ROZDZIAŁ III

9 2 0
                                    

WIECZÓR

     Była noc, która ze względu na panującą tu porę roku, była dość chłodna. Za niewielkim oknem pewnego małego pomieszczenia, porządnie padał deszcz, grzmiała burza oraz wiał porywisty wiatr, który poruszał gałęziami drzew, jak marionetkami. Natomiast po mokrych ulicach miasta przemieszczały się barwne liście, które żyły własnym życiem niczym toczący się krzak na suchej pustyni.

     Mieszkanie króliczki składało się wyłącznie z jednego pomieszczenia - sypialni. Pokój składał się wyłącznie z niewielkiego łóżka z niebieską pościelą i białymi poduszkami, biurka o jasnym drewnie oraz lśniącego lustra z starą półeczką. Trudno się dziwić, skoro czasami wyjeżdżała do rodziny z różnych okazji. Wokół okna można było zauważyć totalny brak jakichkolwiek zasłon, którego widok mógłby wywołać zawał u niejednej osoby ceniącej dekoracje okienne i tym podobne. Natomiast cztery ściany pokoju były pokryte jasnozieloną tapetą w pionowe paski i łapki.

   Policjantka stukała palcem po smartfonie, w celu znalezienia odpowiedniego profilu osoby w kontaktach. Wykonywała tę czynność bez pośpiechu, a z pełnym skupieniem. Czynność wyglądała podobnie jak w filmach akcji, gdzie komandos musiał bezpiecznie wykonać akcję, od której zależały losy całej ziemskiej cywilizacji.

   Po paru sekundach, udało jej się wyszukać odpowiedni profil. Nacisnęła symbol zielonej słuchawki, który sprawił, że dzwoniła do swojego lisiego przyjaciela. Po paru sekundach, lis zaczął rozmowę.

    – Co jest, Karotka. – odezwał się zmęczonym głosem. – Co chciałaś?

     – Hej, Nick, mam pytanko. Chciałeś mi podczas pracy coś powiedzieć, ale nie zdążyłeś. Mógłbyś mi wyjawić, co takiego chciałeś przekazać? – odpowiedziała zarówno odpowiedzią, jak i pytaniem.

     — Co? Aa, no tak... emm... — zamyślił się nieco lis. Wyglądało na to, że był nieco zakłopotany panującą tu sytuacją. — Wybieram się jutro po pracy do kawiarni i pomyślałem, że... mogłabyś wybrać się że mną. Masz może czas na takie drobnostki?

     — Oczywiście, że tak. Czemu, bym miała nie skorzystać z tej okazji. — bardziej stwierdziła, niż spytała.

     — Co u ciebie?

     — To, co zwykle.

     — Czyli cały czas siedzisz na łóżku i nic nie robisz? — parsknął śmiechem.

      — To nie jest śmieszne! — widać było, że lekko się zdenerwowała.

      — Nie no żartuję, marchewko. Obstawiam, że jak zwykle masz mało czasu, tak jak ja. — powstrzymał się błyskawicznie ze śmiechu.

      — Zgadłeś. — odpowiedziała mu spokojnym tonem głosu. Widać było, że się uspokoiła po tym, co lis niedawno powiedział.

      — Która to godzina... Łoo, już dwudziesta druga trzydzieści. Dobra, żabciu, muszę kończyć, na razie!

      — Nick, zaczekaj... — nie zdążyła powiedzieć, ponieważ Wilde się rozłączył. Ciśnienie jej się podwyższyło bardziej, niż chwilę wcześniej. Była zdezorientowana tym, co jej znajomy przed chwilą powiedział. — Ja żabcią?! On czasami jest serio niepoważny i walnięty. Na dodatek nie potrafi odróżnić królika od żaby, pfff. — pomyślała w myślach.

       Króliczka odłożyła telefon na biurko, zgasiła granatową lampkę, która stała na biurku, a na sam koniec położyła się na swoim miękkim łóżku sprawiającym wrażenie, jakby spała w chmurach, a potem poszła spać. Musiała odpocząć przed ważną, jutrzejszą pracą w ZPD jako stróż prawa i porządku oraz kolejnymi kawałami jej denerwującego, ale za to pomocnego i wspierającego lisiego partnera.

Zootopia: Where Everyone Can Die [REMAKE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz