6

518 34 49
                                    


Wróciłam do domu kilka godzin później. Nadal nie mogłam liczyć na święty spokój. Zostałam zmuszona do spędzenia czasu z rodzinką. Na swój sposób bardzo to doceniałam, ale nie miałam za grosz ochoty. Na moje szczęście oni od razu zrzucili to na zmęczenie podróżą i za długie siedzenie na słońcu. Nie miałam zamiaru się sprzeczać. Nie musieli wiedzieć, że mój zły humor spowodowały kobiety, a nie mocne promienie. Z dwojga złego, już wolałabym cierpieć przez liczne poparzenia słoneczne.

W końcu jednak mogłam odsapnąć od ludzi wokół. Wzięłam prysznic, przebrałam się w coś luźnego, wypakowałam walizkę, wstawiłam pranie i padłam do łóżka. Chwyciłam za telefon i na szybko sprawdziłam, czy ktoś pisał. Ally, Mani, Dinah, Lucy... Westchnęłam głośno sama do siebie. Camili nadal brak. Nie odzywała się ani nie wstawiała niczego na swoje social media. Chciałam do niej napisać, ale wiedziałam, że nie powinnam. To był tylko jednorazowy seks. Co z tego, że sprawił, że zatraciłam się bez pamięci i zwariowałam dla kobiety, z którą to robiłam, ale to nic nie zmieniało. Tak naprawdę nic nie wiedziałam o Camili, poza tym, że miała dobry tyłek i świetne umiejętności w łożu. To nie był powód do kontynuowania relacji.

-Pogodzone czy jesteś już singielką i mogę cię bzyknąć? – spytała Dinah zaraz po tym, jak odebrała telefon. Od razu włączyła kamerkę, dzięki czemu zobaczyłam, jak jadła loda. Chociaż słowo „jeść" w tym przypadku było bardzo przesadzone. Spokojnie oblizywała go wokół. Zerkałam na nią wymownie, ale dziewczyna nic sobie z tego nie zrobiła.

-I mamy kolejne przypomnienie, dlaczego z Dinah nigdy nie chodzimy do lodziarni – rzuciła Normani, gdy tylko dołączyła do rozmowy. Rozłożyła się na swoim łóżku. Uniosła telefon do góry, aby kamerka obejmowała jej twarz i dekolt. – Kochanie, uspokój ten język, bo załatwimy ci kogoś, kto ci w tym pomoże.

-Właśnie pytałam Lauren czy mogę się z nią już umówić na seks. Nie dostałam jednak odpowiedzi – wzruszyła ramionami. Moją uwagę jednak przyciągnęła Ally, która gdy tylko odpaliła kamerkę, uderzyła się stopą o szafkę i krzyknęła na cały głos. – Właśnie. Tak by Lauren krzyczała, gdybym ją pierdoliła. Dziękuję Skarbie za świetną grę aktorską.

-Jeb się z tą swoją grą aktorską. Potrzebuję czegoś, żeby to schłodzić – mamrotała Ally. Otworzyła lodówę, wyjęła z niej jakieś mrożonki i z nimi ruszyła po schodach. – Jak tam? Co ciekawego u Lucy?

-Wszystko po staremu. Najpierw gadała o sobie, potem zrobiła mi aferę, a ostatecznie przeprosiła i powiedział, że życia sobie beze mnie nie wyobraża – pokręciłam oczami. Problem w tym, że ja moje widziałam bardzo wyraźnie bez niej, chociaż może się oszukiwałam. Na swój sposób chciałam być z Lucy, ale wiedziałam, że to nie miało sensu.

-Czyli jeszcze nie zamoczysz Dinah. Chyba że zabierzesz Lauren gdzieś poza granice miasta, może znowu zapomni, że jest w związku – Mani pokręciła oczami, a ja w odpowiedzi położyłam sobie poduszkę na twarzy. Chciałam, aby ktoś mi ją docisnął i ostatecznie pozbawił szansy na oddech. – Nie musisz ustawiać poduszki Lauren. Dinah wie, gdzie ma usiąść.

-Z chęcią bym na jej twarzy posiedziała – zachichotała DJ, co Ally skwitowała głośnym westchnięciem, a ja jękiem przepełnionym żalem. Od razu przypomniała mi się Camila. Jej uda koło mojej głowy. Mokra kobiecość na ustach. Te kształtne biodra pod moimi palcami.

-Czy możemy przestać żartować z tego, że Lauren dała dupy? – zaczęła Ally, ale jej wypowiedź przerwały moje dwie pozostałe kochane przyjaciółeczki, które od razu rzuciły „mówiła, że tego akurat nie dała". Praktycznie warknęłam w odpowiedzi, ale te dwie łajzy tylko się zaśmiały. – Serio laski. Czy tylko ja widzę, że to w pizdu nie fair? Lucy nie należy do świętych, ale zachowanie Lauren jest okropne. Mamy udawać, że nic się nie stało i jeszcze z tego żartować?

Holiday Adventure - Camren PLDonde viven las historias. Descúbrelo ahora