Rozdział 6

40 4 0
                                    

Obudziłem się i poszedłem do Szczerbatka dać mu ryby

- Mordko jestem już - Szczerbatek wyskoczył na mnie i zaczął mnie lizać - daj spokój wiesz że to się nie zmywa

Mordka zszedł ze mnie i dałem mu jedzenie, usiadłem przy jeziorku i zacząłem zastanawiać się nad szkoleniem, a co jeśli ja zostanę wybrany na zabicie smoka. Nie nie nie mogę tego zrobić, nie robię  tego, ale też nie mogę pozwolić na zabijanie tych cudownych stworzeń. Kurde nie wiem co robi, mordka chyba zauważył że coś mnie trapi bo szturchnął mnie tym jego cudownym pyskiem i położył go na moich kolanach, zacząłem go głaskać.

- nie wiem co robić Mordko - powiedziałem a on popatrzył na mnie tymi jego cudownymi oczami - dziś mogę zostać wybrany na zabicie smoka na szkoleniu ale tego nie chce, nie zrobię tego, ale z drugiej strony nie mogę pozwolić żeby ktoś w ogóle zabił tego biednego smoka

Mordka szturchnął mnie i mruknął jakby chciał mnie pocieszyć, ach ten słodki gad zawsze mi pomoże

- dziękuję Szczerbatku że jesteś, może pójdziemy na wspólny lot, co ty na to? - od razu się ożywił i był gotowy - dobra dobra idę - zaśmiałem się

Podczas lotu mogłem wszystko przemyśleć, postaram się wygrać i przekonać wikingów że nie trzeba zabijać smoków, jeśli się nie uda, co mam nadzieję że się nie stanie, ucieknę wraz z mordką.

Gdy byłem już na arenie i gronkiel był wypuszczony Astrid do mnie podbiegła i przyłożyła topór do szyi

- ja to wygram rozumiesz? - powiedziała

- no nie byłbym tego taki pewny - zaśmiałem się i podbiegłem do kolejnej osłony

Podbiegłem szybko do gronkla i przyłożyłem niewidocznie smoczymiętke do jej nosa, i tym sposobem smok upadł mi przed nogi. Astrid akurat wyskoczyła z osłony z okrzykiem bojowym, gdy mnie zobaczyła przy powalonym smoku zaczęła krzyczeć o w każdą stronę machać toporem

- dobra babka wybierze zwycięzcę - powiedział Stoick

Pyskacz wskazał na Astrid, a Gothi potrąciła głową na znak nie zgody, wszyscy byli zaskoczeni, Pyskacz wskazał na mnie i Gothi potwierdziła że ja wygrałem.

- brawo Czkawka będziesz mógł zabić smoka - powiedział entuzjastyczne Pyskacz

- Brawo to mój synek - powiedział nagle Stoick, co nagle jestem jego synem, wolne żarty

Zostałem podniesiony przez Śledzika i otoczony przez resztę gangu

- tak się cieszę że....

*W zatoczce*

- Mordko wygrałem, pamiętaj bądź przygotowany na ucieczkę na jutro, wszystko może się zdarzyć - mordka podbiegł i mnie polizał w rękę

- Wiem Szczerbatek, nie zabije tego smoka, spróbuję przekonać ich do zmiany zdania na temat smoków, jeśli nie nie uda... - mordka położyła swoją głowę na moich nogach dla pocieszenia - dobrze że cię mam Szczerbatku

Po godzinie poszedłem na arenę, otworzyłam klatkę z koszmarem

- cześć Hakokieł, jutro będę z tobą walczyć, spokojnie postaram się przekonać wikingów do zmiany ich zdania - głaskałem go przez chwilę

- a i chciałem wam wszystkim powiedzieć że jeśli coś jutro nie pójdzie po mojej myśli, będziemy musieli uciec, poluzuje wam teraz kłótki i jutro na mój znak wyjdziecie, dobrze? - smoki wydały pomruk zgodnie - Poluzowałem im kłótki

- dobrze to do zobaczenia jutro - poszedłem do domu, ojca jak zwykle nie było w domu, więc poszedłem do pokoju i oddałem się w krainę Morfeusza

Kolejny rozdział, jak wam się podoba? Przepraszam za błędy, które mogły wystąpić.
Następny rozdział z finału szkolenia.

Serce i Rozum - Jak wytresować SmokaWhere stories live. Discover now