XVI „Czym jest szczęście?"

39 6 0
                                    

Elizabeth

Czym jest szczęście?
Mama, Tata, siostra, brat, którzy zawsze są obok nas i zawsze nas wspierają?
Ciepły, przytulny dom, do którego zawsze możemy wrócić po ciężkim dniu?
Zielona trawa, drzewa, kwiaty, szum fal, śpiew ptaków, morska bryza, słońce, woda, zwierzęta?
Zapach pieczonych ciastek przygotowanych przez mamę, dochodzący z kuchni?
Prezenty pod choinką, na które czekamy cały rok?
Usłyszenie w radiu naszej ulubionej piosenki, albo piosenki, która przypomina nam najpiękniejsze chwile naszego życia?
Siedzenie na kanapie w salonie z rodzicami i oglądanie „tej" bajki?
Długie spacery wiosną?
Leżenie na kocu położonym na zielonej trawie?
Piękne słowa od ukochanej osoby?
Uczucie, że nie jesteśmy sami?

Można jeszcze dużo wymieniać, ale równie dobrze wystarczyłoby to jakbym powiedziała, że szczęście to te wszystkie małe rzeczy, które wywołują na naszej twarzy uśmiech.
Piękną umiejętnością jest potrafić dostrzegać piękno, nawet w najmniejszych rzeczach, rzeczach, które dla innych mogą być nic nieznaczącymi przedmiotami i wydarzeniami.

Szczęście może przenosić góry, jak jesteś szczęśliwy, możesz wszystko, a jak masz obok siebie wspaniałych ludzi, to możesz jeszcze więcej.

Przy Michaelu czułam, że mogę wszystko, że nic nie jest w stanie mnie zatrzymać i nie ma rzeczy dla mnie niemożliwych.
Podziwiałam w nim każdą rzecz. Był jedyną osobą, którą znałam, która dążyło do swoich celów i marzeń w taki sposób.
Ludzie patrząc na sukces innych widzą tylko i wyłącznie rezultat tego co robili przez całe życie. Nie interesuje ich to jaką drogę przeszła dana osoba żeby być w tym miejscu, o którym zawsze marzyła.
Niesamowitym jest móc obserwować geniusz osoby, która jest dla nas tak ważna.
Jakbyście mnie zapytali jaka jest największa tajemnica Michaela Jacksona, to bez zastanowienia powiedziałabym wam ją, bo on sam wiele razy już ją zdradzał. Odpowiedź jest prosta, a może właśnie nie. Często te najprostsze rzeczy okazują się najbardziej skomplikowane.
„Miłość" jest prosta ale i złożona. Człowiek, który się nią kieruje może wszytko.
Teraz z perspektywy czas gdy to piszę widzę jak bardzo kochającą osobą był Michael i jak bardzo wiele ludzi go nie doceniało, ale prawda jest taka, że większość ludzi nigdy nie dostrzeże miłości, która jest im posyłana.

-//-

Nasz pobyt na statku dobiegał końca, co bardzo mnie smuciło, ale trzeba było wrócić do rzeczywistości, która tak bardzo na nas czekała.
W porcie mieliśmy być za 20 min, więc razem z Michaelem przygotowywaliśmy się do wyjścia na ląd.
- Wszytko spakowałaś?- Zapytał.
- Tak, raczej tak.- Posłałam mu Ciepły uśmiech.
- Masz, załóż to.- Podał mi parę czarnych Ray Banów, które również miałam podczas wsiadania na statek.
Posłał mi smutny uśmiech i sam założył parę przyciemnianych szkieł i czapkę z daszkiem. Wyglądał przeuroczo.
- Ochrona czeka już na nas w porcie. Jak wysiądziemy udamy się prosto do nich, bez zbędnego zatrzymywania się. Prasa skądś się dowiedziała gdzie jesteśmy więc przepuszczam, że na miejscu czeka na nas tłum reporterów.
Pokiwałam głową na znak, że zrozumiałam instrukcje i już po chwili statek cumował.
Mike chwycił mnie pewnie za rękę i rzucił spojrzenie w stronę wyjścia.
- Gotowa?
- Nie mam wyboru.
Pociągną mnie w stronę wyjścia, gdzie jak otworzył drzwi, oślepiły mnie światła aparatów.

- Jak długo się znacie?
- Czy jesteś powodem rozwodu Lisy Presley i Michaela?
- Czy wybieliłeś sobie twarz?
- Nie jesteś za młoda na umawianie się z Michaelem Jacksonem?
- Dlaczego przebywasz tyle czasu z dziećmi?

Pytania docierały do mnie z każdej strony, co mnie bardzo przytłoczyło, lecz na ani jeden moment się nie zatrzymaliśmy. Po chwili siedzieliśmy w samochodzie, gdzie czekał na nas Bill.
- Jedź.- Powiedział Michael, bardzo zdenerwowanym tonem.
Przyciągną mnie do siebie i pocałował w czoło.
- Wszytko w porządku?
- Oni są okropni Michael. Jak można zadawać takie pytania? Czy oni nie mają serca?
Wpatrywał się we mnie troskliwym wzrokiem i mocniej mnie przytulił, nie odpowiadając na moje pytania.
Droga do Neverland zajęła nam sporo czasu, bo ulice były zatłoczone samochodami.
Gdy dotarliśmy na miejsce wielka złota brama otworzyła się przed nami, pomachałam stojącym na wjeździe ochroniarzom i już po chwili staliśmy przed wejściem do rezydencji.
Na ganek wybiegła Amanda, posyłając do nas ciepły uśmiech, który odrazu poprawił mi humor.
- Zrobiłam dla was kolację, dzisiaj lazania ze szpinakiem.
Spojrzeliśmy na siebie z Michaelem niczym małe dzieci i uśmiechnęliśmy się od ucha do ucha i chórem podziękowaliśmy za tak miłe powitanie.
Po zjedzonej kolacji usiadłam wykończona w salonie, a zaraz po mnie przyszedł mój mężczyzna.

- Masz ochotę posłuchać muzyki?- Zapytał.
- A może być Metallica?- Zapytałam z nadzieją w głosie.
- Metallica? Nie wiedziałem, że lubisz taką muzykę. Nie spodziewałbym się po tobie.
- No bo wiesz... Ich gitarzysta jest taki przystojny.- Powiedziałam to specjalnie, żeby go zdenerwować. 
Spojrzał na mnie z miną nie do określenia i pstrykną w nos.
- Jesteś okropna. Nie będziemy ich słuchać.
- Ale jesteś zazdrosny.- Prychnęłam z powagą, próbując zachować kamienną twarz, lecz po chwili wybuchnęłam niekontrolowanym śmiechem.
- No to może Guns N' Roses? Axl też jest niczego sobie.
Wstał na równe nogi i podparł dłonie na biodrach.
- Ale jesteś niegrzeczna Panno Elizabeth.
- Ale ja kocham Gunsów.- Zrobiłam maślane oczy.
- A może zaprosiłbyś Slasha, co?- Zaczęłam zwijać się na kanapie ze śmiechu.
On tylko pomachał głową w niedowierzaniu i wpatrywał się we mnie z rozbawioną miną.
Wiedziałam, że był zazdrosny, co bardzo mi się to podobało.
- Wiesz co jednak nie będziemy słuchać muzyki droga Panno. Idziemy na spacer.
Podszedł do mnie i pociągną mnie za rękę w stronę wyjścia.
Szliśmy ścieżkami Neverlandu, zahaczając o najmniejsze zakamarki.
Po parunastu minutach dotarliśmy do jeszcze nieskończonego budynku.
- A co to?- Zapytałam.
- Niespodzianka.- Powiedział tajemniczym tonem.
- Mike, co to?
Widziałam jak się wacha z odpowiedzią, lecz po chwili odpowiedział.
- To będzie obserwatorium.
Otworzyłam szeroko usta nie wierząc własnym uszom.
- Co będzie?
- Obserwatorium, taki prezent dla Ciebie. Pomyślałem, że jak będą przyjeżdżać do nas dzieci to mogłabyś im też pokazać co jak działa.
- Michael. Jesteś niesamowity.- Podbiegłam do niego i mocno go przytuliłam.
- Wiesz, że to za dużo?- Zapytałam.
- Od zawsze chciałem mieć obserwatorium.- Spojrzałam na niego ze zdziwieniem.
- Od zawsze czyli od kiedy?
- Od momentu gdy Cię poznałem.- Uśmiechną się tym swoim pięknym uśmiechem i położył dłoń na moim policzku, po czym delikatnie mnie pocałował.
- Jak ja Ci się za wszytko odwdzięczę?
- Twoja sama obecność w moim życiu jest dla mnie największym prezentem. Nigdy nie pozwolę Ci odejść, bo nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie. Jeszcze nigdy nie czułem się tak przy żadnej osobie jak właśnie przy tobie. Wiesz, że odkąd zobaczyłem Cię tego dnia na tej plaży, wiedziałem, że jesteśmy sobie przeznaczeni? Nie potrafię tego wytłumaczyć, ale po prostu wiedziałem, że jesteś tą osobą, z którą chcę spędzić resztę życia. Elizabeth, wiem, że to bardzo szybko, ale robię to co podpowiada mi moje serce i go wysłucham.- Wpatrywałam się w niego z szeroko otwartymi oczami. Ukląkł przed mną i wyciągną małe, czarne, zamszowe pudełeczko i spojrzał prosto w moje oczy.
- Elizabeth, czy uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyzną na świecie i czy wyjdziesz za mnie?-
Wpatrywałam się w niego, jak w najpiękniejszy obrazek, nie mogąc uwierzyć w to co się właśnie dzieje.
Po moim policzku spłynęła łaz szczęścia i wzięłam głęboki wdech.
- Tak, tak Michael, wyjdę za Ciebie.-
Poderwał się na równe nogi i namiętnie mnie pocałował. Uczuciem, które nam wtedy towarzyszyło była czysta miłość, bezwarunkowa miłość i szczęście.
- Kocham Cię.- Szepną mi do ucha, na co moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz.
- Ja też Cię kocham Michael. Najbardziej na świecie.- Przytuliłam się do niego, chowając głowę w zagłębieniu jego szyi.
Trwaliśmy tak przez pewien czas, gdy nagle odsuną mnie na wyciągnięcie swoich ramion i wziął moją dłoń w swoją, zakładając na mój palec przepiękny pierścionek z ogromnym rubinem i diamentami.
Przyjrzałam się swojej dłoni i jeszcze raz wpadłam w ramiona mojego narzeczonego.

Hejka,
Ten rozdział pisało mi się bardzo dobrze, mam nadzieję, że się wam spodobał. Koniecznie dajcie mi znać, jakie jest wasze zdanie na temat tej części.
Jak wam się spodobało to byłabym wdzięczna za zagłosowanie na moje opowiadanie.

Ściskałam was mocno i do następnego🍎🍎🍎

Whatever Happens (ukończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz