Nawet po tym jak świat trafił szlag, zima miała coś w sobie. Jakąś taką surową urodę.
Tak. To była piękna pora. I piękny dzień. Piękny dzień, aby umrzeć.
I on wiedział o tym aż za dobrze.
Wyruszył sam, jak jakiś pieprzony dezerter. Jak coś czym nig...
TW: czekanie z nożem w pogotowiu, aby wykonać tzw. "mercy kill", opis gojących się ran po postrzale, atak histerii, prawie, że paniki. ------------------------------------------------------------------
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Przychodziła do niego co noc.
I nie ważne ile tych nocy było.
To stanowiło dla niej iezłe wyzwanie. Wyzwanie, zwłaszcza dlatego, że Martin miała bardzo lekki sen, odkąd nauczycielska kadra zdecydowała się na brawurową kradzież w środku nocy. Musiała wymknąć się po ciemku z pokoju, który zajmowała razem z Clarice, przejść po korytarzu- także po ciemku, i w końcu wejść do pomieszczenia szpitalnego.
Charlie każdej nocy modliła się, żeby David nie wrócił, jako szwendacz. Był dla niej... choć może nieco źle się czuła z tym konkretnym porównaniem, ciekawym zjawiskiem. W jej życiu niewielu było dobrych mężczyzn, a takich, którzy dla obcej osoby daliby się postrzelić to już w ogóle. Może zrobił to dlatego, że był żołnierzem.
A może po prostu tak sobie chciał.
Chciała to wiedzieć.
Chciała, żeby wyzdrowiał.
Wierzyła, że jest dobrą osobą, skoro im pomógł. Skoro zapewnił ją, że zrobiła co mogła.
Straciły z Clarice już tyle ludzi...
On musiał przeżyć.
A jednak szansę miał niewielkie.
Więc Charlie, choć bolało ją to, czekała.
Co noc czekała.
Czekała z nożem myśliwskim, gotowa w razie potrzeby... to zakończyć.
Któregoś razu mogła się nadarzyć ku temu okazja.
Kasztanowłosą ze snu na siedząco w sali medycznej wyrwały jakieś gardłowe dźwięki. Momentalnie zerwała się do pionu, przewracając przy tym krzesło i dobyła noża. Jakież było jej zdziwienie, kiedy zauważyła, że García zaczął się niemrawo ruszać. Trochę to tak wyglądało, jakby usiłował się wybudzić z koszmaru, ale pewności żadnej nie było.