Rozdział 10

141 7 0
                                    


*Pov' s Fred*

­          Nie mogłem jej powiedzieć. Nadal nie byłem pewny swoich uczuć! W końcu, to była tylko przyjaciółka, co nie?

- To... - zacząłem – To pani Noriss.

Dziewczyna zaśmiała się wraz ze mną. Może i było to głupie ale jak na razie uspokoiło natrętną Esme.

- Teraz to wymyśliłeś – śmiała się dalej. – W takim razie zaproś ją na randkę geniuszu!

- Jezu dzięki za ta ważną dla mnie informację, na pewno z niej skorzystam- odpowiedziałem sarkazmem.

- Widzę, że to rodzinne, że nie umiecie mówić o uczuciach- rzekła.

- Chodzi ci o Georga?

- Tak Weasley, chodzi o twojego braciszka. Chłopak jest zakochany w swojej przyjaciółce. W naszej przyjaciółce a ona? Nawet tego nie wie. Ciekawe co robią, teraz w Hogsmade?

- Możemy sprawdzić – powiedziałem.

- Niby jak? Jak tam pójdziemy ktoś albo oni nas zauważą – odrzekła pomału wstając.

- Potter nie poszedł do miasteczka, a co ma Potter? – zapytałem ale dobrze wiedziałem że brunetka wie o co mi chodzi.

- Pelerynę – rzekła pod nosem – Idę po nią, weź mi coś z szafy ciepłego – wskazała na szafę i wyszła z pokoju.

            Kiedy drzwi się zamknęły otworzyłam wcześniej wspomniany mebel. Jezu ile ta laska ma ubrań? Mimo tego znalazłem sweter naszej mamy, który Esme i tak dostawała co roku. Wiedziałem, że był dość ciepły więc złapałem za niego. Zamknąłem drzwi i zszedłem do pokoju wspólnego gdzie już stała brunetka.

- Dłużej się nie dało? – zapytała podchodząc do mnie po sweter.

- Szybciej się nie dało? Jak Harry się tak szybko zgodził? – zapytałem.

- Nie dostał zgody od wujostwa i siedział wkurzony na cały świat. W sumie nie wiem czy był świadomy co nam daje. Ale trudno, zgodził się – rzekła i ruszyła w stronę drzwi. Trzeba było przyznać, gryfonka miała nienaganną figurę i w sumie cała była idealna.

- Jezu o czym ty myślisz chłopie? – powiedziałem sam do siebie żeby Blyssen nie słyszała.

          Było kilka minut po 14. Większość uczniów już rozpanoszyła się po wiosce, jednak ja i niższa brunetka szukaliśmy jednej pary. A mianowicie pary naszych przyjaciół. Nie zajęło nam to jakoś dużo czasu z powodu charakterystycznego wyglądu tej dwójki. Raczej nie spotykane są tak rude włosy i dziewczyny z niebieskimi końcówkami. Pod peleryną przemierzaliśmy wioskę. Każdy krok tamtej dwójki był kopiowany przez nas. W końcu dotarliśmy do pubu Pod Trzema Miotłami. Mój brat wraz z Collins zasiedli przy stoliku obok okna i zamówili po piwie kremowym. Wyglądali na zadowolonych swoją obecnością.

- Ała, to moja stopa, Weasley! – powiedziała brunetka.

- Sorry, Blyssen skupiłem się na ich rozmowie

- I co w takim razie mówią – popatrzyła na mnie. Miała piękne brązowe oczy od których ciężko było się odkleić – Weasley! Mowie do ciebie. O czym gadali?

- Że fajnie spędzają czas razem i żeby częściej wychodzili na takie... - nie zdążyłem skończyć kiedy delikatna dłoń Blyssen znalazła się na moich ustach.

- Cicho! Patrz – wskazała druga ręką w stronę Georga i Nevady. W tym czasie oni zaczęli się do siebie zbliżać i ... Nie wiem czy chciałem to widzieć. Dwójka gryfonów zaczęła się namiętnie całować. Było to dziwne patrzenie na to jak twój brat a w sumie bliźniak całuje się z twoją przyjaciółką.

- Nie mogę na to patrzeć. Chodźmy stąd! – rozkazałem i złapałem Esme za rękę wychodząc z pubu.

Kiedy odeszliśmy dalej od zgiełku wioski zdjęliśmy pelerynę. Złożyłem ją jakkolwiek i szedłem ramię w ramię z gryfonką.

- Ciekawe czy nam powiedzą – powiedziała.

- Nie wiem, znając Georga będzie chciał powiedzieć, ale znając Nev będzie chciała utrzymać to w tajemnicy. Choćby przed jakiś czas. – odpowiedziałem.

- Racja... - odezwała się. Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Jeszcze do tego śnieg zaczął prószyć a pojedyncze śnieżynki zaczęły spadać na jej ciemne włosy.

- Znowu to robisz Fred – przystanęła.

- Co-o takiego? – zapytałem zaniepokojony.

- Gapisz się na mnie. Wiem, że jestem piękna ale gapienie się na mnie podczas treningu, w pubie i teraz jest już trochę straszne – rzekła lekko się uśmiechając. A więc wiedziała. Przyłapała mnie na tym nie jeden raz.

- No wiesz Esme, próbuję ocenić czy chłopaki mieli rację, że wyglądasz jak gnom. I musze przyznać im rację – zaśmiałem się aby rozładować jakkolwiek atmosferę.

- O ty! – krzyknęła i złapała za śnieg, którym we mnie rzuciła. Tak właśnie rozpoczęła się nasza wojna. 1v1. Ja albo ona. Ktoś z nas musiał to wygrać i może by tak było gdyby nie ci jedni napuszeni nastolatkowie. Malfoy, Crabbe i Goyle. Ci to wiedzą kiedy się pojawić.

FriendShip / Fred Weasley 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz