Prolog

18 1 7
                                    

-Andrzeju... mam pewien pomysł... Co ty na to, abyśmy nakarmili ptaki?- Zaproponował Starzec.
-No, ale wiesz... To nie jest takie proste...
-Chcę nakarmić ptaki, proszę....- nalegał rozpaczliwie Scroogie.
-W porządku....- Andrzej uśmiechnął się aby dołagodzić.
Wzieli po bochenku suchego chleba i wyszli z domu. Wybrali się w stronę parku, jednakże ptaków tam nie było, dlatego też udali się do lasu...

-Andrzeju, Andrzeju, spójrz. To one!- Wieszał się na ramieniu Andrzeja. Scroogie poczuł brak chleba w kieszeni. Nachylił się szybciutko i podniósł, aby ptaki nie zdążyły mu zabrać.
-Scroogie, coś tu jest nie tak. Te ptaki mają czerwone oczy...- Zawahał się Mężczyzna XD.- Nie możemy innym razem..?
-Och, Andrzejku... Nie będzie drugiego razu.- Scroogie podszedł do ptaków:
-Pcip pcip, pcip pcip....
-SCROOGIE, NIE- Jednak Ebenezer nie posłuchał.......
**pTaK**
*:3 Am aM*
-ANDRZEJU, ANDRZEJU... OCHHH ON MNIE POGRYZŁ!!!!! OCHHHH BOLI...
-NIE PANIKUJ. DZWONIE PO STRAŻ POŻARNĄ!!!!!!
Czekali, i czekali, aż tu nagle....
-CO TO JEST!?!??!!?? CZY TO JEST.....
-O NIE.... TO JEST SKIBIDI TOILET!!?!?!?!?- Wydarł się Andrzej wpatrując w nadchodzący kibel.
Tak oto rozpoczęła się wojna...

Pogryziony przez ptakaHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin