10

268 21 0
                                    

Wracaliśmy ze spotkania z potencjalnym klientem pełni nadziei i pozytywnych myśli.

- Jeśli się uda podpisać z nimi kontrakt, to zabiorę cię na weekend w jedno z moich ulubionych miejsc - powiedział wesoły Cris.

- Panie Bailey, nie uważa pan, że ta propozycja jest niestosowną względem pracownika? - powiedziałam poważnie, a w środku aż piszczałam, uważając żeby nie wybuchnąć śmiechem.
W tym momencie żałowałam, że nie uwieczniłam jego bezcennej miny. Patrzył na mnie wielkimi oczami, a usta wykonywały ruch, niczym ryba wyrzucona na brzeg.

- Mam nadzieję, że tylko sobie ze mnie żartujesz, prawda?

No i nie wytrzymałam, śmiałam się tak bardzo, że bolały mnie policzki, a z oczu płynęły łzy.

- Aish ty diablico! Za każdym razem udaje ci się mnie wkręcić. Kiedyś się zemszczę, zobaczysz - pokazał mi język.

Uwielbiałam się z nim droczyć, a jeszcze bardziej, gdy był taki, jak teraz.

- Jest jeszcze wcześnie, a z Jen jesteśmy umówieni dopiero wieczorem. Co powiesz na to, żeby pójść na plażę?

Spojrzał na mnie podejrzliwym wzrokiem i przymrużył oczy.

- Ty coś knujesz! - pomachał mi przed nosem palcem wskazującym.

- Niczego nie knuję. Po prostu, ostatni raz na plaży byłam jeszcze z Taylorem. Od tamtej pory nie miałam odwagi, ani sił na to. Jeśli nie chcesz ze mną iść zrozumiem.

Jego wyraz twarzy diametralnie się zmienił, z wesołego na smutny.

- Jasne, że pójdę. Mi też przyda się chwila wytchnienia. Tylko najpierw musimy pojechać na zakupy, bo nie mam kąpielówek.

Ekspresowo ogarnęliśmy potrzebne nam rzeczy. Do hotelu wpadliśmy tylko po to, żeby się przebrać i kilka minut później byliśmy w drodze na plażę w Santa Monica.

Znaleźliśmy wyludniałą część plaży, po czym legliśmy na gorącym piasku. Cris rozłożył koc, a ja zdjęłam sukienkę i położyłam się obok niego, eksponując ciało na słońce.

- A krem z filtrem to nie łaska użyć? Zaraz będziesz spalona, jak skwarek i nie licz później na to, że będę robił ci chłodzące okłady - stał nade mną i czekał na reakcję.

Myślał, że tego nie widzę, jednak zauważyłam, jak od samego początku się mi przygląda. No cóż, byłam szczupła, dość zgrabna, a największymi autami były krągłe biodra i dość duży biust, co przyciągało męskie spojrzenia, zwłaszcza na plaży. Dlatego nie zdziwiłam się, kiedy dostrzegłam jego wzrok błądzący po moim ciele, które w dość dużej części było odsłonięte przez skąpe bikini.

- No dobra, przekonałeś mnie, ale musisz posmarować mi plecy, a potem ja tobie.

Uklęknął za mną, rozgrzał w dłoniach krem i powolnymi ruchami rozcierał go na całej ich długości. Było mi tak dobrze, że mimowolnie moje usta opuścił cichy jęk. Przerwał na chwilę zdezorientowany, ale szybko powrócił do wcześniejszej czynności. Zdawałam sobie sprawę z tego, że moje plecy już dawno są idealnie pokryte filtrem, a jego dłonie wciąż błądzą po nich z zupełnie innej przyczyny.

- Teraz twoja kolej - wstałam i zaszłam go od tyłu.

Miał bardzo ładne ciało. Było widać, że regularnie odwiedza siłownię, a każdy widoczny mięsień został przemyślanie wyrzeźbiony. Patrzyłam na jego plecy szersze w ramionach i zwężające się ku dołowi, co dawało idealne proporcje. Szybko odgoniłam od siebie myśli, które zaczęły nieproszenie zalewać mój umysł i wylałam krem na rozgrzaną skórę bezpośrednio z tubki. Natychmiast drgnął i spiął mięśnie jeszcze bardziej je uwydatniając.

Blame YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz