Rozdział 3

77 7 0
                                    

Pov Czkawka

- Czkawka wstawaj zaraz zaczyna się szkolenie - usłyszałem głos i od razu otworzyłem oczy, gdy to zrobiłem zobaczyłem Pyskacza czekającego z wyczekiwaniem aż się obudzę - w końcu wstałeś, a teraz łaskawie pospiesz się bo zaraz zaczynamy szkolenie

- już już wstaje - powiedziałem

Szybko wstałem założyłem kamizelkę i wyszliśmy na zewnątrz, po 10 minutach dotarliśmy na arenę, gdzie już wszyscy czekali

- no w końcu, ile można czekać - powiedział Sączysmark

- dobra zaczynamy - oznajmił Pyskacz otwierając brame areny - za tymi drzwiami kryją się różne gatunki smoków choćby gronkiel czy śmietnik zębacz

Bo tych słowach przestałem słuchać, ocknołem się dopiero kiedy wypuszczono sztukamięsa - gronka, tak nazwałem go. Od razu smok spojrzał na mnie czułym wzrokiem i ruszył na bliźniaków pozbywając ich tarczy o którą sie kłócili.

- Mieczyk, Szpadka odpadanie - oznajmił Pyskacz

Od razu po tym poleciał smok na śledzika, ale ten uciekł i się schował. Następnie poleciał do Astrid i Sączysmarka. Sączysmark odpadł przez próbę filtru z Astrid. W końcu zostałem ja i Astrid, sztukamięs od razu poleciała na Astrid i strzeliła w tarczę, która się rozbiła na strzępy. Wskoczyłem pomiędzy Astrid a gronkla i bardzo delikatnie pogoniłem smoka do klatki.

- przepraszam, później przyniosę ci i reszcie ryby i skały - szepnołem, ale smok dobrze to usłyszał i dał się zamknąć w klatce. Jak zamknąłem drzwi i się odwróciłem to zobaczyłem że wszyscy stoją nieruchomo i patrzą na mnie z zdziwieniem

- to koniec na dziś? - zapytałem - no to super to ja ten... Lecę pa

Wybiegłem z araby i poszłam do lasu do Szczerbatka. Gdy dotarłem zaatakował mnie swoim jęzorem

- Szczerbatek wiesz że to się nie zmywa - powiedziałem z sztuczną złością

Szczerbatek szedł że mnie a ja poszedłem do jeziorka i próbowałem to zmyć z siebie. Po godzinie się udało i w końcu opowiedziałem Szczerbatkowi co się stało na pierwszym dniu szkolenia.

- musimy w końcu stąd uciec, ale najpierw spróbuję wygrać szkolenie i przekonać Wiki gow że smoki to cudowne istoty - powiedziałem i wsiadłem na siodło Szczerbatka i polecieliśmy na 2 godziny lot.

Poszedłem do domu wziąłem kosz z rybami i skałami i zaniosłem smokom na arenie i obiecałem że niedługo je stamtąd wypuszczę.
Pogadałem chwilę z nimi i poszedłem do już i zrobić swoją robotę na dziś. Gdy tam dotarłem zastałem tam Pyskacza.

- cześć Pyskacz - przywitałem się - co dziś do roboty?

- cześć czkawka, tylko ta sterta żelastwa - oznajmił i wrócił do swojej pracy. Od razu zabrałem się do pracy.

- a tak w ogóle młody ładnie załatwiłeś tego smoka

- nic takiego tylko go zamknąłem

- no no nie zabierają sobie zasług, a teraz kończ to i wracaj do domu

- tak jest - zasulutowałem

Skończyłem pracę, pożegnałem się z Pyskaczem i wróciłem do domu. Od razu poszedłem spać z myślą co przyniosą następne dni.

Kolejny rozdział, miał być wcześniej ale miałam problemy z internetem. Mam nadzieję że się wam spodoba. Za jakieś 2/3 rozdziały akcja się rozwinie.

Serce i Rozum - Jak wytresować Smokaजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें