9. Obietnica Sophi

69 5 47
                                    

Minął już tydzień odkąd Sebastian pokazał Sophi Kryptę. I jeszcze dwa razy spotkali się tam, by ćwiczyć zaklęcie Kameleona. Transmutacja była jednak złożoną dziedziną magii i Sophia wciąż miała z nią problemy. Nawet teraz, gdy w końcu miała różdżkę dopasowaną do siebie.

Zasłaniając usta przy ziewnięciu, odłożyła w końcu podręcznik do transmutacji, który starała się czytać w nikłym blasku mglistego poranka. W momencie, gdy słońce wschodzące coraz wyżej, odgoniło cień skrywający jej twarz, zerknęła na zwierciadło stojące w rogu dormitorium. Spod ciemnej grzywki, szafirowe oczy błyszczały determinacją – bo w końcu chodziło tutaj o niewidzialność. To tworzyło tak wiele zabawnych możliwości, że nie potrafiła odpuścić sobie nauki tego zaklęcia. I było warte jej czasu, tak samo jak dodatkowe zadania zlecane jej przez profesorów.

Według instrukcji Sebastiana, Sophia po tygodniu już powinna stawać się mniej widoczna, jednak jak dotąd potrafiła tylko doprowadzić do delikatnego rozmycia się brwi i rzęs. Sophia uśmiechnęła się na wspomnienie tego, jak Sebastian dostał ataku śmiechu, gdy zobaczył ją bez brwi po raz pierwszy.

– Dobrze, że masz grzywkę – wykrztusił, zwijając się ze śmiechu – nic nawet nie będzie widać...

Kącik jej ust też lekko zadrgał.

– Sebastian, odczaruj mi te brwi!

– Dlaczego? – uśmiechnął się złośliwie – tak ci nawet pasuje...

– Jak tego nie zrobisz... to... – podeszła by szturchnąć go w pierś i zawahała się na chwilę. Co tak właściwie mogła zrobić...?

– „To"? – Sebastian odparł po chwili i uniósł brwi.

– To... pożałujesz, oczywiście – odparła siląc się na lekki ton – Co wolisz? Gorączkę? Swędzącą wysypkę? A może... – nagle urwała, gdy Sebastian zmrużył oczy i posłał jej uśmiech, który sprawił że poczuła łaskotanie w brzuchu.

Czy to było normalne? Co to właściwie było za dziwne uczucie...? Sophia zaczynała podejrzewać, że Sebastian rzucił na nią jakieś dziwne zaklęcie.

Z zamyślenia wyrwało ją w końcu zaspane westchnięcie i dźwięk odsuwanych kotar. Samantha posłała Sophi delikatny uśmiech. Wczorajszego wieczoru niespodziewanie ona i Triss, postanowiły w końcu zaakceptować nową uczennicę. Zaproponowały, że pomogą jej w nadrabianiu zaległości i zaprosiły Sophię do wspólnego odrabiania lekcji. Ich wiedza była naprawdę imponująca, lecz Sophia nie wiedziała jeszcze co miała myśleć o zmianie nastawienia swoich współlokatorek. Najbardziej naturalny dla niej wniosek, był prosty – to było podejrzane.

Sophia po stokroć bardziej, wolałaby odrabiać lekcje z Sebastianem, lecz on w ostatnim czasie zaszył się w bibliotece i za nic nie chciał jej powiedzieć, czego szukał. Wiedziała tylko jedno – to nie dotyczyło jego siostry, bo wówczas szukałby w Dziale Ksiąg Zakazanych.

Podczas drugiego spotkania w krypcie, Sebastian zdradził jej, że Anne tak naprawdę nie była chora, lecz przeklęta. I dlatego właśnie interesowała go ta część biblioteki, w której mieściła się zaawansowana i niebezpieczna magia.

Sebastian pokazał jej też listę zaklęć, które dotąd zdążył wypróbować na siostrze. Pierwsze z nich wyglądały jeszcze niepozornie – „bryza uzdrowienia", „podstawowe zaklęcie odczyniające złe uroki", „uzdrawiające światło" czy „przerwanie klątwy". Kolejne zaklęcia na liście, miały już coraz mniej zachęcające nazewnictwo – „okowy dla klątwy", „wiatr zniszczenia", „spętanie udręki". A zaklęcia, które Sebastian wynotował u końca wymiętej listy, ciągnącej się na kilka stóp, były już zapisane dziwnymi symbolami, których Sophia nie potrafiła nawet odczytać.

Tylko w ciemności widać gwiazdy | Sebastian Sallow FanfikWhere stories live. Discover now