44.

511 22 5
                                    

Obudziły mnie natrętne wibracje. Nadal było ciemno. Między moimi piersiami swobodnie leżała głowa Em. Jedna z jej dłoni była spleciona z moją. Druga po omacku usiłowała namierzyć telefon – źródło tego nocnego zamieszania. Udało jej się, nie otwierając oczu przesunęła palcem po ekranie i przyłożyła komórkę do ucha.

- Słucham. – zaczęła zaspanym głosem. – Tak, przy telefonie.

Nagle oderwała ode mnie swoje ciepłe ciało i zmieniła pozycję na siedzącą. Poczułam wyraźny niepokój, idąc jej śladem także usiadłam i spojrzałam w jej stronę. W sypialni było ciemno, widziałam tylko zarys jej nagiego ciała.

- Co się stało? – wyczułam wyraźne napięcie w jej głosie. – W którym szpitalu? – błyskawicznie wstała z łóżka i zaczęła się ubierać. – Czy mogłaby Pani wysłać mi adres na ten numer?... Tak, dziękuję.

Śledziłam każdy jej ruch nie mając pojęcia czym jest spowodowany ten nagły zwrot akcji. Zdawałam sobie jednak sprawę, że czegokolwiek by ta sytuacja nie dotyczyła była bardzo poważna. Znalazłam się za wyraźnie rozemocjonowaną Em chodząc za nią niczym cień. Gdy tylko skończyła rozmowę utkwiłam w niej moje rządne informacji spojrzenie.

- Matt miał poważny wypadek. – powiedziała wyzutym z emocji głosem, szybko wciągając na siebie spodnie. – Jest operowany.

Czułam jak z mojej twarzy odpływa cała krew. Nie mogłam przyjąć do wiadomości tego co właśnie usłyszałam. Miałam wrażenie, że dopiero co leżał na wycieraczce pod drzwiami zanosząc się rzewnym płaczem i błagając by kobieta wpuściła go do środka. Teraz był operowany? Nie wiedziałam, jak mam poradzić sobie z atakującymi mnie ze wszystkich stron emocjami. Jak w amoku zaczęłam narzucać na siebie ubrania. Poważny wypadek? Co to tak w zasadzie znaczyło? Był środek nocy, jak do tego doszło?

- W jakim jest stanie? – udało mi się wydukać.

- Nie wiem. – Em wbiegła do łazienki.

Kiedy z niej wyszła byłam już całkowicie ubrana i gotowa do działania. Zasadniczo sama nie miałam pojęcia o jakie działanie mi chodziło. Mój mózg przeszedł w jakiś dziwny stan otępienia. Blondynka chwyciła za kluczyki do samochodu i zaczęła wciągać buty, poszłam jej śladem.

- Ana, nie możesz jechać tam ze mną. – dotarł do mnie jej głos, był jednak dziwnie przytłumiony.

- Racja. – przyznałam opierając się o zimną ścianę. Poczułam nieprzyjemne dreszcze biegnące wzdłuż moich pleców.

Czułam się jakby ktoś uderzył mnie czymś tępym w głowę. Moje myśli były sparaliżowane. Nie potrafiłam logicznie myśleć. Okropne uczucie. Dodatkowo w żaden sposób nie mogłam tego otępienia przegnać. Kiedy na moich policzkach znalazły się jej ciepłe dłonie a jej tęczówki złączyły się z moimi na chwilę odzyskałam jasność umysłu.

- Dam Ci znać, kiedy tylko się czegoś dowiem, okej?

Pokiwałam lekko głową. Em wybiegła z mieszkania a ja zostałam sama z ponownie ogarniającym mnie chaosem. Matt był w szpitalu. Pytania mnożyły się w mojej głowie. Przecież blondynka odwiozła go do mieszkania. Dlaczego nie poszedł spać? Miał wypadek. Czy to znaczy, że po raz kolejny wyszedł z domu? I jakie to w ogóle miało znaczenie? Był operowany. Jasny gwint...

Wolnym krokiem przeszłam do kuchni i wstawiłam wodę. Potrzebowałam gorącej kawy. Moje dłonie drżały. Po raz kolejny znalazłam się w sytuacji zupełnie niezależnej ode mnie. Po raz kolejny czułam się totalnie bezsilna. Czułam się źle. Przytłaczała mnie pustka. Postanowiłam, że wrócę do siebie. Niestety okazało się, że Em zabrała ze sobą klucze wiec musiałabym zostawić jej mieszkanie otwarte. Westchnęłam. Nic nie szło po mojej myśli. Byłam pewna jednego. Nie chciałam być teraz sama. Całe szczęście miałam w swoim życiu kogoś kto nie zawodził nigdy. Wydzwoniłam Weronikę. Wysłałam jej adres, zapewniła, że niedługo będzie.

Lose ControlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz