PROLOG

19 3 0
                                    

JEST TO OCZYWIŚCIE REMAKE JEDNEGO Z MOICH DZIEŁ, CZYLI MOJEGO "ZOOTOPIA: WHERE EVERYONE CAN DIE". JEDNAK POLECAM ZOBACZYĆ NA WŁASNE OCZY, JAK WYGLĄDAŁ ORYGINAŁ I CZYM SIĘ RÓŻNI, BO RÓWNIEŻ JEST INTERESUJĄCY.

PRZED ROZPOCZĘCIEM CZYTANIA, PRAGNĘ POINFORMOWAĆ CZYTELNIKÓW O STRASZNYCH, BRUTALNYCH SCENACH ORAZ O WULGARYZMACH, JAKIE WYSTĘPUJĄ W OPOWIADANIU!

8 październik

    Była noc, która ze względu na panującą tu porę roku, była dość chłodna. Za niewielkim oknem pewnego małego pomieszczenia, porządnie padał deszcz, grzmiała burza oraz wiał porywisty wiatr, który poruszał gałęziami drzew, jak marionetkami. Natomiast po mokrych ulicach miasta przemieszczały się barwne liście, które żyły własnym życiem niczym toczący się krzak na suchej pustyni.

   Mieszkanie króliczki składało się wyłącznie z jednego pomieszczenia - sypialni. Pokój składał się wyłącznie z niewielkiego łóżka z niebieską pościelą i białymi poduszkami, biurka o jasnym drewnie oraz lśniącego lustra z starą półeczką. Trudno się dziwić, skoro czasami wyjeżdżała do rodziny z różnych okazji. Wokół okna można było zauważyć totalny brak jakichkolwiek zasłon, którego widok mógłby wywołać zawał u niejednej osoby ceniącej dekoracje okienne i tym podobne. Natomiast cztery ściany pokoju były pokryte jasnozieloną tapetą w pionowe paski i łapki.

   Policjantka stukała palcem po smartfonie, w celu znalezienia odpowiedniego profilu osoby w kontaktach. Wykonywała tę czynność bez pośpiechu, a z pełnym skupieniem. Czynność wyglądała podobnie jak w filmach akcji, gdzie komandos musiał bezpiecznie wykonać akcję, od której zależały losy całej ziemskiej cywilizacji.

   Po paru sekundach, udało jej się wyszukać odpowiedni profil. Nacisnęła symbol zielonej słuchawki, który sprawił, że dzwoniła do swojego lisiego przyjaciela. Po paru sekundach, lis zaczął rozmowę.

    — Co jest, Karotka. — odezwał się zmęczonym głosem. — Co chciałaś?

     — Hej, Nick, mam pytanko. Chciałeś mi podczas pracy coś powiedzieć, ale nie zdążyłeś. Mógłbyś mi wyjawić, co takiego chciałeś przekazać? — odpowiedziała zarówno odpowiedzią, jak i pytaniem.

     — Co? Aa, no tak... emm... — zamyślił się nieco lis. Wyglądało na to, że był nieco zakłopotany panującą tu sytuacją. — Wybieram się jutro po pracy do kawiarni i pomyślałem, że... mogłabyś wybrać się że mną. Masz może czas na takie drobnostki?

     — Oczywiście, że tak. Czemu, bym miała nie skorzystać z tej okazji. — bardziej stwierdziła, niż spytała.

     — Co u ciebie?

     — To, co zwykle.

     — Czyli cały czas siedzisz na łóżku i nic nie robisz? — parsknął śmiechem.

      — To nie jest śmieszne! — widać było, że lekko się zdenerwowała.

      — Nie no żartuję, marchewko. Obstawiam, że jak zwykle masz mało czasu, tak jak ja. — powstrzymał się błyskawicznie ze śmiechu.

      — Zgadłeś. — odpowiedziała mu spokojnym tonem głosu. Widać było, że się uspokoiła po tym, co lis niedawno powiedział.

      — Która to godzina... Łoo, już dwudziesta druga trzydzieści. Dobra, żabciu, muszę kończyć, na razie!

      — Nick, zaczekaj... — nie zdążyła powiedzieć, ponieważ Wilde się rozłączył. Ciśnienie jej się podwyższyło bardziej, niż chwilę wcześniej. Była zdezorientowana tym, co jej znajomy przed chwilą powiedział. — Ja żabcią?! On czasami jest serio niepoważny i walnięty. Na dodatek nie potrafi odróżnić królika od żaby, pfff. — pomyślała w myślach.

       Króliczka odłożyła telefon na biurko, zgasiła granatową lampkę, która stała na biurku, a na sam koniec położyła się na swoim miękkim łóżku sprawiającym wrażenie, jakby spała w chmurach, a potem poszła spać. Musiała odpocząć przed ważną, jutrzejszą pracą w ZPD jako stróż prawa i porządku oraz kolejnymi kawałami jej denerwującego, ale za to pomocnego i wspierającego lisiego partnera.

§§§


   Następnego dnia, budzik Hopps obudził się do życia, a potem zaczął wydawać z siebie dźwięki, które zdenerwowałyby niejedną osobę w tym budynku. Gdy usłyszała pierwszy odgłos budzika, bez zastanowienia uruchomiła drzemkę na dodatkowe dziesięć minut, a potem dalej poszła spać.

    Dziesięć minut później, budzik ponownie się uruchomił, odtwarzając znaną piosenkę słynnej Gazelli. Judy zrezygnowana i leniwa wyłączyła budzik, a następnie wstała z łóżka i ubrała na sobie mundur policyjny z akcesoriami takimi jak paralizator, czy odznaka policyjna. Przyrządziła sobie błyskawicznie dwie kanapki z marchewkami. Jedną spakowała do pracy, a drugą zjadła na miejscu, przy biurku. Ubrała na sobie skórzaną kurtkę, a następnie wyszła z mieszkania przy tym zamykając za sobą drzwi na klucz.

   Podczas zejścia na parter, nie widziała nikogo po drodze. Klatka schodowa wydawała się opustoszała, zero żywej duszy, żadnego innego mieszkańca kamienicy. Same jej ściany wyglądały nieco inaczej, niż wcześniej. Ze wszystkich czterech ścian częściowo odpadała stara powłoka farby odsłaniając tynk. Sam kolor farby różnił się nieco od jej poprzedniego wcielenia. Zamiast żółtych, radosnych barw, dominowały tu wyblakłe, a nawet częściowo zgniłozielone barwy, które były spowodowane grzybem i pleśnią tak widoczną, jakby od wielu lat nikt tu nie sprzątał. Smród i odór zapanował w całej kamienicy i jego zapach był tak intensywny, że ciężko było go do czegokolwiek porównywać.

   — Cholera, co to za smród! — pomyślała policjantka ostro reagując na panującą tu atmosferę. — Chyba nie chciałabym wiedzieć co tu się wydarzyło.

    Gdy wyszła z budynku na zewnątrz, stała sparaliżowana na to, co się wydarzyło. Jak na porę roku przystało, nadal padał deszcz. Lecz zaniepokoiła ją jedna rzecz...

============
Cześć, tu Mati_Legend! Nie spodziewaliście się mojego powrotu? Ja też nie! Oczywiście powróciłem do Was wraz z całkiem nową wersją "ZTP:WECD". Jeśli są nowi czytelnicy i nie chcą czekać za kolejnymi rozdziałami, polecam zajrzeć do oryginału (pełnego błędów) oraz do moich innych dzieł.

Całkiem nowych historii Nicka i Judy bym się nie spodziewał obecnie u siebie na profilu, gdyż pracuję obecnie nad innym projektem, który nie ma nic związanego z światem zwierząt. Następnym powodem jest po prostu to, że nie mam tak naprawdę pomysłu o czym mógłbym napisać następną książkę o ich przygodach.

Co do samej książki, to ona będzie od razu połączona z DLC, a dokładniej z "Zootopia: Where Anyone Can Survive"

Myślę, że to tyle na dziś, co chciałem przekazać, więc do zobaczenia w pierwszym rozdziale! Cześć!
A teraz zaczynamy przedstawienie!

Zootopia: Where Everyone Can Die [REMAKE]Where stories live. Discover now