11

207 20 7
                                    

Pov Ameryka

- Ameryka wyłącz ten cholerny budzik! - budzi mnie wrzask Kanady w moim pokoju.

Podnoszę się do siadu i przecieram oczy.

- Co ty tu robisz...? - sięgam po telefon i wyłączam budzik - Znowu pokłuciłeś się z Ukrainą...?

- Nie. - uśmiecha się dumnie - poprostu chcieliśmy was odwiedzić

- Z rana...?

- Czemu nie?

Przewracam oczami i wstaje z łóżka.

- Na ile przyszliście?

- Do czasu aż nas odwieziesz w drodze do pracy

- Co?? Dlaczego miał bym?

- Bo jesteśmy rodziną. No weź! Mamy iść z buta?

- A jak się tu znaleźliście?

- Przyjechaliśmy z przyjaciółką Ukrainy. Pomogliśmy jej wynieść jakąś szafę i wstawić nową. Przy okazji przyszliśmy tu.

- No dobra... - idę do mojej szafy i biorę jakieś ciuchy na przebranie.

Kanada wychodzi z mojego pokoju a ja przebieram się w czarne jeansy i białą koszulę.

Ogarniam się szybko w łazięce i schodzę na śniadanie. Wielka Brytania zrobił nam wszystkim Pancakes. Usiadłem przy stole i zaczołem je szybko jeść. Nie mam już zbyt dużo czasu jeśli mam jeszcze odwieść Kanadę. Tyle dobrze że to mniej więcej po drodze i stracę na ich odwodzenie tylko kilka minut.

O 7:40 wszyscy siedzieliśmy już w aucie. Ja z przodu tamta 2 z tyłu razem. Siedzieli obok siebie klejąc się do siebie i całując. Jakim cudem oni są raz tak bardzo blisko i się z sobą nie rozstają chyba nawet idąc do toalety a raz nie chcą ze sobą gadać ani się widzieć przez kilka dni?

Ruszam.

Po 10 minutach pozbyłem się z auta 2 nieproszonych gości i pojechałem do pracy. Byłem na miejscu o 7:55 czyli idealnie by wejść na góre i spokojnie zacząć pracę.

Polska przyszedł dziś do pracy spóźniony o prawie 15 minut. Wyglądał na zmęczonego i trochę smutnego. Mam ochotę do niego podejść ale teraz pewnie i tak mnie zleje i nic mi nie powie. Postanawiam więc porozmawiać z nim w przerwie na lunch lub po pracy.

Pierwsza opcja niestety odpadła bo Polska cały dzień nie wstał od biurka. Jego jedyny dziś posiłek - kanapkę zjadł przy biurku nad komputerem. Zostało więc jedynie zagadnie do niego po pracy.

O 16:10 gdy Polska wychodził poszedłem za nim. Dogoniłem go szybko i wsiadłem z nim do windy.

- Hej Polska - uśmiecham się. Fajnie że nie wymyśliłem o co i jak właściwie mam zapytać...

- Hej. Co chcesz? - przejrzał mnie... W sumie to nie było trudne...

- Martwię się o ciebie... Spóźniłeś się i wyglądasz na zmartwionego czymś... Coś się stało? - pytam zmartwiony

Polska patrzy w dół i wzdycha cicho.

- Chcą nas wyrzucić z mieszkania. Mamy czas do końca miesiąca czyli nieco ponad tydzień... - tłumaczy Polska - prubuje znaleźć jakieś mieszkanie ale w tak krótkim czasie to nie jest proste...

- Hm... Może chciał byś zamieszkać chwilowo u mnie? Mam duży dom. Tata powinien się zgodzić.

Polska uśmiecha się miło.

- Bardzo chętnie. Ale nie chce robić wam problemu...

- To nie będzie problem - odwzajemniam uśmiech.

✨ Cholernie Trudny Wybór ✨ Countryhumans Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz