1. Wyniki z Owutemów

166 10 76
                                    

Gdy Sebastian Sallow zobaczył swoje beznadziejne wyniki z Owutemów, jego pierwszą myślą było to, że egzaminatorzy z pewnością zawiązali przeciwko niemu jakiś spisek. Szybko jednak to odrzucił - nauczyciele w Hogwarcie lubili zgrywać nieustępliwych, patrzeć na niego ostrzegawczo, gdy szedł korytarzem, albo udzielać długich reprymend, ale Sebastian wiedział, że w głębi serca był ich ulubieńcem. Nie zrobiliby mu tego. Musiało chodzić o coś zupełnie innego.

– W moich jest jakaś pomyłka – oznajmił i oczy wszystkich zwróciły się ku niemu.

Był ciepły czerwcowy poranek. Jadalnia domostwa Sallow skąpana była w promieniach słońca, złocenia na krawędziach porcelanowej zastawy lśniły, bujna paproć rozkładała zielone liście w cieniu gabloty w rogu pokoju. Sebastian siedział naprzeciwko Ominisa i Anne, cała trójka z nosami w papierze, odczytując swoje wyniki z Owutemów. Ominis opierał swoją kartkę o stół i metodycznie przesuwał po niej końcówką różdżki, linijka po linijce. Wuj Salomon siedzący na szczycie stołu w milczeniu odkrajał i pochłaniał kawałki smażonej kiełbaski, zagryzając ją chlebem razowym.

– Pokaż no. – Anne wyciągnęła rękę przez stół i Sebastian przekazał jej swoją kartę. Zerknęła na nią z uniesioną brwią i wybuchła śmiechem tak podłym, jak potrafi jedynie rodzeństwo. – Popisałeś się! Jedyna pomyłka, jaką tu widzę, to że nie przyłapali cię na ściąganiu z Run. Jak chcesz, możemy napisać do dyrektora Blacka i to naprawić.

Oddała Sebastianowi jego kartkę. Wyrwał ją i wystawił język w jej stronę. Bezduszna jędza.

– Sebastian nie zdał? – zapytał Ominis, jego nieobecne, mleczne oczy skierowane w Sebastiana. Gdy Anne potwierdziła jego przypuszczenia, złośliwy uśmieszek wkradł się na jego usta. – Wreszcie dopadła cię karma, mój przyjacielu! Ach, nie sądziłem, że dożyję takiego pięknego dnia.

Sebastian pokręcił głową.

– To ewidentnie jest jakaś pomyłka. O, na przykład tutaj: "nędzny" z Historii Magii? I z Obrony przed Czarną Magią?! To niemożliwe! Przecież mam zdane części praktyczne.

– Ominisie, moje gratulacje - powiedziała Anne, zaglądając przez ramię do jego karty, kompletnie ignorując swojego brata. – Same "wybitne" i "powyżej oczekiwań"... mógłbyś zostać Aurorem!

Ominis poczerwieniał na policzkach, a Sebastian schował twarz w dłoniach, opierając łokcie o stół z takim impetem, że aż sztućce zabrzęczały. To było jego marzenie, żeby zostać Aurorem, nie Ominisa!

– To nic takiego - powiedział Ominis skromnie. – A jak tobie poszło, Anne?

– Och, też nieźle, choć nie aż tak jak tobie. – Wymieniła mu swoje wszystkie oceny, z których większość stanowiły "zadowalający" lub "powyżej oczekiwań". Wystarczyło, aby rozpocząć swoją karierę jako Uzdrowicielka, co planowała już od kilku lat. W każdej innej sytuacji Sebastian cieszyłby się jej powodzeniem, ale teraz było to niemożliwe.

To było niesprawiedliwe. Spędził w bibliotece tyle samo czasu co Ominis i Anne, więc czemu im się udało, a jemu akurat nie? Tak samo jak oni siedział przy stole i nudził się niemiłosiernie przez długie godziny... No dobrze, może nie zawsze był aż tak skupiony; czasami odwracał się, żeby pociągnąć jakąś dziewczynę za włosy albo zrzucał z balkonu łajnobombę, ale poza tym pilnie się uczył. Odpuszczał sobie jedynie ich sobotnie sesje i zamiast tego udzielał się w Klubie Pojedynków, ale przecież od tego są weekendy, żeby się zrelaksować. To na pewno nie miało wpływu na jego wyniki.

Westchnął ciężko.

Od roku planował wakacyjną podróż po Europie z Anne i Ominisem. Tak bardzo chciał podpuścić Ominisa, żeby przypadkiem wymacał marmurowego penisa jakiejś starożytnej greckiej rzeźby; chciał zrzucić łajnobombę z czubka wieży Eiffla na niczego niespodziewających się mugoli; chciał kupić w Szwecji puszkę kiszonego śledzia, a potem otworzyć go wśród tłumu na słonecznej plaży gdzieś w Hiszpanii albo Portugalii; chciał sprawdzić, jak smakuje wódka i czy wypije jej więcej od Polaka. Teraz to wszystko go ominie.

Poprawka z Krukonką || Sebastian SallowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz