Rozdział 28

39 4 0
                                    

Ellen

Tego ranka po raz pierwszy od długiego czasu nie obudziłam się sama. Po raz pierwszy też spałam spokojnie i nie budziłam się w nocy wyrywana ze snu przez nieprzyjemne koszmary. Wstałam późnym rankiem, zbudzona przez odgłosy kroków za drzwiami pokoju.

Nikt jednak ich nie otworzył, ani nie zajrzał do środka. Stwierdziłam z ulgą, że wciąż czuję Christophera obok siebie. Nie wiedziałam czy mężczyzna jeszcze śpi, czy może nie chciał wstawać, bojąc się, że mnie tym obudzi. Byłam odwrócona w jego stronę i on również leżał przodem do mnie. Uniosłam powieki i ujrzałam jego spokojną twarz pogrążoną w głębokim śnie. Wczorajszego dnia niemal wcale nie odrywałam od niego wzroku, lecz dopiero teraz mogłam dokładnie mu się przyjrzeć.

Na większą część jego twarzy padał słaby cień, gdyż leżał zwrócony tyłem do okna, przez które wpadały poranne promienie słońca. Pomimo tego uśmiechnęłam się, mogąc widzieć go z tak bliska. Czułam delikatne ciepło muskające moje policzki przy każdym jego oddechu.

Nawet, jeżeli udawał, że śpi, nie otwierał oczu. Jeśli tak było, byłam mu za to wdzięczna. Dawno nie byłam tak bardzo szczęśliwa z powodu tego, że poranek powitał mnie właśnie w taki sposób. Przez ten niezbyt długi okres, gdy żyliśmy ze sobą, zdążyłam się do niego niesamowicie mocno przyzwyczaić. To prawda, czasami budziłam się wtedy sama, lecz miałam świadomość, że mam na kogo czekać. Wiedziałam, że Christopher gdzieś tam dla mnie jest i zawsze wróci. Tym razem również wrócił. Trwało to nieco dłużej i przyniosło mnóstwo bólu, ale mogłam znów to przeżyć i to było najcudowniejsze uczucie pod słońcem.

I wtedy Christopher się obudził. Byłam już pewna, że nie udawał. Najpierw westchnął głęboko, a potem jego powieki się uniosły. Rozejrzał się wokół nieprzytomnie, aż odnalazł mnie wzrokiem. Na mój widok lekki uśmiech od razu wypłynął mu na twarz. Widać było po nim, że brakowało mu tego równie bardzo jak mnie.

– Dzień dobry – szepnął. – Jak się czujesz, skarbie?

– Lepiej – odparła Ellen. – O wiele.

Uśmiechnęłam się promiennie, aby dodać swoim słowom wiarygodności. Przylgnęłam do niego jeszcze mocniej i poczułam jak mężczyzna wplata palce w moje włosy.

Zastanawiałam się czy w czasie, kiedy spaliśmy, do pokoju zajrzał Phil. Starałam się przekonać samą siebie, że wcale mnie to nie obchodzi, jednak na tę myśl czułam dziwne ukłucie w sercu. Wiedziałam, co mężczyzna sądził o całej tej sytuacji. Był on zapewne jedyną osobą, która niezbyt cieszyła się z takiego obrotu wydarzeń.

Ja natomiast pragnęłam zachłannie cieszyć się każdą chwilą. Dotarło do mnie, że decydując się na życie z Christopherem, niczego nie mogłam być pewna. Jedyną rzeczą, jaka była dla mnie całkowicie niewątpliwa, był fakt, że on będzie mnie kochać i ja będę kochać jego. Miałam świadomość, że poza tym wszystko inne może się gwałtownie zmienić, tak jak stało się to w ostatnim czasie. Niczego nie mogliśmy przewidzieć i przed niczym tak naprawdę nie mogliśmy się zabezpieczyć. Dlatego byłam wdzięczna, że tego ranka mogliśmy leżeć tak beztrosko obok siebie w milczeniu i cieszyć się swoją obecnością.

Słyszeliśmy jak Phil od czasu do czasu przechodził tuż za drzwiami, lecz nie zajrzał do środka. Christopher dopiero po piętnastu minutach przeciągnął się i powoli wstał z łóżka. Muffin drzemał na swoim posłaniu między fotelem a ścianą. Na widok swojego pana otworzył oczy, wstał i radośnie zamerdał ogonem.

Kiedy Christopher oznajmił, że musi wyjść z pokoju na parę minut, poczułam nieprzyjemne drgnięcie w sercu, ale zmusiłam się do uśmiechu i skinięcia głową. Ile mogłam trzymać go tutaj tylko dla siebie? Wszystko musiało w końcu wrócić do normy i chciałam się o to postarać tak bardzo, jak tylko mogłam.

QUICKSANDWhere stories live. Discover now