2

1.6K 39 8
                                    

Lecę właśnie samolotem nie moim prywatnym tylko publicznym(1klasa of course). Postanowił nie mówić na razie bracią o mojej pracy.

W trakcie lotu sprawdziłam swoich braci i nie zgadnięcie. Też są w organizacji. No ja i moje szczęście (czujecie ten sarkazm🤭).

[Po wylądowaniu]
Odebrałam bagaż i dostałam sms'a od nieznanego numeru "czekam pod apteką" i nic więcej żadnego Hej no trudno to wkońcu członkowie organizacji czego ja się spodziewałam.

Szłam pod wskazane miejsce gdy nagle zaatakowało mnie 6 uzbrojonych facetów.

Ja jak to ja pokonałam ich bez większego trudu, dwum złamałam ręce i nos a pozostałych poprostu pobiłam do nie przytomności. Nawet nie zauważyłam gdy zebrał się w okuł nas mały tłum.

Popatrzyłam lodowatym wzrokiem na nich i ludzie uciekli. Ktoś wtedy do mnie potszedł i wymówił moje imię

Natychmiast się odwróciłam i zobaczyłam Williama. no nie powiem spodziewałam się Vincenta, ale trudno. Odezwał się William

-cześć jestem Will, jestem twoim bratem i miło cię poznać. Nie jestem twoim opiekunem prawnym, jest nim Vincent, ale nie mógł przyjechać coś mu w pracy wypadło -w

-cześć jestem Hailie -H. Postanowiłam grać miłą i dobrą nic nie świadomą dziewczynkę. Przynajmniej na razie.

Po krutkiej wymianie zdań i pytaniach odnośnie podróży i tego czy jestem głodna, pojechaliśmy do willi Monetów

W trakcie drogi zadzwonił mi telefon...


Cześć miśki🧸 oceniajcie, komentujecie, i dajcie znać czy fajnie się zapowiada
Zostaw po sobie ślad⭐
Postaram się jutro napisać kolejny rozdział jutro
Buziaki pa♥️

Rodzina Monet - Hailie Szefowa Organizacji (Niebezpieczna i piękna)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz