. Padło też moje imię, ale nie dosłyszałam w jakim kontekście. Nie miałam zamiaru stać biernie z boku. Kevin powiedział, że na razie muszę trwać przy mężu w interesach, ale nie chciałam też być bezużyteczna. Dlatego postanowiłam wejść do środka i posłuchać z bliska o czym tak zacięcie rozmawiają.

Thomas stał do mnie tyłem i opierał dłonie na gzymsie kominka, nerwowo napinając mięśnie ramion i pleców. W drugim końcu gabinetu stał jakiś mężczyzna, którego pierwszy raz widziałam na oczy. Jednak osoba siedząca wygodnie na kanapie przykuła moją uwagę. Była to, jak dobrze pamiętam Anna, domniemana siostra.

- Dobry wieczór pani - odezwał się mężczyzna, a pozostała dwójka spojrzała na mnie.

- Lucy? Coś się stało? - podszedł do mnie mąż i położył dłonie na ramionach.

- Nie. Byłam głodna, więc zajrzałam do kuchni, no i zjadłam całą twoją zupę.

- Cieszę się, że ci smakowało. Na szczęście nie jesteś już tak blada, jak przedtem.

- Thomas, co się dzieje? Dlaczego jesteś taki zdenerwowany? - położyłam dłonie na jego piersi, przez co poczułam, jak się spiął.

- Wydaje ci się skarbie. Nic się nie dzieje - próbował mnie zbyć.

- I kogo ty próbujesz oszukać? Mnie? Z tego, co zrozumiałam, to ktoś znów zdradził i ponieśliśmy duże straty. Thomas, jeśli mam nadal stać na czele Libry, to musisz wprowadzić mnie w szczegóły. Nie chcę wyjść na ignorantkę i niekompetentną osobę. Poza tym wyraźnie słyszałam swoje imię.

- No, no trafiła ci się twarda żoneczka - odezwała się kobieta.

- Anno, to jest Lucy. Moja żona i kobieta, którą kocham nad życie.

- Witaj. Miło mi cię w końcu poznać. Ostatnim razem nie było dane nam porozmawiać, bo szybko uciekłaś.

- Było minęło. Co ciebie tutaj sprowadza? I kim jest ten mężczyzna? - spojrzałam na nią.

- To jest Robert, mój narzeczony, a jednocześnie współpracownik. Co do celu naszej wizyty, to już mąż ci wszystko wyjaśni. My niestety musimy już iść. Thomas - zwróciła się do niego. - Uważajcie na siebie, bo to już nie są żarty. Pilnuj jej. A ty Lucy dbaj o niego, bo to moja jedyna bliska osoba. Myślę, że rozumiesz, co mam na myśli.

- Tak, powiedział mi.

- W takim razie musi ci bezgranicznie ufać.

- To prawda, ufam jej bardziej niż sobie samemu. Anno jedźcie na miejsce i informujcie o każdym kroku wroga.

Zabójcze przeznaczenie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz