CHAPTER EIGHT

12 3 3
                                    

TW: małe dziecko zamienienione w szwendacza, grożenie postrzałem.
------------------------------------------------------------------

------------------------------------------------------------------

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Minęły dwa tygodnie od kiedy pozwolono mu poruszać się w miarę swobodnie po terenie szkoły

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Minęły dwa tygodnie od kiedy pozwolono mu poruszać się w miarę swobodnie po terenie szkoły. To znaczy, nie wiedziałby, że tyle minęło, gdyby nie Charlie, bo sam już dawno przestały liczyć dni. Kobieta wręcz przeciwnie. W końcu rządziła grupą. Musiała prowadzić spis dni, żywności- wszystkiego. Dobrze, że akurat w szkole kartek było pełno, podobnie jak ołówków czy gumek do mazania. Poza tym, García szybko się zorientował, że w Ericsonie Aasim pełni rolę kronikarza, zapisującego wydarzenia każdego dnia. Robił to w wielkim, gładkim zeszycie posklejanym z wielu różnych i przymocowanym taśmą do starej, twardej okładki książki telefonicznej.

Chłopakowi bardzo się nie podobało, że mężczyzna w ogóle zauważył ten fakt, bo Aasim traktował ten twór, jak najcenniejszy skarb. Zawsze, gdy miał go przy sobie, a García akurat obok przechodził, to chował go gorączkowo.

David uważał, że ma tam coś więcej niż tylko "służbowe zapiski" i dlatego się tak zachowuje. Nie drążył. Nastolatkowie byli dziwni, ale każdy nim kiedyś był, to taki durny wiek. Rządzi się swoimi prawami. Trzeba było dać mu spokój.
I chyba to poskutkowało, bo chłopak był chętny do pomocy przy zabezpieczaniu ogrodzenia szkoły, kiedy tylko śnieg przestał sypać, a po prostu zalegał na gruncie.

Niestety na miejscu nie było wystarczająco dużo palet czy kawałków blachy, aby na całej długości pokryć metalowy płot jakimś rodzajem zabezpieczenia. Musieli "wyprodukować" nowe, zdejmując tylne ścianki z mebli, jak komody czy regały, a gdy nie miały takowych- to trzeba było cały przedmiot wytargać na zewnątrz.
Z dwojga złego taka szafa na pewno była grubsza niż części umeblowania. No i wyższa. Nikła to zasłona, ale na pewno nie bez sensu.

Przy ogrodzeniu uwijali się wszyscy, ale na zmiany. Ktoś w końcu musiał zajmować się młodszymi, przygotowywać jedzenie, dbać o szkołę, pilnować czy nikt nie atakuje i tak dalej i tym podobne.

Charlie pomyślała jeszcze o jednym. Gdy pracowali na zewnątrz, nosiła im ciepłe picie. Dzieciakom herbatę, Clarice i Davidowi kawę. Któregoś razu stawiła się przy mężczyznie, gdy akurat bił kamieniem w stare wiertło, żeby przebiło się na wylot przez osłonę z mebla, tworząc wizjer.

ECHOES OF THE APOCALYPSE ||TWDG FF||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz