35.

625 25 36
                                    

Późnym popołudniem zaczęłyśmy rozważać opcję delikatnego zignorowania polecenia trenerki i wyjścia na miasto. W większości byłyśmy już pełnoletnie, nie planowałyśmy pić ani imprezować, chciałyśmy po prostu odetchnąć świeżym powietrzem. Nie ja wpadłam na ten pomysł, ale nie zamierzałam też namawiać dziewczyn żebyśmy jednak zostały w hotelu. Decyzja zapadła. Zebrane wszystkie razem ruszyłyśmy na dół. W pełnej konspiracji dotarłyśmy na parter, odbiłyśmy od recepcji i skierowałyśmy się w stronę drzwi wyjściowych. Kiedy byłyśmy w holu przekonane, że nasz plan przebiegł pomyślnie okazało się, że myliłyśmy się strasznie.

- Good morning ladies. – do moich uszu dotarł głos, którego zdecydowanie nie chciałam słyszeć. – Where are you going?

Zerknęłyśmy po sobie z dziewczynami. Pojawienie się anglika zdecydowanie komplikowało nam sprawę. Dlaczego do cholery musiał zjawić się właśnie teraz?

- We go outside for a while. – wyjaśniła spokojnie Weronika.

- Really? – Drake uśmiechnął się lekko przenosząc swoje spojrzenie na mnie. – Yours coach knows about this? – nic się nie zmieniło, nie trawiłam typa.

- To sobie kurwa wyszłyśmy. – westchnęła Majka.

- Yeah, she knows. – przytaknęła bez wahania moja przyjaciółka.

- You lie. I don't like that.

Nawet na moment nie oderwał ode mnie swojego wzroku. Jego tęczówki toczyły jakąś niemą wojnę z moimi. Nie mogłam polec w tej walce. Nadal się uśmiechał a mój dobry humor z każdą sekundą się pogarszał. Koszula, którą miał na sobie nie miała nawet najmniejszego zagniecenia. Pierwsze dwa guziki po raz kolejny były nonszalancko rozpięte. Pachniał mocnymi perfumami, które podobałyby mi się, gdyby nie fakt, że mężczyzna był moim wrogiem. Blond włosy lekko opadały mu na czoło.

- Ana weź może go znowu zwyzywaj to się obrazi i sobie pójdzie. – zaśmiała się Maja.

- Typ jest prawdziwym wrzodem na tyłku. – powiedziałam niewinnie nieszczerze się do niego uśmiechając. – Wątpię, że uda się nam tak po prostu go spławić.

- You're right. – pokazał mi cały rząd swoich śnieżnobiałych zębów. – Obiecałem Emily, że będę miał na was oko.

Wpatrywałam się w niego tkwiąc w krótkim szoku zanim to do mnie dotarło. Nathan Drake mówił i rozumiał po polsku. A ja przed kilkoma sekundami znowu go obraziłam żyjąc w błogim przeświadczeniu, że przecież i tak tego nie zrozumie. Cudownie. Moje życie to niezaprzeczalnie samo pasmo sukcesów. Zdezorientowane dziewczyny skanowały nas wzrokiem.

- Anastazjo, dlaczego masz o mnie takie złe zdanie? – kontynuował.

Jego akcent był całkiem zabawny. Mówił poprawnie, ale w jego ustach nasz ojczysty język brzmiał po prostu śmiesznie. Zaczęłam się zastanawiać skąd zna język polski i czy nauczył się go specjalnie dla Emily. Podobno byli razem krótko, ale kto wie. No tak, byli razem. Bleh. Zaraz, moment. Skąd on do jasnej cholery wiedział, jak mam na imię? Z pewnością nie ode mnie. Czy była jakakolwiek szansa, że rozmawiał o mnie z trenerką? Robiło się naprawdę interesująco.

- Cóż za hipokryzja z Pana strony. – powiedziałam zupełnie jakby nie słysząc jego pytania. – Nie podoba się Panu, że kłamiemy, ale najwyraźniej Pan też od samego początku nie był z nami szczery.

- Robi Ci to jakąkolwiek różnicę? Obrażanie mnie wychodzi Ci świetnie w każdym języku. – zaśmiał się, z jego twarzy nie znikał ten cholerny uśmiech, od którego powoli robiło mi się niedobrze.

Zadziwiające było to, że miał rację. W jego ojczystym języku nazwałam go dupkiem i stwierdziłam, że ma kija w dupie. Teraz dodałam, że jest hipokrytą i wrzodem na tyłku.

Lose ControlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz